Spielberg zrywa z Pekinem

Steven Spielberg nie będzie reżyserem ceremonii otwarcia igrzysk. – Sumienie mi nie pozwala – ogłosił reżyser

Publikacja: 14.02.2008 01:11

Spielberg zrywa z Pekinem

Foto: Reuters

Aktorka Mia Farrow wreszcie dopięła swego. To ona najwytrwalej nękała Spielberga, wypominając mu publicznie wiele razy, że przyjął posadę konsultanta artystycznego od rządu, który nie tylko przygląda się biernie masakrze w Darfurze – choć mógłby łatwo wpłynąć na władze Sudanu, bo kupuje od nich dwie trzecie wydobywanej ropy – ale jeszcze dostarcza tam broń.

Farrow porównywała Spielberga do Leni Riefenstahl, która filmowała dla hitlerowskiej propagandy igrzyska w Berlinie. Aktorka tłumaczyła, że laureat Oscara, godząc się na współreżyserowanie ceremonii otwarcia, czy tego chce czy nie, wystawia Chinom certyfikat moralności.

Spielberg odpowiadał, że jeśli zobaczy, że chiński rząd nadal niewiele robi w sprawie przerwania trwającego już od pięciu lat rozlewu krwi w Sudanie, wycofa się ze współpracy. Napisał nawet list z takim ultimatum do prezydenta Hu Jintao. Wczoraj dotrzymał słowa.

– Sumienie nie pozwala mi pracować dalej jakby nigdy nic – powiedział reżyser m.in. „Listy Schindlera” i „Parku Jurajskiego”. Kilka godzin wcześniej Farrow, aktywna działaczka organizacji praw człowieka, zaniosła do konsulatu Chin w Nowym Jorku list wzywający do zdecydowanych działań w sprawie Darfuru. List podpisało oprócz niej i innych artystów m.in. dziewięciu laureatów Nagrody Nobla, np. Eli Wiesel i biskup Desmond Tutu. Lepszej reakcji na swoje wezwania niż rezygnacja Spielberga nie mogli sobie wymarzyć.

– Nie jestem w stanie skupiać się na tym, jak mają wyglądać olimpijskie ceremonie, gdy w Darfurze dzieją się zbrodnie nie do opisania. Ponosi za nie odpowiedzialność sudański rząd, ale wspólnota międzynarodowa, a zwłaszcza Chiny, też powinna zrobić więcej. Chiński rząd ma wystarczająco dużo argumentów gospodarczych, militarnych i dyplomatycznych, by wpłynąć na Sudan – tłumaczył swoją decyzję Spielberg. Dodał też, że spodziewając się takiej sytuacji, od miesięcy wstrzymywał się z podpisaniem kontraktu zaproponowanego mu przez komitet organizacyjny (BOCOG).

Jego rezygnacja na niespełna pół roku przed igrzyskami to dla chińskiego rządu problem raczej ideologiczno-propagandowy niż organizacyjny, bo Spielberg był tylko jednym z ośmiu członków zespołu pracującego nad ceremonią otwarcia. Był tam jednak najbardziej znaną postacią, jego decyzja znajdzie się dzisiaj na czołówkach wielu gazet, a takiego zamieszania Chiny bardzo chciały uniknąć.

Przedstawiciel komitetu organizacyjnego w Pekinie zapowiedział, że nie należy się spodziewać ze strony BOCOG żadnej reakcji na decyzję Spielberga.

Od komentarza uchylił się również Międzynarodowy Komitet Olimpijski.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

p.wilkowicz@rp.pl[/i]

Aktorka Mia Farrow wreszcie dopięła swego. To ona najwytrwalej nękała Spielberga, wypominając mu publicznie wiele razy, że przyjął posadę konsultanta artystycznego od rządu, który nie tylko przygląda się biernie masakrze w Darfurze – choć mógłby łatwo wpłynąć na władze Sudanu, bo kupuje od nich dwie trzecie wydobywanej ropy – ale jeszcze dostarcza tam broń.

Farrow porównywała Spielberga do Leni Riefenstahl, która filmowała dla hitlerowskiej propagandy igrzyska w Berlinie. Aktorka tłumaczyła, że laureat Oscara, godząc się na współreżyserowanie ceremonii otwarcia, czy tego chce czy nie, wystawia Chinom certyfikat moralności.

Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Sport
PKOl ma nowego sponsora. Radosław Piesiewicz obiecuje, że to dopiero początek