Jest jednych z tych piłkarzy, którzy potrafią oszukać czas. Nawet w pełnym biegu przyjmuje piłkę tak, że może myśleć już o następnym ruchu. W meczu ze Szwecją niemal każda decyzja była dobra: sprint do linii bocznej, w pole karne, podanie, powrót by zatrzymać akcję rywali. Tylko strzały nie zawsze się udawały, ale nie można mieć wszystkiego.
Tak wygląda Arszawin, któremu się chce. Tego drugiego też czasami można zobaczyć podczas treningów Rosjan, a zwłaszcza Zenitu Sankt Petersburg. Z lekko znudzoną miną wybiera sobie ćwiczenia w których pokaże co potrafi, i te podczas których odpocznie. Najlepiej opłacany rosyjski piłkarz, nazywany "Carem", wydający książki z wywiadami, których udzielił, nie musi starać się każdego dnia. Szefowie Zenitu przyzwyczaili go nie tylko do tego, że rocznie z kasy Gazpromu wypłacają mu co najmniej 2,5 mln euro. Arszawin może na przykład nie chcieć wracać po meczu autobusem razem z drużyną. Woli limuzynę podstawianą specjalnie dla niego i Anatolija Tymoszczuka. W kadrze zdarza się, że Andriej przechodzi dostojnie przez strefę rozmów z dziennikarzami, a jego sprzęt niesie któryś z mniej ważnych kolegów.
Może grać jako napastnik, środkowy i boczny pomocnik. Strzela dla Zenitu gole w średnio co czwartym meczu, dla Rosji w co trzecim, na każdą bramkę przypadają dwie asysty, ale potrafi też w przypływie złego humoru uderzyć rywala, jak w ostatnim meczu eliminacji z Andorą, gdy podniósł rękę na obrońcę Ildefonsa Limę. W mistrzostwach Europy ma kilka powodów by się starać, oprócz tego, że legitymacja członka prezydenckiej partii "Jedna Rosja" zobowiązuje. Spłaca dług u Guusa Hiddinka za dwa mecze, w których z powodu dyskwalifikacji nie mógł wystąpić, chce pokazać szefom najsilniejszych klubów Europy, że Zenit stał się już dla niego za mały.
Przed turniejem pojawiały się oferty z m.in. Evertonu i Manchesteru City, ale to też nie był ten rozmiar. Teraz podobno zgłasza się Arsenal, proponując 10 mln funtów. Arszawin miałby tam zastąpić odchodzącego do Barcelony Emmanuela Adebayora. Jeśli Zenit zgodzi się go sprzedać, Andriej pierwszy raz znajdzie się na dłużej poza Sankt Petersburgiem. Urodził się tam 27 lat temu, jeszcze w Leningradzie, po szkole piłkarskiej Smiena trafił do Zenitu i przeszedł przez wszystkie drużyny tego klubu.
W Londynie będzie mógł pokazać, że nie jest tylko dużą rybą w małym stawie. Już dawno nie było w zachodnim klubie tak dobrego rosyjskiego piłkarza. Może dlatego podczas meczów Rosji w Euro na trybunach można zobaczyć hokejowe koszulki nazwiskiem Aleksandra Owieczkina, gwiazdy NHL.