Reklama
Rozwiń

Mecz Legii z Lechią - klęska kibolstwa

Legia pokonała w Gdańsku Lechię 1:0 i jest coraz bliżej obrony tytułu.

Publikacja: 05.05.2014 02:10

Paweł Brożek – sto bramek w lidze i szansa na więcej

Paweł Brożek – sto bramek w lidze i szansa na więcej

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Legia jechała do Gdańska jako faworyt i do tej roli już się przyzwyczaiła. Jest faworytem w rytmie tygodniowym. Tyle że tym razem mecz był szczególny, bo Lechia, jako jedyna drużyna w lidze, pokonała ostatnio warszawian dwukrotnie – i w Gdańsku, i w Warszawie. Teraz też lechiści nie dawali sobie w kaszę dmuchać i kilkakrotnie napędzili Legii stracha.

Zdaniem holenderskiego trenera Lechii Ricarda Moniza jego drużynie w pierwszej połowie należał się rzut karny, którego sędzia nie odgwizdał, podobnie jak spalonego w sytuacji, po której Ondrej Duda zdobył dla Legii zwycięską bramkę. Moniz stwierdził też wprost, że Lechia była lepsza od Legii, a to już nie najlepiej świadczy o jego znajomości rzeczy.

Cały mecz był przeciętny, a drużyny godne siebie. Po Lechii nikt nie spodziewa się cudów, Legia wciąż gra słabo, choć ma zawodników lepszych niż inne kluby. Ale wystarczy kilka akcji, żeby zapewniła sobie zwycięstwo.

Słabe gwizdki

Sędzia tego meczu Mariusz Złotek ze Stalowej Woli (okręg podkarpacki, prezes Kazimierz Greń) nie jest artystą w swoim fachu. Szef Polskiego Kolegium Sędziów (PKS) Zbigniew Przesmycki, który sam wybiera arbitrów, też jest w kiepskiej formie. Jego faworyci coraz częściej zawodzą (nieznany na poziomie ekstraklasy Jarosław Przybył jako sędzia główny finału o Puchar Polski spisywał się beznadziejnie).

Słychać głosy, że Przesmycki może podzielić los swoich poprzedników, którzy albo odchodzili sami, albo sugerowano im, aby to zrobili. Robota łatwa nie jest, bo wybór sędziego przez przewodniczącego PKS jest czymś w rodzaju poręczenia, a sędziowie mylili jak się jak futbol futbolem.

Wydarzeniem weekendu było pierwsze po pięciu kolejnych porażkach zwycięstwo Wisły. Kiedyś musiało przyjść, ale teraz mało kto się go spodziewał. Po pierwsze: Wisła ma kolosalne problemy kadrowe, wynikające z braku pieniędzy na transfery. Po drugie: Pogoń gra jak na swoje możliwości bardzo dobrze i była do soboty jedyną drużyną, która w tym roku nie poniosła porażki. Po trzecie: jeśli już przegrać, to nie 0:5.

W Wiśle wreszcie przebudził się Paweł Brożek. Nie strzelał od końca ubiegłego roku, ale jak już zaczął, to w swoim starym stylu. Wbił Pogoni od razu trzy bramki, ta trzecia była jego setną w rozgrywkach ligowych. W ten sposób Brożek został członkiem Klubu 100, w którym jest 29 najskuteczniejszych napastników w historii polskiej ligi. Na jego czele znajduje się Ernest Pol ze 186 bramkami.

O ile trudno sobie wyobrazić, że Legia straci pierwsze miejsce, to wciąż nie wiadomo, co się wydarzy za jej plecami, a zwłaszcza w grupie spadkowej. Tam niespodzianką jest postawa Podbeskidzia. Skazywane na spadek od dawna i niebezpodstawnie, wraz z przyjściem trenera Leszka Ojrzyńskiego złapało oddech. I można być niemal pewnym, że pozostanie w ekstraklasie.

W najtrudniejszej sytuacji są nadal Widzew i Zagłębie. Drużyna Oresta Lenczyka była w piątek bliska zdobycia Pucharu Polski. Jeden z dwóch celów przestał być aktualny, więc pozostał drugi – utrzymanie. Wciąż są na to spore szanse.

