RZ: Tydzień temu mówił pan, że po meczu z Niemcami będzie gratulował swoim piłkarzom? Gratulował pan?
Leo Beenhakker:
Tak. Zrobili, co mogli, niektórzy nawet więcej, niż byli w stanie. Gratulowałem im postawy godnej gry w reprezentacji, widziałem przecież, jak ciężko pracowali przez trzy tygodnie, żeby walczyć z Niemcami o zwycięstwo. Przypomnę jednak, że mówiłem także, iż aby myśleć o korzystnym rezultacie z takim rywalem, wszystkich jedenastu piłkarzy musi być przygotowanych dokładnie na 20.45 w dniu meczu, ani trochę wcześniej, ani później. Czasami to się udaje, zawodnicy wznoszą się na wyżyny, na poziom, którego nigdy nie pokazywali. Czasami jednak, z różnych powodów, nie udaje się zgrać wszystkiego w czasie i przestrzeni. Czy mam prawo ich jednak o coś obwiniać? Podczas gry z Niemcami wszystko musi być perfekt. Nie było.
Jest pan zły, rozczarowany?
Raczej rozczarowany. Przecież nie stanę tu teraz i nie zacznę tańczyć, że z Niemcami było tylko 0:2. Nie znoszę przegrywać.