Xavi do Iniesty, Iniesta do Xaviego, strzał. Aż dziwne, że na taką bramkę dla Hiszpanów trzeba było w mistrzostwach czekać aż do półfinału. Jeśli o hiszpańskiej reprezentacji mówi się, że jest „krainą tiki-taka”, podań wymienianych bez końca, to ci dwaj piłkarze są jej najlepszymi ambasadorami.
Gdy Xavi dostaje piłkę i podnosi głowę, zawsze najpierw patrzy, gdzie jest kolega z Barcelony. Iniesta przenosi jego pomysły dalej pod bramkę rywali. Rozgrywa tam swój własny mecz, w którym żadna akcja się nie powtarza, a obrońca nigdy nie potrafi przewidzieć, kiedy nastąpi podanie. Wywalczył miejsce w reprezentacji dopiero dwa lata temu, ale gra tak, jakby był w niej równie długo jak Xavi. Gdyby nie jego bramki w eliminacjach, Hiszpanii mogłoby nie być na tym turnieju.
Na boisku nie rozmawiają ze sobą. Nie muszą, przyciągają się jak to bywa z przeciwieństwami. Xavi jest opalony, zawsze z żelem na włosach. Iniesta to chyba jedyny człowiek w Barcelonie, na którego nie świeci słońce. Wygląda poważniej, ale w tym roku skończył dopiero 24 lata. Gdy starszy o cztery lata Xavi ma jakieś problemy w klubie, zaraz wiedzą o tym wszyscy dziennikarze: jeśli nie zrobi tego on sam, zawsze może zadzwonić jego ojciec.
Iniesta mówi tylko wtedy, gdy musi. Nigdy się nie skarży, na konferencji po meczu, odbierając nagrodę dla najlepszego piłkarza, wydusił z siebie jedno dłuższe zdanie.
Łączy ich La Masia, czyli szkółka Barcelony, w której się wychowali, świetna technika, ta sama wizja futbolu. I niepozorna sylwetka, ale to akurat można powiedzieć o wszystkich hiszpańskich pomocnikach, może poza Marcosem Senną. Ich akcje wyglądają jak atak klonów. Wydawało się, że w futbolu nastaje pogoda dla piłkarzy wysokich jak Jan Koller i silnych jak Luca Toni. W tym turnieju rządzą jednak inni. Z całej hiszpańskiej linii pomocy trudno byłoby ulepić jednego Kollera, ale jej siła tkwi w czym innym. Tu ruch nigdy się nie zatrzymuje, piłka krąży różnymi drogami. Senna, naturalizowany Brazylijczyk, gra w reprezentacji jako defensywny pomocnik, ale podaje tak, że w każdej innej drużynie mógłby być rozgrywającym.