Piłka dla kibiców

Zagłębie podczas finału Pucharu Polski było dopingowane przez nieliczną grupę kibiców. Ultrasi postanowili nie wspierać swojego klubu, tak samo jak podobna grupa w Zawiszy. To, co widzieliśmy na Stadionie Narodowym, było klęską radykalnych ugrupowań kibicowskich. Z Lubina do stolicy jest daleko, z Bydgoszczy bliżej, więc na trybunach usiadło kilka tysięcy normalnych kibiców Zawiszy. Wszyscy razem – ci z Bydgoszczy, ci Lubina, z Warszawy, a także dzieci, które otrzymały bilety za darmo – stworzyli bardzo przyjemną atmosferę.

Finał stał się przeżyciem sportowym, chuligani nie zakłócili święta. To był sygnał dla nienormalnych, że ze swoimi hejterskim podejściem do każdego, kto nie spod ich znaku, są w mniejszości. I że normalni kibice nie ulegną ich presji. Oby tak się stało w całej Polsce, a wtedy na mecze będzie się przychodziło z przyjemnością i bez obaw.

32. kolejka

- Podbeskidzie Bielsko-Biała – Jagiellonia Białystok 2:1 (0:0)

Bramki: dla Podbeskidzia B. Telichowski (50), G. Popchadze (61, samobójcza); dla Jagiellonii D. Quintana (88). ?Żółte kartki: D. Chmiel (Podbeskidzie); F. Modelski, M. Baran, D. Plizga (Jagiellonia). Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 3054.

- Piasta Gliwice – Śląsk Wrocław 0:0

Czerwona kartka: ?C. Horvath (68, Piast, druga żółta). ?Żółte kartki: C. Horvath, A. Klepczyński, M. Matras (Piast); A. Kokoszka (Śląsk). Sędziował M. Borski (Warszawa). Widzów 4703.

- Lechia Gdańsk ?– Legia Warszawa 0:1 (0:0)

Bramka: O. Duda (72). ?Żółte kartki: Deleu, R. Janicki, M. Makuszewski, Z. Sadajew (Lechia); T. Brzyski, H. Ojamaa (Legia). Sędziował M. Złotek (Stalowa Wola). Widzów 18 623.

- Wisła Kraków ?– Pogoń Szczecin 5:0 (3:0).

Bramki: Paweł Brożek (6, 60, 62), W.D. Guerrier (12), S. Stilić (29). ?Żółte kartki: Ł. Burliga, D. Dudka (Wisła); S. Rudol, M. Dąbrowski (Pogoń). Sędziował P. Gil (Lublin). Widzów 4198.

- Widzew Łódź – Cracovia 2:0 (1:0)

Bramki: E. Visnakovs (34), P. Leimonas (85). Czerwona kartka: K. Pilarz (14, Cracovia). Żółte kartki: B. Kasprzak (Widzew); K. Danielewicz (Cracovia). Sędziował K. Jakubik (Siedlce). ?Widzów 6000.

- Mecz Górnik Zabrze – Ruch Chorzów zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety.

Dziś grają:

- Zawisza Bydgoszcz – Lech Poznań (18.00, Canal+ Family, Eurosport 2)

- Zagłębie Lubin – Korona Kielce (20.30, Polsat Sport Extra, ?Canal+ Sport).

Legia jechała do Gdańska jako faworyt i do tej roli już się przyzwyczaiła. Jest faworytem w rytmie tygodniowym. Tyle że tym razem mecz był szczególny, bo Lechia, jako jedyna drużyna w lidze, pokonała ostatnio warszawian dwukrotnie – i w Gdańsku, i w Warszawie. Teraz też lechiści nie dawali sobie w kaszę dmuchać i kilkakrotnie napędzili Legii stracha.

Zdaniem holenderskiego trenera Lechii Ricarda Moniza jego drużynie w pierwszej połowie należał się rzut karny, którego sędzia nie odgwizdał, podobnie jak spalonego w sytuacji, po której Ondrej Duda zdobył dla Legii zwycięską bramkę. Moniz stwierdził też wprost, że Lechia była lepsza od Legii, a to już nie najlepiej świadczy o jego znajomości rzeczy.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Piłka nożna
Michał Probierz: Moim celem jest wygrywanie, ale też to, by kadrę przyjemnie się oglądało
Piłka nożna
Mateusz Skrzypczak. Z Poznania przez Białystok do kadry
Piłka nożna
Wojciech Szczęsny zostanie w Barcelonie na dłużej? Rozmowy już trwają
Piłka nożna
Pierwsze w tym roku zgrupowanie kadry. Robert Lewandowski: zaczynamy od zera
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń