Deszcz w roli głównej

Robert Kubica był szósty, ale w klasyfikacji kierowców awansował na trzecie miejsce. Po karze dla Lewisa Hamiltona zwyciężył Felipe Massa - pisze Mikołaj Sokół ze Spa Francorchamps

Aktualizacja: 07.09.2008 22:32 Publikacja: 07.09.2008 19:23

Bolid Kubicy na torze Spa-Francorchamps

Bolid Kubicy na torze Spa-Francorchamps

Foto: AFP

Zwycięzcę Grand Prix Belgii poznaliśmy dopiero dwie i pół godziny po zakończeniu wyścigu. Na torze pierwszy był Lewis Hamilton, ale sędziowie ukarali go za ścięcie szykany w czasie walki z Kimim Raikkonenem. Zwycięzcą ogłoszono Felipe Massę, a Robert Kubica po problemach w trakcie tankowania zajął szóste miejsce.

Porywająca końcówka zawodów na torze Spa-Francorchamps rozgrzała kibiców do białości. Pierwsza część wyścigu nie była zbyt wciągająca, ale opady deszczu sprawiły, że podczas ostatnich okrążeń wyścigu o Grand Prix Belgii wszyscy fani okupujący zalesione wzgórza wokół toru zerwali się na nogi. Kiedy wydawało się, że miejsca na mecie są już rozdzielone, swoje trzy grosze do rywalizacji dorzuciła nieprzewidywalna belgijska pogoda. Jeszcze w połowie wyścigu zza chmur nieśmiało przebijały się promyczki słońca, ale niedługo potem kierowców postraszyły pierwsze kropelki deszczu. Trzy okrążenia przed końcem lunęło i część toru zamieniła się w ślizgawkę.

Lider, Kimi Raikkonen, dał się zaskoczyć na hamowaniu przed kończącą okrążenie szykaną Bus Stop. Lewis Hamilton, który po własnym błędzie i poślizgu na nawrocie La Source stracił prowadzenie już na początku drugiego okrążenia i przez resztę wyścigu jak cień podążał za Ferrari, opóźnił hamowanie i zaatakował od zewnętrznej. Raikkonen nie zamierzał ustępować pola i obaj rywale wpadli bok w bok w ciasny prawy zakręt. Na zewnętrznej zabrakło miejsca i Hamilton ściął asfaltowe pobocze, skracając sobie drogę. Znalazł się przed rywalem, ale w myśl przepisów musiał mu ustąpić pola. Na prostej na moment odpuścił, Ferrari znalazło się przed nim, i wtedy Lewis zaatakował od wewnętrznej w pierwszym zakręcie.

Objął prowadzenie, ale nie na długo – na mokrym torze najlepsi kierowcy świata ślizgali się jak na lodzie. Jadący w ogonie stawki Nico Rosberg wypadł na pobocze i wracając na tor znalazł się tuż przed nosem liderów. Więcej szczęścia miał Raikkonen – Hamilton musiał ratować się ucieczką przez trawnik i mistrz świata odzyskał prowadzenie. Nie na długo, bo chwilę potem sam wpadł w poślizg, wykonał pół obrotu i zanim wrócił na właściwy tor jazdy, był już z powrotem drugi. – Drugie miejsce mnie nie interesowało – przyznał potem Fin. Do mety brakowało niecałych dwóch okrążeń. Niestety, taktyka „wszystko albo nic” tym razem się nie opłaciła. Po kolejnej wycieczce na pobocze Raikkonen się obrócił i rozbił przód Ferrari o barierę. Hamilton musiał już tylko spokojnie dojechać do mety, bo jego przewaga nad Felipe Massą była już bezpieczna. – Zwolniłem, bo widziałem, jak inni wypadają z toru – opowiadał potem Brazylijczyk.

Kiedy najlepsza trójka wyścigu o Grand Prix Belgii spryskiwała się szampanem na podium, sędziowie ogłosili, że wzywają Hamiltona i Raikkonena na przesłuchanie. Zanim do niego doszło, Hamilton przyznał podczas konferencji prasowej, że będzie zdziwiony jeśli dostanie karę. – To są wyścigi, nie zrobiłem nic złego – powiedział kierowca McLarena. – On nie zostawił mi miejsca, musiałem ściąć szykanę i potem oddałem mu pozycję.

