Bolid wymknął się spod kontroli

Gdybym wyleciał w zakręcie, można by spokojnie powiedzieć, że przeszarżowałem. Na prostej niewiele można poradzić na tak niespodziewane zachowanie samochodu, choć wcześniej parę razy udało mi się wyjść obronną ręką z takich sytuacji. Tym razem to był koniec

Aktualizacja: 07.07.2008 06:12 Publikacja: 06.07.2008 21:24

Robert Kubica

Robert Kubica

Foto: AFP

Co się stało na 40. okrążeniu, kiedy jechał pan za Kovalainenem?

Robert Kubica:

300 – 400 metrów przed zakrętem, jadąc na piątym biegu, nagle straciłem kontrolę nad samochodem, w środku prostej. Wcześniej wiele razy podłoga bolidu dobijała do asfaltu, no ale tym razem miałem większego pecha, bo nie udało mi się utrzymać na torze.

Pech, czy może jednak błąd?

Trudno to nazwać błędem. Gdybym wyleciał w zakręcie, można by spokojnie powiedzieć, że przeszarżowałem. Na prostej niewiele można poradzić na tak niespodziewane zachowanie samochodu, choć wcześniej parę razy udało mi się wyjść obronną ręką z takich sytuacji. Tym razem to był koniec.

Z czego wynika takie zachowanie samochodu?

Możliwe, że mieliśmy za nisko ustawiony bolid. Już w sobotę podłoga dobijała do nawierzchni, w takiej sytuacji opony po prostu tracą kontakt z nawierzchnią. Na mokrym torze, przy takiej ilości wody, to oczywiście znacznie pogarsza sytuację. Do tego wiatr był dzisiaj silniejszy i to także nie pomagało.

Po starcie wyprzedził pana Trulli. Jak do tego doszło?

Massa obrócił się tuż przede mną, było bardzo blisko kolizji. Nigdy nie wiadomo, w którą stronę obróci się bolid, nie wiedziałem którędy jechać. Musiałem mocno przyhamować, straciłem sporo czasu, no i pozycję na rzecz Trullego. On potem jechał dość szybko przez parę okrążeń, ale następnie jego tempo znacznie spadło. Trudno było jechać blisko za nim, bo nic się nie widzi w strumieniach wody spod kół, no i traci się docisk aerodynamiczny. W końcu udało mi się go wyprzedzić, ale szkoda straconego czasu. Tylne opony miałem już w złym stanie i niedługo potem zjechałem na tankowanie.

Czyli nie rozważaliście pozostawienia tego samego kompletu opon, jak to zrobili niektórzy rywale?

Trzy okrążenia przed zjazdem inżynier spytał, czy zostawiamy te same opony. Odpowiedziałem że tak, bo tor przesychał. Potem zobaczyłem jednak, że na niebie jest coraz więcej czarnych chmur. Zapytałem o prognozę, okazało się że ma jeszcze kropić, więc zmieniliśmy opony. To była dobra decyzja.

Niektórzy zaryzykowali i przy drugim tankowaniu założyli opony z jeszcze głębszym bieżnikiem. Rozważaliście taką decyzję?

Założyliśmy kolejny komplet opon przejściowych, bo już miało nie padać. Jednak według mnie można było zjechać dwa okrążenia wcześniej i założyć opony w pełni deszczowe.

Stracił pan tu sporo punktów…

Tak. Ogólnie weekend ułożył się dość pechowo, ale tak czasami bywa. Chciałem dowieźć punkty do mety i zminimalizować straty z wczorajszych kwalifikacji. Niestety, w najmniej oczekiwanym momencie bolid wymknął się spod kontroli. Trudno przewidzieć coś takiego i wybrnąć z sytuacji.

Co się stało na 40. okrążeniu, kiedy jechał pan za Kovalainenem?

Robert Kubica:

Pozostało 97% artykułu
Sport
Jagiellonii i Legii sen o Wrocławiu
Sport
Tadej Pogacar silny jak nigdy
Sport
PKOl i Radosław Piesiewicz pozwą ministra Sławomira Nitrasa
Sport
Mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym. Katarzyna Niewiadoma wśród gwiazd
Sport
Radosław Piesiewicz ripostuje. Prezes PKOl zyskał na czasie