Nie znoszę przegrywać

Leo Beenhakker dla "Rzeczpospolitej" o porażce z Niemcami, szansach w następnych meczach, nieuznanym golu Euzebiusza Smolarka i odporności psychicznej Polaków

Publikacja: 09.06.2008 06:35

Nie znoszę przegrywać

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Tydzień temu mówił pan, że po meczu z Niemcami będzie gratulował swoim piłkarzom? Gratulował pan?

Leo Beenhakker:

Tak. Zrobili, co mogli, niektórzy nawet więcej, niż byli w stanie. Gratulowałem im postawy godnej gry w reprezentacji, widziałem przecież, jak ciężko pracowali przez trzy tygodnie, żeby walczyć z Niemcami o zwycięstwo. Przypomnę jednak, że mówiłem także, iż aby myśleć o korzystnym rezultacie z takim rywalem, wszystkich jedenastu piłkarzy musi być przygotowanych dokładnie na 20.45 w dniu meczu, ani trochę wcześniej, ani później. Czasami to się udaje, zawodnicy wznoszą się na wyżyny, na poziom, którego nigdy nie pokazywali. Czasami jednak, z różnych powodów, nie udaje się zgrać wszystkiego w czasie i przestrzeni. Czy mam prawo ich jednak o coś obwiniać? Podczas gry z Niemcami wszystko musi być perfekt. Nie było.

Jest pan zły, rozczarowany?

Raczej rozczarowany. Przecież nie stanę tu teraz i nie zacznę tańczyć, że z Niemcami było tylko 0:2. Nie znoszę przegrywać.

Niektórzy piłkarze, którzy mieli być liderami kadry, zawiedli. Mówił pan, że czasami nie widzi pan Ebiego Smolarka na boisku, aż w końcu coś pokazuje. W niedzielę nie pokazał.

Nie zgodzę się. Smolarek strzelił gola, którego moim zdaniem niesłusznie sędzia nie uznał. W takim meczu nie ma się kilkudziesięciu sytuacji, spośród których wykorzystuje się te najdogodniejsze. Moim zdaniem zdobyliśmy bramkę prawidłowo.

Graliście swoje czy raczej pozwoliliście narzucić przeciwnikowi jego styl gry?

Zaczęliśmy nieźle, staraliśmy się utrzymywać przy piłce i długo rozgrywać. Nie było to łatwe, bo przecież nie graliśmy z byle kim. Niemcy nie mają paru świetnych piłkarzy, tylko każdy z nich prezentuje najwyższy poziom. Pierwszy gol był zabójczy. Gdyby to jeszcze była normalna bramka, bez żadnych wątpliwości, co do tego, czy została zdobyta prawidłowo, to pół biedy... Moi piłkarze zatrzymali się i zaczęli szukać jakiegoś sposobu na Niemców od początku, byli zdezorientowani. Po przerwie zareagowaliśmy naturalnie – położyliśmy większy nacisk na atak, stworzyliśmy kilka dobrych okazji, były strzały na bramkę. Przez chwilę nawet zdominowaliśmy grę, jednak jednocześnie odsłoniliśmy się, co spowodowało utratę drugiego gola. Od tego momentu nie było już gry, można zapomnieć o tym, co działo się do końca.

Naprawdę pan wierzył w to, że wreszcie wygramy z drużyną, której nie pokonaliśmy nigdy w historii? Były ku temu podstawy?

Podjąłem się zadania, przygotowałem drużynę najlepiej, jak potrafiłem, zrobiliśmy dokładnie wszystko, co należało, by wierzyć w zwycięstwo. Nie jesteśmy złą drużyną, ale pamiętajmy, że nie prowadzę reprezentacji Włoch, Francji czy Niemiec, które na każdym turnieju zaliczają się do faworytów, a ich piłkarze rządzą w najsilniejszych ligach Europy. Mamy zespół, który funkcjonuje tylko wtedy, gdy dokładnie wszyscy robią swoje i potrafią to spożytkować dla dobra drużyny.

Jaka była atmosfera w szatni po meczu?

Wszyscy siedzieli trochę przygnębieni, zasmuceni. Trwało to jednak tylko kilka minut, bo w końcu ktoś przypomniał, że jeszcze jesteśmy na turnieju, że na mistrzostwach Europy lub świata nie odpada się po pierwszej porażce w grupie. W poniedziałek rano zaczniemy wszystko od początku, zaczniemy lizać rany, policzymy kontuzjowanych. W czwartek gramy z Austrią i musimy być odpowiednio przygotowani na kolejny wysiłek.

Jest pan w stanie w trzy dni przywrócić załamanym piłkarzom wiarę w siebie?

Niektórzy na pewno będą potrzebować nieco więcej wsparcia, odbudować odpowiednie nastawienie jest trudno. Wydaje mi się jednak, że mam drużynę silną mentalnie i jestem przekonany, że szybko podniesie się po porażce. Mówiłem zawodnikom, iż nieważne czy wygrają, czy przegrają, następnego dnia mają już myśleć tylko o kolejnym przeciwniku. To jest część naszej pracy, profesjonalizmu. Jeśli ktoś tego nie potrafi, nigdy nie będzie wielki.

Już w przerwie zdjął pan z boiska Macieja Żurawskiego, bo był najsłabszy?

