Chcę się nauczyć tańczyć

Adam Małysz o wszystkich swoich igrzyskach, o pieniądzach i nowym domu w Wiśle

Publikacja: 24.02.2010 03:50

Chcę się nauczyć tańczyć

Foto: ROL

[b]Rz: Jakie były te igrzyska?[/b]

Adam Małysz: Dla mnie były spełnieniem. Nie mam złotego medalu, ale dwa srebrne są jak złote. Kto tak naprawdę na mnie liczył, kto by uwierzył, że tak to się wszystko skończy? Ja wierzyłem, bo wierzył Hannu Lepistoe, który cały czas powtarzał, że będzie dobrze.

[b]Co pan zapamięta z Kanady?[/b]

Byłem tylko w Whistler. Vancouver widziałem z samolotu i okien autobusu, jadąc z lotniska. Piękne miasto, ale nie miałem okazji go poznać, tak samo jak wielu innych, gdzie byłem. Ale jedno jest pewne. To była moja najpiękniejsza olimpiada, pełna wzruszeń, bardzo udana i szczęśliwa.

[b]Jakieś szczególne wspomnienia?[/b]

Tak, najbardziej zapamiętam niezwykle uprzejmych kanadyjskich policjantów.

[b]Dlaczego właśnie ich?[/b]

Bo przypomniałem sobie zupełnie innych, nieprzyjemnych policjantów z Salt Lake City. Ale to były inne czasy, igrzyska zaraz po zamachu terrorystycznym na World Trade Center w Nowym Jorku. Tam kontrole były udręką, tu – przyjemnością. Tu policjanci kontrolowali nas z uśmiechem na ustach, życzyli powodzenia, pytali, skąd jesteśmy. Wielu z nich ma polskie korzenie i – choć nie znają naszego języka – mają do nas sentyment i dobre zdanie o Polakach.

[b]A inne igrzyska, jakie były? Zaczynał pan w Nagano, 12 lat temu. Mile pan wspomina tamten wyjazd?[/b]

Najpierw był szok. Pamiętam, że mieszkaliśmy w prywatnym pensjonacie Nostalgia, nie w wiosce. Właściciele nie pozwolili wypuścić z wanny wody, w której wcześniej się kąpali. Mogliśmy się tylko opłukać pod prysznicem, kto chciał – mógł też wejść do tej wanny. Pokoje były tak małe, że gdy postawiłem torbę, nie byłem w stanie przejść obok. Ale gospodarze chcieli dobrze, zrobili nam na kolację placki ze skwarkami, byli przy tym niezwykle uprzejmi. Warunki były jednak tak spartańskie, że przenieśliśmy się do wioski. Japończycy byli zdruzgotani, a nam było przykro. Ale to był dobry wybór. W wiosce pierwszy raz poczułem atmosferę igrzysk.

[wyimek]Jestem oszczędny, nie szastam pieniędzmi, bo wiem, że nie jest łatwo je zarobić[/wyimek]

[b]Później były Salt Lake City, Turyn. Z tych pierwszych igrzysk wyjeżdżał pan z medalami, z drugich przegrany...[/b]

W 2002 roku byłem faworytem, tak jak Ammann teraz. Wtedy to on wyskoczył jak diabeł z pudełka i odebrał to, co miało być dla mnie. Gdyby nie męczące kontrole, zapewne wspominałbym tamte igrzyska bardzo miło, tam przecież po raz pierwszy poczułem, jak smakuje olimpijskie podium.

[b]A Turyn, dlaczego nie zdobył pan medalu? [/b]

Byłem bez formy, a mimo to na średniej skoczni zabrakło mi tylko półtora metra do Larsa Bystoela, który wygrał. Byłem siódmy. Tam nie czułem, że jestem na igrzyskach. Mieszkaliśmy poza wioską, w pięknej, starej willi. Może i dobrze, bo pół wioski zatruło się wtedy jedzeniem. Pamiętam pierwszą noc jak w horrorze. Pokój na piętrze, wielkie łóżko i pajęczyny nad nim. I mnóstwo książek wokół, ciasno poukładanych na półkach zbitych z – jak to u nas w Wiśle mówimy – okorków, czyli odpadów z desek. – Nie zasnę tu za żadne skarby – pomyślałem. I nie zasnąłem, bo było w dodatku piekielnie zimno. A od strony sportowej nie ma czego wspominać. Szkoda, że nie było wtedy ze mną Hannu Lepistoe, że nie miałem za sobą takich przygotowań jak teraz.

