[link=http://blog.rp.pl/blog/2009/07/15/mikolaj-sokol-oblany-egzamin/]skomentuj na blogu[/link]
Mark Webber zwyciężył w niedzielnym wyścigu pomimo dodatkowego przejazdu przez pas serwisowy za uderzenie Rubensa Barrichello tuż po starcie. Za konstrukcję jego Red Bulla odpowiada Adrian Newey. To on pod koniec lat 90. projektował zwycięskie samochody dla Williamsa i McLarena. Ross Brawn, którego zespół od początku sezonu przewodzi w obu klasyfikacjach mistrzowskich, stoi za wszystkimi siedmioma tytułami mistrza świata dla Michaela Schumachera. Formuła 1, choć jest sportem zespołowym, potrzebuje wielkich indywidualności – zarówno kierowców, jak i projektantów czy strategów. Wygląda na to, że w tym sezonie Robert Kubica i Nick Heidfeld mogą liczyć tylko na siebie.
Obaj od początku sezonu skazani są na jazdę samochodami, które tylko w wyjątkowo sprzyjających warunkach umożliwiają walkę o punkty. A jeśli już taka okazja się nadarzy – jak na Nürburgringu, gdzie w pierwszej fazie wyścigu Kubica jechał tempem Nico Rosberga czy Fernanda Alonso, to pozornie prozaiczne wpadki zespołu rujnują wszelkie szanse na finisz w punktowanej ósemce.
Nie da się ukryć, że w obecnej sytuacji BMW Sauber taki wynik byłby szczytem marzeń. Porównując wyścigowe tempo poszczególnych kierowców, można wyliczyć, że od samochodów szwajcarsko-niemieckiego zespołu wolniejsze są tylko wyścigówki Toro Rosso. To też może się niedługo zmienić – za dwa tygodnie włoski zespół dostanie wreszcie do dyspozycji podwójny dyfuzor (jako ostatnia ekipa w stawce), a BMW Sauber nie planuje żadnych ulepszeń.
– Maksimum 50 procent – to odpowiedź Mario Theissena na prośbę o ocenę pracy jego zespołu według szkolnych kryteriów. Wobec twardych danych – czyli zdobytych punktów oraz czasów okrążeń – szef BMW Sauber nawet nie próbuje ukryć, że ludzie, którzy w poprzednich latach byli w stanie zaprojektować samochody umożliwiające kierowcom walkę o podium czy nawet zwycięstwa, w tym sezonie nie zdali egzaminu.