Wyścig na wyboistych ulicach

Podczas dwóch pierwszych sesji treningowych przed Grand Prix Singapuru faworyci potwierdzili wysoką formę. Robert Kubica za kierownicą poważnie zmodyfikowanego BMW Sauber dwukrotnie zmieścił się w pierwszej dziesiątce.

Publikacja: 25.09.2009 19:54

Wyścig na wyboistych ulicach

Foto: AFP

Podczas dwóch pierwszych sesji treningowych przed Grand Prix Singapuru faworyci potwierdzili wysoką formę. Robert Kubica za kierownicą poważnie zmodyfikowanego BMW Sauber dwukrotnie zmieścił się w pierwszej dziesiątce.

Poprawki w samochodzie szwajcarsko-niemieckiego zespołu co prawda dają nadzieję na zmniejszenie strat do czołówki, ale już podczas pierwszych treningów pojawiły się kłopoty. Nowiutka, dużo mniejsza skrzynia biegów od razu przysporzyła problemów obu kierowcom. W pierwszej sesji już na okrążeniu instalacyjnym Nick Heidfeld zgłosił usterkę przekładni, którą mechanicy BMW Sauber wymienili w rekordowo krótkim czasie. Z kolei Kubica przesiedział w garażu początek drugiego treningu – w jego samochodzie trzeba było wymienić jeden z czujników w skrzyni biegów.

– Zebraliśmy ważne dane, ale wciąż nie jesteśmy tam, gdzie chcielibyśmy być. Czeka nas jeszcze wiele pracy, ale to normalna sytuacja, kiedy przywozi się na wyścig tak poważny pakiet poprawek – skomentował pierwsze jazdy poprawionym samochodem Willy Rampf, szef inżynierii BMW Sauber. Powodem do umiarkowanego optymizmu może być jednak postawa Heidfelda w drugim treningu – Niemiec długi czas prowadził, a dzień zakończył z czwartym rezultatem.

Pierwsza sesja treningowa szalonego weekendu, w trakcie którego wszyscy starają się żyć według europejskiego zegarka – choć różnica czasu między Singapurem i Europą Środkową wynosi sześć godzin – rozpoczęła się w ciepłym blasku zachodzącego słońca, z trudem przebijającego się przez smog. Meteorolodzy, straszący opadami deszczu, tym razem się pomylili i jeżdżono po suchym torze.

Całe szczęście, bo nawet w takich warunkach kierowcy mieli ogromne problemy z utrzymaniem się na śliskich i wyboistych ulicach Singapuru. Błędów nie ustrzegli się ani debiutanci, ani starzy wyjadacze wyścigowych torów. W pierwszej sesji Romain Grosjean prawie skopiował słynny zeszłoroczny wypadek swojego poprzednika w ekipie Renault, Nelsona Piqueta. Szwajcar z francuskim paszportem obrócił się na wyjściu z tego samego zakrętu, w którym rok temu Piquet celowo rozbił samochód w czasie wyścigu, otwierając Fernando Alonso drogę do zwycięstwa. Biuro prasowe eksplodowało śmiechem i oklaskami. – Trenuje przed niedzielą – żartowali dziennikarze.

Podczas drugiego treningu, rozgrywanego już w całkowitych ciemnościach, ofiarą śliskiego toru i blisko stojących barier padł czwarty kierowca w klasyfikacji mistrzostw świata, Mark Webber. Australijczyk stracił panowanie nad swoim Red Bullem przy wyjściu na prostą startową, obrócił się i uderzył przodem w murek oddzielający pas serwisowy od toru, tuż przy stanowisku dowodzenia ekipy Ferrari. Na pocieszenie dla zespołu Sebastian Vettel okazał się najszybszym kierowcą piątkowych treningów, przebijając w drugiej sesji czas najlepszego w pierwszym treningu Rubensa Barrichello aż o półtorej sekundy. Tak duża różnica jest oczywiście wynikiem bardzo szybko poprawiających się warunków – zakurzona i śliska trasa staje się coraz bardziej przyczepna, tak więc w czasie reszty weekendu kierowcy będą mieli mniej kłopotów z trzymaniem się z dala od bezlitosnych, twardych barier.

Nie zniknie natomiast inny problem – wyboje na ulicznej trasie. Już rok temu zawodnicy narzekali na nierówności, które dla zwykłych użytkowników singapurskich ulic nie stanowią większego problemu. Jednak kiedy pędzi się z prędkością sięgającą 300 km/godz, siedząc parę centymetrów nad asfaltem w samochodzie, którego zawieszenie ugina się zaledwie o kilka milimetrów, najdrobniejszy wybój na trasie odczuwa się niczym uderzenie kowalskim młotem. Życia kierowcom nie ułatwiają także biało-czerwone krawężniki, wyznaczające szykany i zakręty. Aby uzyskać dobry czas okrążenia, trzeba na nie najeżdżać, skracając sobie drogę. Przy każdym takim manewrze głowa zawodnika lata na boki, a kask uderza w miękką wyściółkę kokpitu. Tak więc to, co powinno być jedyną unikalną cechą Grand Prix Singapuru – jazda w nocy, przy świetle potężnych reflektorów – w porównaniu z brudną i nierówną nawierzchnią tak naprawdę nie stanowi dla kierowców żadnego problemu.

[ramka][b]Mówi Robert Kubica:[/b]

Dane liczbowe pokazują, że poprawiony samochód spisuje się lepiej. Tak naprawdę trudno to jednak ocenić, bo ten tor kompletnie się różni od dwóch poprzednich obiektów, na których jeździliśmy. Warunki tutaj są naprawdę ekstremalne – wybojów i brudu na torze nie da się porównać z żadnym innym miejscem. Już w czwartek widziałem, w jak złym stanie jest nawierzchnia, ale liczyłem, że nazajutrz będzie lepiej. Tak się jednak nie stało i nawet w drugim treningu, jeśli nieznacznie zjechałeś z optymalnego i w miarę oczyszczonego toru jazdy, natychmiast traciłeś przyczepność. Jeśli chodzi o wyboje, to jest prawie tak samo źle, jak rok temu. W niektórych miejscach wibracje na nierównościach sprawiają, że prawie nic nie widać. Samochód zachowuje się przez to bardzo niestabilnie – podskakuje, koła odrywają się od ziemi. Na początku drugiej sesji mieliśmy drobny problem z czujnikiem skrzyni biegów, ale kłopot został szybko rozwiązany i dzięki temu byłem w stanie dokończyć zaplanowany program jazd. [/ramka]

[i]Mikołaj Sokół z Singapuru[/i]

Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?