Reklama
Rozwiń

Mówić i słuchać

Bez kontuzjowanych Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego i Sebastiana Świderskiego jesteśmy mistrzami Europy. Francuzi bez dwóch najlepszych rozgrywających grali w finale i zaciekle walczyli o złoty medal, a najbogatsza w talenty Rosja nawet nie stanęła na podium.

Publikacja: 14.09.2009 22:27

Dwa lata temu Polacy zajęli w mistrzostwach Europy 11. miejsce, najgorsze w historii. Teraz wygrali po raz pierwszy. Osłabieni, przeciętnie grający w Lidze Światowej, w Izmirze nie przegrali żadnego meczu. Gdzie sens, gdzie logika?

Trener Polaków Daniel Castellani był po finale najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Kilka metrów obok stały żona i córka, które przyleciały z Argentyny, a on był zawieszony w chmurach. Z drużyną bez największych gwiazd sięgnął po tytuł, którego nie potrafili zdobyć nawet Hubert Wagner i jego siatkarze. Pokazał, że słabość można przekuć w siłę, jeśli starczy wiary.

Castellani wprowadził do reprezentacji młodych graczy. Zmusiły go do tego okoliczności i kontuzje asów, ale to przegrana Liga Światowa pozwoliła takim zawodnikom jak Bartosz Kurek czy Jakub Jarosz zaistnieć w polskiej siatkówce.

Pierwszy z nich był objawieniem mistrzostw, a Jarosz pokazał, że w każdej chwili może wejść na boisko i zrobić swoje. Na szczęście nie musiał tego czynić zbyt często, bo 32-letni Piotr Gruszka rozegrał turniej życia. Gdyby nie kontuzje asów, Kurek i Gruszka prawdopodobnie graliby sporadycznie, a teraz o Kurka bić się będą najlepsze kluby świata, Gruszka natomiast może powiedzieć, że wreszcie jest spełniony.

Siatkówka się zmienia, wygrywają inteligentne, technicznie grające drużyny. Takie jak Polska i Francja. Wydawało się, że prawdziwi mistrzowie grać będą w Stambule, a Polacy dostali prezent i słabych rywali w Izmirze. Mówił o tym atakujący Bułgarów Władymir Nikołow, ale po druzgocącej porażce z Polską w półfinale chyba zmienił zdanie.

Największy przegrany mistrzostw to Rosja. Włoski trener Daniele Bagnoli wraz ze swoim sztabem zarabia tam prawie pół miliona euro rocznie, a w Izmirze nie było Rosjan na podium. Bagnoli już pakuje walizki. Straci pracę, a znani zawodnicy pożegnają się z kadrą. Raz jeszcze okazało się, że pycha to bardzo zły doradca.

Przegranych jest więcej. Włosi nie odegrali żadnej roli, choć ich myśl szkoleniowa króluje. Z 16 drużyn, które przyjechały do Turcji, aż dziewięć korzystało z usług włoskich trenerów. Ciężką porażkę ponieśli broniący tytułu Hiszpanie, do strefy medalowej nie dotarli jak zawsze pewnie siebie Serbowie.

O tym, że Polska ma ogromny potencjał, mówiono od dawna. Wsparcie solidnego sponsora, prężnej telewizji Polsat i kibiców to jest recepta na sukces. Pierwszym, który go osiągnął, był Raul Lozano. To on zmienił mentalność graczy, wyważył drzwi do siatkarskich salonów i zaprotegował Castellaniego na trenera Skry Bełchatów.

Castellani to ulepszona wersja Lozano. Człowiek spełniony, wielki siatkarz, szczęśliwy ojciec (syn jest największym talentem argentyńskiej siatkówki) i mąż. To on wprowadził do drużyny dialog. Lubi nie tylko mówić, ale i słuchać, czego nie można było powiedzieć o jego poprzedniku.

Złoty medal siatkarzy to nie tylko życiowy sukces zawodników, ale i ich trenera. Za rok mistrzostwa świata we Włoszech. Polscy siatkarze już wiedzą, że i tam mogą wygrać.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/14/janusz-pindera-mowic-i-sluchac/]na blogu[/link][/ramka]

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku