Życie zaczyna się po sześćdziesiątce

Różnią ich osiągnięcia i motywacja. Łączy jedno – w dojrzałym wieku startują w igrzyskach. Niektórzy nawet debiutują

Aktualizacja: 06.08.2008 08:00 Publikacja: 06.08.2008 06:22

Życie zaczyna się po sześćdziesiątce

Foto: AP

Rekordzistką w tym gronie jest Jeannie Longo. Dla niemal 50--letniej Francuzki będzie to już siódma z kolei olimpiada. Zaczynała w 1984 roku w Los Angeles, po igrzyskach w Seulu (1988) miała zakończyć karierę – zrobiła to zresztą na krótko dwa lata później – ale wróciła i wystartowała w Barcelonie (1992). Tam zdobyła srebrny medal.

Wcześniejsze dwa olimpijskie występy miała nieudane, choć była już wtedy utytułowaną zawodniczką. W Los Angeles startowała jako wicemistrzyni świata w torowym wyścigu na dochodzenie, przed igrzyskami w Seulu dodała do tego jeszcze m.in. trzy tytuły mistrzyni świata na szosie. Zawsze jednak coś stawało na drodze do medalu olimpijskiego: albo kraksa na ostatnich metrach, albo kontuzjowane biodro.

Przed igrzyskami w roku 1996, gdy większość rywalek trenowała w dusznym powietrzu Georgii, by przyzwyczaić się do klimatu, ona pojechała do Kolorado, w góry. W Atlancie zjawiła się dwa dni przed wyścigiem i zdobyła złoto w wieku 38 lat.

Z praw biologii kpi sobie również Dara Torres. Ma 41 lat i startuje w konkurencji, w której dużo młodsi zawodnicy są uważani za oldbojów. A do tego odnosi sukcesy. W zeszłym roku w mistrzostwach USA wygrała wyścigi na 100 i 50 metrów stylem dowolnym, na tym drugim dystansie bijąc rekord kraju. W Pekinie weźmie udział w sprincie i w sztafetach 4x100 stylem dowolnym oraz zmiennym, a to wszystko po kilkuletniej przerwie w startach.

Jeszcze w Sydney (2000) Torres zdobyła pięć olimpijskich medali (dwa złote i trzy brązowe), a potem na siedem lat odstawiła sport na bok i zajęła się nagrywaniem kaset z kursami fitness, pisaniem książek oraz prowadzeniem programów telewizyjnych.

Dlaczego chce wrócić? Powodów jest kilka. Obsesja na punkcie własnej sylwetki jest na pewno jednym z głównych. Lekarze sami doradzali jej pływanie jako najlepszy środek na zachowanie smukłej figury. Gdy urodziła córeczkę Tessę, jednym z pierwszych pytań, jakie zadała lekarzowi, było: “Kiedy mogę wrócić do treningów?”. Torres ma też podpisane kontrakty reklamowe z kilkoma firmami: Toyotą, Speedo, Bloomberg LP, a nic tak dobrze nie wpływa w USA na popularność, jak sukces, do tego niespodziewany i odniesiony wbrew logice. Amerykanie kochają takie historie. Tylko czy zechcą uwierzyć, że kobieta po czterdziestce przepływa dystans 50 m o ponad sekundę szybciej niż 20 lat temu?Pływaczka zdaje sobie sprawę z tych wątpliwości i za wszelką cenę chce udowodnić swoją uczciwość. Dobrowolnie zgłosiła się do amerykańskiej agencji antydopingowej (USADA) i zażądała wszelkich możliwych badań.

Wśród uczestników zawodów jeździeckich zdarzają się ludzie wręcz z innej epoki. Japończyk Hiroshi Hoketsu ma 67 lat i jedzie na swoje drugie igrzyska. Debiutował 44 lata temu, w Tokio, gdzie zajął 40. miejsce w konkursie skoków. Teraz wraca, by wystartować w ujeżdżeniu, i nie zamierza być w zawodach jedynie statystą. – Chcę awansować do finału i zająć tam wysokie miejsce – zapowiada.

Być może udałoby mu się wcześniej wrócić na igrzyska, gdyby nie praca zawodowa – był m.in. dyrektorem w koncernie Johnson & Johnson. Hoketsu dopiero kilka lat temu przeszedł na emeryturę i mógł się poświęcić swojej pasji.

Japończyk nie będzie się czuł samotny w gronie dojrzałych jeźdźców. Jako towarzysza rozmów może sobie dobrać Lauriego Levera. Australijczyk chyba już dawno zwątpił w możliwość startu na igrzyskach. Nie można mu się dziwić, w końcu ma 60 lat. – Lepiej późno niż wcale, to przysłowie, które przychodzi mi do głowy odnośnie do mojego występu na olimpiadzie. Ciężko pracowałem, żeby to osiągnąć. Przyprawia mnie to o dreszcz emocji – wyznaje debiutant.

Sport zaczął uprawiać w wieku dziesięciu lat, tylko po to, żeby nie nudzić się po skończonych lekcjach. W końcu stało się to jego sposobem na życie, został zawodnikiem, a potem trenerem.

