Zaplanowany na połowę miesiąca Puchar IBU (Międzynarodowa Unia Biatlonu) w Dusznikach-Zdroju został przeniesiony do słowackiego Osrblie. Do odwołania zawodów doszło po raz trzeci w ciągu ostatnich pięciu sezonów. Organizatorzy nie mieli zmagazynowanego śniegu, a naśnieżenie tras za pomocą armatek w dodatniej temperaturze było niemożliwe.
Problemy mają nie tylko Polacy. Na początku lutego zmienił się gospodarz kolejnego Pucharu IBU (włoskie Martell zastąpiło niemiecki Arber), a kilka dni temu mistrzostwa Europy straciła estońska Otepaa. Zorganizują je Raubicze pod Mińskiem.
– Organizatorzy próbowali się ratować, korzystając z fabryk śniegu. To kontenery, które działają nawet przy dodatnich temperaturach, ale nie są zbyt wydajne. W ciągu sześciu dni Estończycy wyprodukowali tyle śniegu, że wystarczyłoby go może na pokrycie strzelnicy – mówi nam dyrektor techniczny Polskiego Związku Biatlonu (PZBiath) Tomasz Bernat.
Duszniki mają problem
Zapasów śniegu w Otepaa nie ma, bo do ich przygotowania zobowiązani są jedynie organizatorzy zawodów rangi PŚ i mistrzostw świata. Niewykluczone, że w przyszłym sezonie się to zmieni. Taki śnieg, najlepiej zebrany poprzedniej zimy, magazynuje się na pryzmie, przykrywa włókniną i zasypuje grubą, nawet 40-centymetrową warstwą zrębków.
– Pokrycie całego obiektu wymaga ok. 20 tys. m sześc. śniegu – wyjaśnia Bernat. Organizator musi go jednak przygotować więcej. Część – w zależności od miejsca i sposobu magazynowania od 30 do nawet 50 proc. – po prostu się wytopi.