Sędziowie byli jednak innego zdania. Pięć minut przed osiemnastą zwycięzca wyścigu dostał do podpisania decyzję o karze. W normalnych warunkach skrócenie sobie drogi na torze i zyskanie przez to pozycji karane jest przejazdem przez aleję serwisową przy zachowaniu ograniczenia prędkości do 80 km/godz, jednak jeśli do wykroczenia dojdzie w końcówce wyścigu, to wtedy do czasu zawodnika doliczane jest 25 sekund. To wystarczyło, aby Hamilton spadł z pierwszego miejsca na trzecie, za Massę i Nicka Heidfelda.

Zespół McLaren złożył na ręce sędziów odwołanie, które zostanie rozpatrzone przez Międzynarodowy Trybunał Apelacyjny. Wyniki wyścigu pozostają więc nieoficjalne. Trudno się dziwić wściekłości w obozie McLarena. Hamilton przepuścił Raikkonena po ścięciu szykany – tyle, że zrobił to bardzo sprytnie i niemal od razu ponownie zaatakował Fina. Fakt jest jednak faktem – na samym ścięciu szykany Lewis nie zyskał pozycji, bo natychmiast oddał ją rywalowi, a wyprzedził go odrębnym manewrem w kolejnym zakręcie. Inna sprawa, że gdyby do takiej sytuacji doszło wcześniej w czasie wyścigu, to Hamilton musiałby zjechać na karę, bo regulamin nie przewiduje odwołania się od takiej decyzji sędziów.

Niestety, w decydującej fazie rywalizacji o mistrzowskie tytuły znów atmosfera się zagęszcza. W zeszłym roku mieliśmy spięcia między kierowcami McLarena oraz słynną aferę szpiegowską, teraz europejska część sezonu kończy się kontrowersyjną decyzją sędziowską. Zgodnie z prowizoryczną klasyfikacją Grand Prix Belgii Hamilton ma zaledwie dwa punkty przewagi nad nowym zwycięzcą wyścigu, Felipe Massą. Raikkonen zajmuje czwarte miejsce, z jednym punktem straty do Roberta Kubicy i dziewiętnastoma do Hamiltona. Gdyby Fin nie stracił zimnej krwi i panowania nad swoim Ferrari, to strata byłaby dużo mniejsza.

Zamieszanie w czołówce i rozgrywki przy zielonym stoliku odwróciły uwagę kibiców od wydarzeń w środku stawki. Tam z przeciwnościami losu zmagali się kierowcy BMW Sauber. Zarówno ruszający z piątego pola Nick Heidfeld, jak i startujący trzy miejsca za nim Kubica stracili pozycje na pierwszym okrążeniu. – Po starcie zderzyłem się z jednym z kierowców Toro Rosso – opowiadał potem Robert, który spadł na dziesiąte miejsce. Heidfeld zderzył się z Heikkim Kovalainenem i był jedenasty. – Po pierwszym okrążeniu wyglądało, że wyścig o punkty jest już dla nas skończony – powiedział szef BMW Sauber, Mario Theissen. Jednak jego kierowcy szybko awansowali o kilka pozycji. Kovalainen, który z pierwszego zakrętu wyjechał na trzynastej pozycji, także szybko odrabiał straty i po dziewięciu okrążeniach znalazł się przed Kubicą, na siódmym miejscu. Próbował zaatakować Marka Webbera przed szykaną Bus Stop, ale uderzył w tylne koło samochodu Red Bull Racing. Australijczyk się obrócił, a Kovalainen dostał karę przejazdu przez aleję serwisową za spowodowanie kolizji. – To była moja wina – przyznał po wyścigu Fin.

Przygoda Webbera dała Kubicy awans na szóste miejsce. Polak, narzekający od początku weekendu na kiepskie ustawienia swojego samochodu, walczył o piątą lokatę z niespodziewanie szybko jadącym Sebastienem Bourdais. Jedyną szansą na wyprzedzenie kierowcy Scuderii Toro Rosso była druga runda tankowań.