Żeby zdobyć upragnioną kwalifikację olimpijską, poświęcił wiele. Ostatnie kilkanaście miesięcy spędził, trenując w Europie, z dala od rodziny. Lever sam przyznaje, że jego sukcesu nie byłoby, gdyby w końcu nie znalazł właściwego konia.

Ashleigh Drossel Dan był tym wierzchowcem, którego szukał przez całe życie. – Jestem wielkim szczęściarzem, że mam takiego konia. Na medal w Pekinie nie liczy. Za sukces uznaje sam start i możliwość rywalizacji. – Jestem podekscytowany tym, że dołączam do tak ekskluzywnego klubu, i po prostu chcę się delektować tą chwilą.

Izraelczyk Haile Satayin nie będzie najstarszym sportowcem na igrzyskach, ale na pewno zostanie najstarszym uczestnikiem maratonu. Z dokumentów wynika, że ma 53 lata, on sam utrzymuje, że jedynie 48.

55 lat dzieli najstarszego (67-letni japoński jeździec Hiroshi Hoketsu) i najmłodszego (12-letnia pływaczka z Kamerunu Antoinetti Guedia Mouafo) uczestnika igrzysk w Pekinie

Do Izraela przyjechał w 1991 roku, razem z grupą 14 tysięcy etiopskich Żydów. Jak twierdzi, zmiana warunków życia w nowym kraju spowodowała, że zaczął tyć i bieganie potraktował jako sposób na zrzucenie zbędnych kilogramów. Zaczęło mu to wychodzić na tyle dobrze, że w Atenach (2004) zajął w maratonie 20. miejsce. Na podium w Pekinie nie liczy. – To byłoby wspaniałe, jeśli zdobyłbym medal, ale niezależnie od wyniku dam z siebie wszystko. Dziękuję Bogu, że daje mi siły do biegania.

Satayin nie ma na usługach całego sztabu trenerów, masażystów i lekarzy. Każdego ranka wstaje o 4.30 i zanim zrobi się za gorąco, przebiega przynajmniej połowę maratonu. Jego ulubionymi trasami są leśne ścieżki na wzgórzach w pobliżu miasta Hadery, gdzie mieszka razem z rodziną i innymi imigrantami. Skarży się, że rząd nie wspiera sportowców. Dla siebie, żony i ośmiorga dzieci dostaje od Izraelskiego Związku Lekkiej Atletyki jedynie 1500 dolarów miesięcznego stypendium. – Rząd nie robi wystarczająco dużo dla nas. Tu nie chodzi tylko o mnie, ale o wszystkich sportowców. Ja kocham bieganie i dlatego się nie poddaję, ale inni odchodzą od sportu.

Krystyna Zabawska pojedzie już na czwarte igrzyska. Najbliżej medalu była w 2000 roku w Sydney, gdzie w konkursie pchnięcia kulą zajęła piąte miejsce. Cztery lata później, w konkursie rozgrywanym na zalanym słońcem stadionie w starożytnej Olimpii wywalczyła szóstą lokatę. Jej długa kariera świadczy o słabości polskiej lekkiej atletyki. Zawodniczka mimo 40 lat wciąż jest najlepsza w kraju, a godnych rywalek nie widać.Jednak Zabawska nie startuje z przymusu. Wciąż lubi i chce uprawiać sport. – Wypomina mi się 40 lat, ale wcale nie czuję tego wieku. Olimpijska nominacja nie jest dla mnie zaskoczeniem – podkreśla zawodniczka. Od wielu lat związana jest z Białymstokiem. Od 1995 roku trenuje w tamtejszym Podlasiu, a wcześniej w Jagiellonii. Jej mężem jest Przemysław Zabawski, który sam w przeszłości uprawiał pchnięcie kulą.Przez kolegów z kadry zawodniczka nazywana jest Babcią. – Przede wszystkim Marek Plawgo tak się do mnie zwraca. To przezwisko w ogóle do mnie nie pasuje. Babcie mają swoje wnuki i raczej nie uprawiają sportu – śmieje się lekkoatletka.

Rzeczywiście na typową babcię Zabawska nie wygląda. Ma również zbyt dużo zajęć. Niemal w tym samym czasie, gdy wypełniła minimum olimpijskie, zdała egzamin magisterski z wychowania fizycznego.

Rekordzistką w tym gronie jest Jeannie Longo. Dla niemal 50--letniej Francuzki będzie to już siódma z kolei olimpiada. Zaczynała w 1984 roku w Los Angeles, po igrzyskach w Seulu (1988) miała zakończyć karierę – zrobiła to zresztą na krótko dwa lata później – ale wróciła i wystartowała w Barcelonie (1992). Tam zdobyła srebrny medal.

Wcześniejsze dwa olimpijskie występy miała nieudane, choć była już wtedy utytułowaną zawodniczką. W Los Angeles startowała jako wicemistrzyni świata w torowym wyścigu na dochodzenie, przed igrzyskami w Seulu dodała do tego jeszcze m.in. trzy tytuły mistrzyni świata na szosie. Zawsze jednak coś stawało na drodze do medalu olimpijskiego: albo kraksa na ostatnich metrach, albo kontuzjowane biodro.

Pozostało 90% artykułu
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?