Nawet jeśli w Pekinie, tak jak w Atenach, lista polskich pechowców stanie się z czasem dłuższa niż medalistów, Radosław Zawrotniak pewnie pozostanie na jednym z najważniejszych miejsc. Polak po walce o półfinał był wściekły, mówił o oszustwie, a sędziemu Zheng Kang Zhao zarzucił nieznajomość przepisów.
Pierwszą czerwoną kartkę oznaczającą stratę punktu dostał już przy prowadzeniu 2:1, potem sędzia nie zaliczył mu trafienia przy stanie 7:9. Zawrotniak ruszył dalej w pogoń za Węgrem, ale kolejna czerwona kartka jednocześnie zabrała mu punkt i dała jeden Węgrowi. Wtedy właściwie pojedynek mógł się już skończyć. Gabor Boczko prowadził 11:8, a bronić potrafi się świetnie. Poszło mu tym łatwiej, że Polak wciąż toczył walkę przede wszystkim z sędzią. Nawet decydujący 15. punkt oddał rywalowi przez czerwoną kartkę. – Nigdy wcześniej tego sędziego nie spotkałem. Szpada to konkurencja kontaktowa, a Chińczyk prowadził walkę tak, jakbyśmy byli florecistami albo szablistami – mówił Zawrotniak.
On przynajmniej znajdzie winnego daleko od siebie, Aleksandra Socha chciałaby mieć taką wymówkę. Ona i igrzyska to niedobrana para. Szablistka z Warszawy była już mistrzynią Europy, wygrywała zawody Pucharu Świata, ale z olimpijskich turniejów ma koszmarne wspomnienia. Dwa starty, dwie porażki w pierwszej rundzie – ta w Pekinie chyba jeszcze bardziej niespodziewana niż w Atenach. Wtedy Polka miała prawo sobie powiedzieć: pierwsze igrzyska, będzie lepiej. Sobotniej przegranej 11:15 z Ukrainką Ołeną Chomrową nie potrafiła wytłumaczyć. Między atakami płaczu zdołała tylko wydusić, że nic jej się nie udawało. – Pracowałam cztery lata i nic. W igrzyskach trzeba trafić na te swoje dwie minuty. Ja nie trafiłam.
W Pekinie Socha dostała wolny los w pierwszej rundzie, z Chomrową walczyła już o awans do czołowej szesnastki. Zamiast niej znalazły się tam Bogna Jóźwiak i Irena Więckowska, ale obie przegrały walki o ćwierćfinał. Jóźwiak z mistrzynią olimpijską z Aten, a teraz również z Pekinu – Amerykanką Mariel Zagunis, Więckowska (wcześniej wyeliminowała z turnieju mistrzynię świata Jelenę Nieczajewą) z Chinką Yingying Bao. Na podium stały trzy Amerykanki. Wszystkie medale dla jednego kraju – to nie zdarzyło się w szermierce na igrzyskach od 20 lat. Polskie szablistki, tak jak ich koledzy szpadziści, każą czekać na chwile radości do turniejów drużynowych.
Paweł Wilkowicz z Pekinu