Francuz zjeżdżał do boksu okrążenie przed Kubicą. Kiedy biało-granatowy BMW Sauber zjechał na stanowisko serwisowe, mechanicy nie mogli sobie poradzić z włożeniem do baku końcówki węża tankującego. Zamiast sześciu sekund, Robert stał w boksie prawie dwa razy dłużej i na tor powrócił tuż za Heidfeldem.

W końcówce, gdy się rozpadało, Heidfeld i jadący na czwartej pozycji Alonso zjechali do boksu po opony przeznaczone do jazdy po mokrym torze. Na tej operacji stracili po 25 sekund i mieli zaledwie parę okrążeń na odrobienie strat. Lepsza przyczepność bieżnikowanych opon sprawiła jednak, że obaj odrobili stracony czas i wpadli na metę na trzeciej i czwartej pozycji, wyprzedzając na ostatnich metrach wyścigu Sebastiana Vettela, Kubicę i Bourdais, który na finałowym okrążeniu stracił aż cztery pozycje.

Kierowcy mają tylko parę dni na ostudzenie emocji po wyścigu w Spa. Już w najbliższy weekend kolejna batalia o punkty, tym razem w świątyni Ferrari. Rok temu na położonym pod Mediolanem torze Monza najszybsi byli właśnie kierowcy włoskiej ekipy. Dobre wspomnienia z superszybkiego toru ma także Kubica, który przed dwoma laty w swoim trzecim wyścigu w karierze po raz pierwszy stanął na podium. Jednak w tym roku Polak z rezerwą ocenia swoje szanse. – Cudów się nie spodziewam – powiedział kierowca BMW Sauber.

Decyzje można podjąć tylko przy współpracy kierowcy z inżynierem. Z jednej strony trzeba wiedzieć, co robią inni kierowcy i to jest zadanie inżyniera, z drugiej ważne są też odczucia kierowcy. Zmiana opon u Nicka początkowo oznaczała stratę 25 sekund i miał tylko dwa okrążenia na odrobienie straty. Na ostatnim kółku wyprzedził kilka samochodów i tuż przed metą dopadł Roberta. Równie dobrze sytuacja mogłaby się potoczyć odwrotnie. Muszę przyznać, że nie śledziłem sytuacji z Robertem bo była intensywna dyskusja z inżynierem Nicka i skupiłem się na niej.

Stefano Domenicali (szef Ferrari)

Osobiście uważam, że to była dość wyjątkowa sytuacja. W czasie wyścigu dochodzi do walki, na tym polega ściganie. Problem w tym, że wykonanie określonego manewru na torze może doprowadzić do uzyskania przewagi i nad tym właśnie powinniśmy się skupić. Kluczem jest to, czy pewne zachowanie na torze nie doprowadza do uzyskania przewagi nad rywalem przed kolejnym zakrętem. Decyzji sędziów nie zamierzamy komentować. Chciałbym tylko podkreślić, że nie złożyliśmy w tej sprawie żadnego protestu, zostaliśmy po prostu wezwani przez sędziów na przesłuchanie.

Sprawdziliśmy dokładnie wszystkie dane, które udostępniliśmy także sędziom. Pokazują one, że po zdjęciu nogi z gazu Lewis był o 6 km/godz wolniejszy od Kimiego w czasie przejeżdżania linii mety na prostej startowej. Po oddaniu prowadzenia Kimiemu Lewis zjechał na prawą stronę toru i opóźnił hamowanie przez nawrotem. W oparciu o te dane nie mieliśmy innego wyjścia, jak odwołać się od decyzji sędziów.

1. Felipe Massa (Brazylia/Ferrari) 1:22.59,394

2. Nick Heidfeld (Niemcy/BMW-Sauber) strata 9,383

*3. Lewis Hamilton (W.Brytania/McLaren-Mercedes) 10,539

4. Fernando Alonso (Hiszpania/Renault) 14,478

5. Sebastian Vettel (Niemcy/Toro Rosso-Ferrari) 14,576

6. Robert Kubica (Polska/BMW-Sauber ) 15,037

7. Sebastien Bourdais (Francja/Toro Rosso-Ferrari) 16,735

8. Mark Webber (Australia/Red Bull-Renault) 42,776

*9. Timo Glock (Niemcy/Toyota) 1.07,045

10. Heikki Kovalainen (Finlandia/McLaren-Mercedes) 1 okr.

11. David Coulthard (Szkocja/Red Bull-Renault) 1 okr.

12. Nico Rosberg (Niemcy/Williams-Toyota) 1 okr.

13. Adrian Sutil (Niemcy/Force India-Ferrari) 1 okr.

14. Kazuki Nakajima (Japonia/Williams-Toyota) 1 okr.

15. Jenson Button (W.Brytania/Honda) 1 okr.

16. Jarno Trulli (Włochy/Toyota) 1 okr.

17. Giancarlo Fisichella (Włochy/Force India-Ferrari 1 okr.

18. Kimi Raikkonen (Finlandia/Ferrari) 2 okr.

* - kierowcy ukarani 25 sekundami za nieprzepisową jazdę

1. Lewis Hamilton (W.Brytania/McLaren-Mercedes) 76 pkt

2. Felipe Massa (Brazylia/Ferrari) 74

3. Robert Kubica (Polska/BMW-Sauber) 58

4. Kimi Raikkonen (Finlandia/Ferrari) 57

5. Nick Heidfeld (Niemcy/BMW-Sauber) 49

6. Heikki Kovalainen (Finlandia/McLaren-Mercedes) 43

7. Jarno Trulli (Włochy/Toyota) 26

8. Fernando Alonso (Hiszpania/Renault) 23

9. Mark Webber (Australia/Red Bull-Renault) 19

10. Timo Glock (Niemcy/Toyota) 15

11. Nelson Piquet jr (Brazylia/Renault) 13

. Sebastian Vettel (Niemcy/Toro Rosso-Ferrari) 13

13. Rubens Barrichello (Brazylia/Honda) 11

14. Nico Rosberg (Niemcy/Williams-Toyota) 9

15. Kazuki Nakajima (Japonia/Williams-Toyota) 8

16. David Coulthard (Szkocja/Red Bull-Renault) 6

17. Sebastien Bourdais (Francja/Toro Rosso-Ferrari) 4

18. Jenson Button (W.Brytania/Honda) 3

1. Ferrari 131 pkt

2. McLaren-Mercedes 119

3. BMW-Sauber 107

4. Toyota 41

5. Renault 36

6. Red Bull-Renault 25

7. Williams-Toyota 17

. Toro Rosso-Ferrari 17

9. Honda 14

Następny wyścig - Grand Prix Włochy odbędzie się 14 września na torze Monza.

Zwycięzcę Grand Prix Belgii poznaliśmy dopiero dwie i pół godziny po zakończeniu wyścigu. Na torze pierwszy był Lewis Hamilton, ale sędziowie ukarali go za ścięcie szykany w czasie walki z Kimim Raikkonenem. Zwycięzcą ogłoszono Felipe Massę, a Robert Kubica po problemach w trakcie tankowania zajął szóste miejsce.

Porywająca końcówka zawodów na torze Spa-Francorchamps rozgrzała kibiców do białości. Pierwsza część wyścigu nie była zbyt wciągająca, ale opady deszczu sprawiły, że podczas ostatnich okrążeń wyścigu o Grand Prix Belgii wszyscy fani okupujący zalesione wzgórza wokół toru zerwali się na nogi. Kiedy wydawało się, że miejsca na mecie są już rozdzielone, swoje trzy grosze do rywalizacji dorzuciła nieprzewidywalna belgijska pogoda. Jeszcze w połowie wyścigu zza chmur nieśmiało przebijały się promyczki słońca, ale niedługo potem kierowców postraszyły pierwsze kropelki deszczu. Trzy okrążenia przed końcem lunęło i część toru zamieniła się w ślizgawkę.

Pozostało 90% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?