Do nieszczęścia doszło w piątek, kiedy kawał lodu oderwał się od lodowca i zerwał liny umocowane na stromym zboczu. Na K2 było w tym czasie kilka ekspedycji. Koreańska, która schodziła w dół po zdobyciu szczytu, straciła pięciu uczestników, w tym dwóch Nepalczyków. Pakistańska potwierdziła śmierć Holendra, Norwega i Francuza. Wcześniej w piątek, podczas podejścia, spadł serbski wspinacz. Razem z nim miał zginąć pakistański Szerpa.

W rejonie nazywanym Bottleneck, na wysokości określanej „strefą śmierci”, na której brakuje tlenu, utknęło kilkunastu wspinaczy – piszą agencje. Kilku widziano w drodze w dół do obozów, kilku nadal przebywa na górze. Holenderska ekspedycja podała na swojej stronie internetowej, że trzech członków zespołu schodzi z obozu III na wysokości 7350 m. Jak powiedział agencji AFP wiceszef organizacji Adventure Foundation Pakistan, w rejon zdarzenia wysłano śmigłowce, by zlokalizować zaginionych.

Według szwedzkiego alpinisty Fredrika Straenga, który uczestniczy w operacji ratunkowej, tragedii można było uniknąć. „Góry te przyciągają ludzi bardzo niedoświadczonych i naiwnych” – powiedział szwedzkiej agencji TT. Jego zdaniem ofiar jest 11 – podała AFP.

K2 to drugi po Mount Evereście najwyższy szczyt Ziemi (8611 m n. p. m.), leżący na granicy Pakistanu i Chin. Uchodzi za jeden z najtrudniejszych do zdobycia ośmiotysięczników. Statystyki dotyczące K2, nazywanej przez słynnego austriackiego wspinacza Reinholda Messnera „górą nad górami”, mówią, że do tragedii najczęściej dochodzi tam podczas schodzenia z wierzchołka. Na K2 zginęło ponad 70 osób, z czego wiele właśnie w rejonie Bottleneck.