Ciężej pracować nie można

Mateusz Sawrymowicz. Mistrz świata w pływaniu o olimpijskim starcie

Publikacja: 21.07.2008 02:55

Ciężej pracować nie można

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Kto wygra w Pekinie wyścig na 1500 m stylem dowolnym?

Mateusz Sawrymowicz: Nie wiem. Pierwszy raz popłyniemy w finałach rano, a to na pewno będzie mieć wpływ na poziom zawodów; do formy wraca rekordzista świata Grant Hackett, co oznacza, że będzie głównym faworytem.

Hackett poprawił w niedzielę własny rekord świata na 800 m o prawie dwie sekundy. Spodziewał się pan tego?

Nie wiem. co o tym myśleć. To rekord na krótkim basenie. Jestem zdziwiony, ale trzeba pamiętać, że to fenomen. Dziesięć lat nie miał sobie równych na 1500 m.

W Melbourne podczas mistrzostw świata był bez formy, a mistrzem został pan. Nie widzi pan siebie na olimpijskim podium?

Na pewno popłynę najszybciej, jak potrafię, ale nie wiem, czy to wystarczy do zdobycia medalu. Kandydatów jest sześciu – ośmiu. Myślę, że jestem wśród nich.

Nie chce pan powiedzieć: „Jadę po złoto!“. Mistrzowi świata chyba wypada tak postawić sprawę...

Znam takich, co tak mówią, i podziwiam, że mają odwagę. Trzeba mieć charakter fightera, by tak zdecydowanie formułować swoje oczekiwania. To oznacza, że są pewni swych umiejętności, wierzą, że to wystarczy do zwycięstwa. Zosia Klepacka, moja rówieśniczka i znakomita żeglarka, twierdzi wprost, że w złocie jej do twarzy. Ja taki nie jestem. Będę walczył, ale niczego nie obiecuję.

Czuje pan już presję?

Czuję ją od mistrzostw w Melbourne. Ale widać taki już jest los mistrzów. Sam sobie to zafundowałem, zdobywając złoty medal. Dlatego jak słyszę, że Hackett pływa tak szybko, to się cieszę, bo teraz on będzie startował pod presją. Faworyci zawsze mają gorzej. Ja w Melbourne nie byłem faworytem. Kiedy Rosjanin Jurij Priłukow wystrzelił jak z katapulty po starcie, nie goniłem go, bo byłem spokojny. Kto wie, jakbym się zachował, gdybym wcześniej powtarzał, że na pewno wygram. Być może nie wytrzymałbym nerwowo i ruszył za nim w pogoń?

Trener Mirosław Drozd twierdzi, że jest zadowolony ze zgrupowania w Sierra Nevada, ale od razu dodaje, że mogło być jeszcze lepiej.

Trener jest perfekcjonistą i zawsze twierdzi, że może być lepiej. Ja wiem, że zrobiłem, co mogłem. Ciężej pracować nie dałbym już rady. Schudłem 3 kilogramy. Teraz muszę tylko utrzymać tę wagę do igrzysk.

Trener opowiadał, że Priłukow, jeden z faworytów na 1500 m, przychodził na rozpoczynające się o 6 rano zajęcia pół godziny przed trenerem. Wy nie byliście aż tak gorliwi?

Trener szuka różnych metod, by nas pobudzić do ciężkiej pracy. Być może to jedna z jego sztuczek.

W jednym z wywiadów powiedział pan, że trochę się boi wysokogórskiego obozu w Hiszpanii. Dlaczego?

Tak mówiłem wcześniej. Teraz już się nie bałem. Wiedziałem, że będziemy w prawdziwej pustelni, że treningi będą bardzo ciężkie, ale wiem też, o co idzie gra. Jadę na igrzyska nie po to, by je zaliczyć, lecz coś udowodnić.

Wielu pływaków ma zaświadczenia lekarskie, które pozwalają im zażywać leki przeciwko astmie. Co pan o tym sądzi?

Jestem alergikiem i też mam taki certyfikat, ale nie wiem, czy będę korzystał z leków.

Polscy pływacy mają do dyspozycji psychologa, dwóch lekarzy i najnowsze osiągnięcia medycyny sportowej. Czuje się pan pewniej?

Najważniejsze, że nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Świadomość, że pod tym względem nie jesteśmy gorsi od innych, daje komfort psychiczny. A te urządzenia z pewnością pomagają w procesie treningowym. Najczęściej korzystamy z plastikowych wanien wypełnionych lodem, do których wskakujemy po treningu. Mamy też namioty tlenowe, na igrzyskach będziemy mieć do dyspozycji komorę hiperbaryczną.

Finały będą rozgrywane rano. To nietypowa pora dla pływaka, organizm może zaskoczyć dziwną reakcją. Nie obawia się pan tego?

Warunki będą równe dla wszystkich. A o tym, jak najskuteczniej wprowadzić organizm na wysokie obroty, będziemy myśleć podczas treningów w Japonii (grupa trenera Drozda: Katarzyna Baranowska, Przemysław Stańczyk i Sawrymowicz, odleciała dziś do Toyamy – (przyp. j.p.). Wierzę, że trener wspólnie z lekarzami znajdzie jakiś sposób. Trzeba wcześnie zasypiać, umieć się wyciszyć i wcześnie wstawać.

Co pan wie o olimpijskim basenie?

Paweł Korzeniowski, który już tam startował, mówi, że jest bardzo szybki. Mam też nadzieję, że woda nie będzie zbyt ciepła.

Finał 1500 m rozegrany zostanie 17 sierpnia. Długo będzie pan czekał...

Zawsze długo czekam. To mi nawet odpowiada. Będzie czas wszystko sobie poukładać.

RZ: Kto wygra w Pekinie wyścig na 1500 m stylem dowolnym?

Mateusz Sawrymowicz: Nie wiem. Pierwszy raz popłyniemy w finałach rano, a to na pewno będzie mieć wpływ na poziom zawodów; do formy wraca rekordzista świata Grant Hackett, co oznacza, że będzie głównym faworytem.

Pozostało 93% artykułu
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl
Sport
Jagiellonii i Legii sen o Wrocławiu
Sport
Tadej Pogacar silny jak nigdy
Sport
PKOl i Radosław Piesiewicz pozwą ministra Sławomira Nitrasa
Sport
Mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym. Katarzyna Niewiadoma wśród gwiazd