Jak zawsze jest ich pięciu. Koczują przed wejściem do klatki, w której mieszka Li Heping. – Na początku igrzysk wszędzie za mną chodzili. Teraz już tylko siedzą przed domem, jakby chcieli powiedzieć „mamy cię na oku” – mówi Li, klepiąc jednego z mężczyzn po plecach. W niewyraźnym uśmiechu tajniaka zmieszanie łączy się z wściekłością.
Życie Li Hepinga, który zasłynął jako obrońca wyznawców zakazanego w ChRL ruchu religijnego Falun Gong, jest nieprzewidywalne. Jednego dnia stoi przed Białym Domem, pozując do zdjęcia u boku George’a W. Busha. Innego leży na pekińskim chodniku, powalony ciosem funkcjonariusza bezpieki. Raz może wejść do restauracji i spokojnie rozmawiać z zagranicznym dziennikarzem. Innym razem może zostać porwany przez „nieznanych sprawców” i poddany elektrowstrząsom w ciemnym pomieszczeniu.
Klienci często rezygnują z jego usług, gdy dowiadują się o jego problemach z bezpieką. – Po co ci to? – dziwią się czasem. Li mógłby mieć spokojne, dostatnie życie, jak miliony innych Chińczyków, którzy nie widzą potrzeby czy sensu zadzierania z władzą. Jako specjalista od własności intelektualnej w dużej firmie prawniczej mógłby lekkim krokiem iść przez życie, ciesząc się nowym 40-calowym telewizorem, postępami swego 8-letniego syna w prywatnej szkole z wykładowym angielskim.
Zamiast tego Li, skromny, niepozorny mężczyzna przed czterdziestką, wybrał znacznie trudniejszą drogę. Jeszcze przed przeprowadzką do Pekinu w rodzinnej prowincji Henan lubił zajmować się trudnymi sprawami kryminalnymi. – Zawsze ciągnęło mnie do spraw, które dotykają fundamentalnych kwestii moralnych – przyznaje Li. Zapewne nie bez znaczenia jest to, że Li jest chrześcijaninem, członkiem jednego z coraz bardziej popularnych w całym kraju protestanckich kościołów domowych.
– Bóg każe mi cieszyć się życiem i korzystać w pełni z talentów, jakie mi dał – wyjaśnia. Nie zawsze jest to łatwe. Pierwszy raz znalazł się w areszcie domowym w 2006 roku, gdy jego przyjaciel mecenas Gao Zhisheng, który wcześniej jako pierwszy podjął nieudaną próbę obrony członków Falun Gong przed sądem, został oskarżony o działalność wywrotową. Zamknięty we własnym mieszkaniu Li nie mógł pomóc przyjacielowi. Po uchyleniu aresztu przejął jednak wraz z kilkoma innymi chrześcijańskimi prawnikami sprawę Falun Gong.