Ustawiony na nabrzeżu imienia księcia Alberta padok przez cały dzień tętni życiem. Zawodnicy biorą udział w przeróżnych spotkaniach ze sponsorami czy dziennikarzami. Lewis Hamilton w towarzystwie byłego dwukrotnego mistrza świata Miki Hakkinena promował kampanię przeciwko prowadzeniu samochodów pod wpływem alkoholu, prezentując specjalny symulator pozwalający przekonać się, jak niebezpieczna jest jazda po pijanemu. Giancarlo Fisichella pozował do zdjęć w specjalnym kombinezonie i kasku, upamiętniającym jego jubileuszowy, 200. start w Grand Prix. Sympatyczny Włoch startuje w Formule 1 od 1996 r., a więcej startów od niego zaliczyło jedynie ośmiu zawodników (w tym dwóch jeżdżących obecnie w stawce). Rekordzista pod tym względem (wliczając Monako, 258 weekendów Grand Prix), Rubens Barrichello, obchodził wczoraj 34. urodziny, a sir Frank Williams świętuje 600. wyścig w roli szefa zespołu.
Trudno o lepsze miejsce do świętowania – po zapadnięciu zmroku przy portowych bulwarach słychać głośną muzykę, a ulicami, po których dziś i jutro pomkną kolorowe wyścigówki, przechadzają się tłumy wesoło bawiących się ludzi. Najbogatsi wśród bogatych nie muszą jednak schodzić na ląd – setki cumujących przy nabrzeżu jachtów tętnią wieczornym życiem. Największy z nich, liczący ponad 60 metrów długości kolos Force Blue, należy do szefa ekipy Renault, Flavia Briatore. Za przywilej cumowania w książęcym porcie trzeba wyłożyć kwotę rzędu 900 euro za dobę, ale dla właściciela słynnego „Klubu Milionerów” na włoskiej wyspie Sardynia to tylko kropla w morzu codziennych wydatków.
Kiedy śmietanka Formuły 1 bawi się w kasynie i na jachtach, inżynierowie i stratedzy w zaciszu swoich zapełnionych komputerami biur głowią się nad strategią na sobotnie kwalifikacje i niedzielny wyścig. – Analizujemy wszystkie możliwe scenariusze – mówi dyrektor techniczny BMW Sauber Willy Rampf. – Decyzję o strategii na trzeci, decydujący segment kwalifikacji, podejmiemy dopiero w ostatniej chwili, po dwóch pierwszych częściach. W wyścigu wszystko może się szybko zmieniać, bo niewiadomą jest pogoda. Prognozy przewidują deszcz – mówi Rampf.
Pozbawione układu kontroli trakcji samochody Formuły 1 są bardzo trudne w prowadzeniu na śliskim torze. Jeśli będzie padało, niedzielny wyścig może zakończyć się tak, jak zawody z 1996 r. (do mety dotarło zaledwie trzech kierowców) czy z 1984 r. (wyścig przerwano po 31 okrążeniach z 78 zaplanowanych, ze względu na trudne warunki atmosferyczne – na torze pozostawało wówczas 9 z 20 dopuszczonych do startu samochodów). – Jeśli popada, wyścig na pewno będzie trochę bardziej niebezpieczny, ale dla mnie to bardziej ekscytujące – mówi wicemistrz świata Lewis Hamilton. – Lubię jeździć po mokrym torze, bo wtedy ważniejsze stają się umiejętności kierowcy – wtóruje mu jego rodak, Jenson Button.
Jeśli jednak prognozy pogody się nie sprawdzą, to niedzielne zawody mogą być dość nudny. Procesja po ulicach Monte Carlo to scenariusz znany z wielu poprzednich wyścigów w księstwie. W czterech poprzednich edycjach Grand Prix Monako na najwyższym stopniu podium stawał zawsze kierowca ruszający z pierwszej pozycji startowej, dlatego dzisiejsze kwalifikacje mogą być kluczowe dla losów walki o miejsca w czołówce.