Najpierw biegną co sił kilkadziesiąt metrów, rzucają się głową w dół oblodzonego toru. Padają na coś w rodzaju metalowej tacy z niskimi płozami i uchwytami, po czym pędzą na tym sprzęcie bez hamulców i kierownicy z prędkością dochodzącą do 120 km/godz. Chroni ich hełm z nakładką na szczękę, obcisły kostium i niewiele więcej.
Artykuł pochodzi z archiwum "Rzeczpospolitej"
Tak wygląda skeleton, według niektórych najbardziej pasjonujący sport igrzysk.
Nazwa ma niejasne pochodzenie, najczęściej mówi się, że pochodzi z niemieckiego określenia XIX-wiecznych ciężkich sanek, których metalowa konstrukcja mogła przypominać szkielet.
Skeleton i St. Moritz to nierozłączna para. W tej szwajcarskiej miejscowości brytyjski major Bulpetts i miejscowy hotelarz Badrutt wybudowali pierwszy tor długości trzech czwartych mili. Zrobili tak, gdyż nowa zabawa brytyjskich dżentelmenów polegająca na zjeżdżaniu na sankach krętymi uliczkami między turystami i mieszkańcami zaczęła być zbyt niebezpieczna. Można zrozumieć ten zapał, gdyż najszybszy na drodze z St. Moritz do Celeriny wygrywał butelkę szampana.