Reklama
Rozwiń
Reklama

Klątwa Aten

Judoka Robert Krawczyk znów otarł się o medal, ale porażka w pojedynku, który otworzyłby mu drogę do podium zepchnęła go na siódme miejsce - pisze nasz dziennikarz z Pekinu

Aktualizacja: 12.08.2008 19:31 Publikacja: 12.08.2008 13:45

Robert Krawczyk (z lewej) walczy z Sergiejem Szundikowem

Robert Krawczyk (z lewej) walczy z Sergiejem Szundikowem

Foto: AFP

- Teraz musi spojrzeć w lustro i dogadać się z tym, którego tam zobaczy. Takie porażki zostają w głowie - mówił po przegranej Krawczyka prezes Polskiego Związku Judo Andrzej Falkiewicz.

A przecież gdyby wygrał z Mongołem Damdinsurenem biłby się o brązowy medal z Ukraińcem Romanem Gontiukiem, tym samym z którym przegrał walcząc o olimpijski finał w Atenach.

Przed czterema laty dramatyczną porażkę polskiego judoki, który prowadząc zdecydował się na jeszcze jeden atak w ostatnich sekundach pojedynku i przegrał, opisywano na wszystkie sposoby, publicznie skarcił go wtedy za brak odpowiedzialności szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego Stefan Paszczyk. A on zwyczajnie nie kalkulował, nie liczył tylko atakował. - To leży w jego naturze. Robert reprezentuje prawdziwe, otwarte, judo. Takie jakie możemy zobaczyć w elementarzu tego sportu - mówił Falkiewicz, gdy kilku dziennikarzy oczekiwało na tego, który po raz kolejny zawiódł.

Kontrola antydopingowa do której wytypowano Polaka przedłużała się w nieskonczoność, Niemiec Ole Bischopf zdążył w finale pokonać idącego od zwycięstwa do zwycięstwa Koreańczyka Kim Jaebuma, a prezes raz jeszcze opowiedzieć o tym co wydarzyło się wcześniej w hali, gdzie walczyli najlepsi na świecie judocy w kategorii 81 kg.

- To nie było dla niego wymarzone losowanie, ale tu nie ma słabych - przekonywał. - Krawczyk też stał na podium mistrzostw świata, a w ubiegłym roku zdobył złoty medal mistrzostw Europy. Był tu jednym z wielu faworytów. Judoka Czarnych Bytom zaczął dobrze, od wygranego przez waza-ari pojedynku z Matthew Jago z RPA. - I już podczas tej walki czułem, że to nie będzie mój dzień. Mój pierwszy atak powinien być ostatnim. Nie wykorzystałem okazji. Ciężko szło od początku - powiedział Krawczyk, gdy już wyszedł do dziennikarzy po spełnieniu wszelkich kontrolnych wymogów.

Reklama
Reklama

W drugim pojedynku obawy się potwierdziły. Niepokonany w tym roku Koreańczyk Kim rzucił go na ippon. - Przegrywał na punkty, chciał odrobić straty, otworzył się i stało się - tłumaczył prezes. Sam Krawczyk powiedział, że rywal, z którym bił się pierwszy raz w życiu był do pokonania, ale to w nim nie było iskry do wielkich czynów. - Na szczęście Kim pociągnął mnie za sobą i mogłem walczyć w repasażach. Jeszcze nie wszystko było stracone. Wierzyłem, że wykorzystam szansę jaka się otworzyła i zdobędę ten upragniony medal - opowiadał nam smutny Krawczyk. - Jeśli nie złoty, to chociaż srebrny lub brązowy. To było takie ciche marzenie.

W repasażach wygrał dwie walki. Najpierw przez kokę pokonał Białorusina Siergieja Szundikowa, a następnie przed czasem wygrał z Portugalczykiem Joao Neto. - Z Mongołem walczyłem przed laty. Raz on był lepszy, raz ja. To był dziwny pojedynek. Trzy razy zaatakowałem i nic z tego nie wyszło. Kiedy do końca walki zostało 18 sekund podjąłem jeszcze jedną próbę, by odrobić straty. To był taki krzyk rozpaczy. I on to wykorzystał - raz jeszcze Robert Krawczyk mówił „Rz" o tym co wydarzyło się kilka godzin wcześniej.

Zapytany, czy wróciły złe wspomnienia z Aten odpowiedział twierdząco. - Być może nie urodziłem się, żeby wygrywać - dodał ze smutkiem. A prezes dorzucił, że każdy ma coś zapisane w gwiazdach.

Najlepszy polski judoka jeszcze nie wie, czy będzie walczył o start na kolejnych igrzyskach w Londynie. - Będę miał 34 lata, ale to nie jest przeszkoda. Nie wiem czy wytrzymam kolejne cztery lata treningu, nie wiem czy wytrzyma to moja rodzina.

złoty - Ole Bischof (Niemcy

srebrny - Kim Jaebum (Korea Płd.)

Reklama
Reklama

brązowy - Tiago Camilo (Brazylia)

Roman Gontiuk (Ukraina)

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama