Po najgorszych kwalifikacjach w karierze, zakończonych zdobyciem dopiero 17. pola startowego, jedyną szansą dla Kubicy był deszcz. Teoretycznie przy słabej przyczepności samochodu, na którą Polak narzekał przez cały weekend, jazda po śliskim torze jest jeszcze trudniejsza, ale z kolei łatwiej wtedy odrabiać straty, wykorzystując potknięcia rywali.
Niebiosa wysłuchały życzeń i półtorej godziny przed wyścigiem nad Szanghajem porządnie się rozpadało. W takich warunkach sędziowie podejmują decyzję o starcie za samochodem bezpieczeństwa, a BMW Sauber zdecydowało się na sprytną zagrywkę taktyczną – dotankowano samochód Kubicy praktycznie pod korek, zmieniając ustaloną dzień wcześniej strategię.
[srodtytul]Sprytna taktyka BMW[/srodtytul]
Przez to Polak musiał ruszać do wyścigu z pasa serwisowego, ale ponieważ start odbywał się za samochodem bezpieczeństwa, nie poniósł właściwie żadnych strat – i tak nawet gdyby ruszał z prostej startowej, miałby za sobą zaledwie trzech kierowców. Przez osiem okrążeń, pokonywanych za samochodem bezpieczeństwa spacerowym jak na Formułę 1 tempem, łącza radiowe rozgrzewały się do czerwoności.
Inżynierowie pytali kierowców o warunki na torze, a informacje były przekazywane na bieżąco do dyrekcji wyścigu. – Jest OK, ścigaliśmy się już w gorszych warunkach – meldował jadący na czele stawki zdobywca pole position Sebastian Vettel.