[b]Japończyk Noriaki Kasai ma 38 lat. W konkursie drużynowym skoczył dalej od pana. Na igrzyskach w Soczi będzie pan od niego dwa lata młodszy. Nie kusi taka perspektywa?[/b]

Sam nie wiem, jak on to robi. Kurzy papierosy, pije piwko i skacze. I to jak. Ale chyba już z tym kończy. W Soczi to ja siebie widzę raczej w innej roli. Gościa honorowego, działacza, może menedżera. Sam jeszcze nie wiem.

[b]Wie pan już, jakie będzie powitanie na lotnisku w Warszawie? Tłumy ludzi, orkiestra z Wisły, wróci małyszomania?[/b]

Nie sądzę. Myślę, że będzie spokojniej niż przed laty, gdy zaczynało się to szaleństwo, w którym czułem się fatalnie i długo nie mogłem sobie z tym poradzić. Teraz jestem innym człowiekiem. Przeszedłem długą drogę i na wiele rzeczy patrzę już zupełnie inaczej. Pamiętam swoje zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, które zapoczątkowało ten gigantyczny serial, i słowa Espena Bredesena, wybitnego przed laty norweskiego skoczka. – Skakać to ty już umiesz, teraz musisz się nauczyć odmawiać. Wówczas nie wiedziałem, o co mu chodzi, ale szybko zrozumiałem.

[b]Jest pan człowiekiem bogatym, czy ma pan obok siebie fachowców, którzy pomnażają ten majątek?[/b]

Biedny nie jestem, stać mnie, by pojechać z rodziną na zagraniczne wczasy, pójść z żoną do dobrej restauracji. Wiem też, że sportowe życie trwa krótko i trzeba w nim zarobić jak najwięcej, by starczyło na dalsze lata. Jestem oszczędny, nie szastam pieniędzmi, bo wiem, że nie jest łatwo je zarobić, ale czasami potrafię też sam sobie zrobić przyjemność. Chociażby ostatnio, gdy kupiłem luksusowe bmw X6. Kiedyś, jak byłem młodym chłopakiem, bardzo chciałem mieć golfa trójkę. Zbierałem pieniądze, ale starczało co najwyżej na używaną dwójkę. Pamiętam, co powiedziałem wtedy kolegom. Gdybym wygrał jakiś konkurs Pucharu Świata, mógłbym kupić sobie wymarzoną trójkę. Pojechałem do Oslo i wygrałem. A później na dwa dni do Niemiec i Szwajcarii, po golfa.

[b]Kiedy wprowadzi się pan do nowego domu?[/b]

Mam nadzieję, że na wiosnę, jak tylko śnieg stopnieje. Na razie trwają jeszcze prace wykończeniowe. Na tym etapie zajmuje się tym żona. Dba, żeby dobrze położono podłogi, żeby łazienki były tam, gdzie trzeba, na głowie ma umeblowanie domu. Ja swoją pracę wykonałem latem, choć miałem przed sobą ciężki olimpijski sezon. Ale ja to lubię, dla mnie to sama przyjemność, tak samo jak praca w ogródku.

[b]Kiedyś mówił pan, że wyprowadzi się z Wisły i przeniesie do Zakopanego. Pisano, że kupił pan tam działkę...[/b]

Kupiłem i postawię tam „szałas”. Nie indiański wigwam, tylko mały drewniany domek, do którego będę mógł przyjeżdżać w wolnych chwilach. Ten prawdziwy dom jest w Wiśle, której nie zamierzam opuszczać. Ale Zakopane to dla mnie miejsce szczególne. Mam tam wielu przyjaciół i świetnie się czuję. Namawiają mnie, żebym postawił dużą chałupę, taką na wynajem, ale nie chcę. Marzę o niewielkim, stumetrowym domku, gdzie zimą po powrocie z nart będę mógł usiąść w miłym gronie przy kominku, a latem rozpalić grilla. Mam już dość mieszkania w hotelach. Na razie wstrzymałem jednak inwestycje, bo miałem tysiąc innych spraw na głowie, ale ten domek niedługo stanie, bo lubię realizować marzenia.