Wiedziałem, że nie jest w stanie wytrzymać 90 minut, a poza tym szukałem innego typu zawodnika. Dałem szansę Rogerowi i w pełni ją wykorzystał. Wniósł do naszej gry coś ekstra, kilka razy po jego zagraniach mogliśmy wyrównać.

Smolarek strzelił gola, którego moim zdaniem niesłusznie sędzia nie uznał. Zdobyliśmy bramkę prawidłowo

Jak pan ocenia zwycięstwo Chorwacji nad Austrią? Gospodarze wcale nie są tacy słabi.

Nigdy tego nie powiedziałem. Do wszystkich rywali w grupie podchodziłem z szacunkiem. Meczu jednak nie oglądałem, byłem przecież z moją drużyną.

Joachim Löw, trener Niemiec

Wynik cieszy. Byliśmy skupieni przez 90 minut i osiągnęliśmy to, co zamierzaliśmy. Piłkarze udowodnili, że są w stanie grać atrakcyjnie, pokazali to zwłaszcza w pierwszej połowie. Gra była płynna, co jakiś czas stwarzaliśmy dogodną sytuację pod bramką rywali. Dwa gole zdobył Lukas Podolski, który chociaż nie zawsze występuje w pierwszej jedenastce Bayernu Monachium, w reprezentacji zawsze spisywał się świetnie. Czuliśmy presję, to nie był mecz, w którym mogliśmy dopisywać sobie trzy punkty jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Zanim zdobyliśmy drugą bramkę, sytuacja ciągle była niepewna, bo Polacy radzili sobie dużo lepiej niż w pierwszej połowie. Utrzymaliśmy jednak koncentrację i pokazaliśmy to, co potrafimy najlepiej – konsekwencję w dążeniu do celu. Leo Beenhakker ustawił drużynę w holenderskim stylu, z trzema napastnikami, jednak nasza obrona najczęściej radziła sobie bardzo dobrze.

Lukas Podolski, zdobywca goli

Nie cieszyłem się za bardzo po pierwszym golu, bo w Polsce mam rodzinę i chciałem pokazać szacunek dla tego kraju. Po końcowym gwizdku też nie było szaleństwa, bo zwycięstwo w pierwszym meczu jeszcze niczego nam nie daje, gramy o wyższe cele. To, że nie grałem w ataku, tylko raczej jako lewy pomocnik, wcale mi nie przeszkadzało. Miałem dla siebie korytarz, mogłem się rozpędzić i pokazać, na co mnie stać. Chociaż tym razem Polacy oddali więcej strzałów na naszą bramkę, wydaje mi się, że trudniej było pokonać tę drużynę dwa lata temu na mistrzostwach świata. Wtedy wygraliśmy tylko 1:0, po golu w ostatniej minucie.

Mariusz Lewandowski

Wynik mógł być lepszy, bo pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Zabrakło nam chyba przede wszystkim wiary w siebie. Szkoda, że nie strzeliliśmy gola już w pierwszej minucie, kiedy Jacek Krzynówek znalazł się w świetnej sytuacji. Niemcy wykorzystali drugą swoją szansę i trzeba było gonić wynik. Nie poddajemy się jednak, jeszcze nic straconego. Przed nami dwa mecze i mam nadzieję, że je wygramy.

Jacek Bąk

Powodem porażki były błędy w obronie. Brak zrozumienia sprawił, że daliśmy Niemcom prezenty. Tak to jest, kiedy jeden myśli o zagraniu na spalonego, a drugi chce grać pressingiem. W takich sytuacjach winię siebie, a nie kolegów. Popełniliśmy błędy, jakie nie powinny się zdarzyć. Szkoda, bo Niemcy byli dzisiaj do ogrania, a ja marzę o takim dniu, w którym to wreszcie nastąpi. Porażka mnie boli. Szkoda, że Jacek Krzynówek i Maciek Żurawski nie trafili w bramkę, bo gdyby im się udało, mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Na pewno byśmy nie przegrali. Futbol jest niesprawiedliwy. Jednemu sędzia gwizdnie spalonego, a drugiemu nie.

Euzebiusz Smolarek

Można powiedzieć, że nic się nie stało, poza tym, iż przegraliśmy mecz. Co z tego, że graliśmy lepiej niż przed dwoma laty w Dortmundzie, mieliśmy więcej okazji, skoro przegraliśmy wyżej niż wtedy. To jest bolesne. Wydawało mi się, że kiedy strzeliłem bramkę, nie byłem na spalonym, ale to żadne pocieszenie, kiedy się przegrywa. Jednak coś się stało.

Wojciech Łobodziński

Zszedłem z boiska, bo straciłem siły. Po prostu mnie zatkało. Dużo graliśmy moją stroną, niewiele brakowało, a miałbym może nawet trzy asysty, bramki jednak nie padły. Przy wyniku 0:1 myśleliśmy, że uda się doprowadzić do remisu. Mamy niedosyt, bo nie zabrakło zaangażowania, tylko trochę szczęścia. Dużo musieliśmy biegać, ponieważ napastnicy wyciągali naszych obrońców. Zwłaszcza Klose dawał się nam we znaki.

RZ: Tydzień temu mówił pan, że po meczu z Niemcami będzie gratulował swoim piłkarzom? Gratulował pan?

Leo Beenhakker:

Pozostało 99% artykułu
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?