[b]To chyba nie jest jedyne pana marzenie?[/b]

Chciałbym nauczyć się tańczyć. Nie żeby od razu wystąpić w „Tańcu z gwiazdami”, ale po to, by inni nie odwracali z zażenowaniem głowy, gdy tańczę z żoną. Ona bardzo lubi tańczyć, ja nie. Jak trzeba, trochę poskaczę, na parkiecie i na tym koniec. Nie lubię robić czegoś, czego nie potrafię. Taki już jestem. Ale nauczyć mnie tańczyć nie będzie łatwym zadaniem. Do tego potrzebne jest poczucie rytmu, którego nie mam. Ale jestem ambitny i jak się do czegoś biorę, to staram się robić to porządnie i szybko nie rezygnuję.

[b]Pomówmy jeszcze o tych pana marzeniach. Do tej pory nie mówił pan o nich zbyt często...[/b]

Bo to są zwykłe, ludzkie marzenia. Chciałem nauczyć się angielskiego, ale nie wyszło. Miałem dobre chęci, walczyłem z angielskim kilka miesięcy, zakładałem słuchawki na uszy i... zasypiałem zmęczony po ciężkich treningach. Teraz trochę rozumiem, jak do mnie mówią, lecz nie potrafię sklecić kilku słów. Ale niemieckiego się nauczyłem, tyle że było mi łatwiej. Trzy lata w zawodówce miałem niemiecki, od lat mam menedżera Austriaka, przez pewien czas pracowałem z trenerem Heinzem Kuttinem, również z Austrii. Z Finem Hannu Lepistoe też porozumiewam się po niemiecku. To język urzędowy w świecie skoków, więc na pewno jest mi teraz łatwiej.

[b]Jak pan sądzi, ludzie dobrze znają Małysza?[/b]

Nie sądzę, choć przez tyle lat, wy, dziennikarze, napisaliście o mnie tysiące artykułów, zrobiliście nie mniej wywiadów. Powstało też kilka książek ,w tym „Adam Małysz – moje życie”, z którą mam tylko złe wspomnienia. Wydawca zwyczajnie mnie oszukał. Nie wypłacił gaży, unikał kontaktu. Myślałem o procesie, ale zbliżały się igrzyska i nie chciałem tym obciążać sobie głowy. Jakoś to przeżyłem, ale czuję się oszukany.

[b]A książkę można kupić?[/b]

Leży w księgarniach po 6 – 7 złotych.

[b]To może pan sam napisze o sobie. Jeśli będzie pan tak szczery jak ostatnio, to sukces murowany...[/b]

Na pewno napiszę, taką do bólu prawdziwą. Nie pisaną szybko, na zamówienie, bo wszyscy chcieli na mnie zarobić, tylko taką od serca. Taką, żeby ludzie, którzy ją będą czytać, mogli przeżywać podobne wzruszenia jak ją na skoczni, gdy wygrywałem.

[b]Wszystko pan zdradzi, odsłoni długo skrywane tajemnice?[/b]

Zdradziłem już dużo, ale zostało jeszcze wiele do powiedzenia. Muszę tylko znaleźć kogoś zaufanego, kto to wszystko spisze. Ja nie mam do tego talentu, tak samo jak do tańca.

[b]Pamięta pan wszystko czy prowadzi notatki?[/b]

Próbowałem pisać dziennik, nagrywałem swoje odczucia na dyktafon, zapisywałem pliki na komputerze, ale długo tak nie potrafię. Najlepszym pamiętnikiem jest moja głowa. Na razie pamięć mam fantastyczną.

[b]Zgłaszali się już chętni do napisania takiej książki?[/b]

Lista chętnych jest długa, ale o tym, kto ją napisze, zadecyduję sam. Wiem jedno, to musi być osoba zaufana. Ale ja nie kończę skakać. Myślę, że dojdzie jeszcze wiele ciekawych, nowych przeżyć.

[i]-rozmawiał w Whistler Janusz Pindera[/i]

[b]Rz: Jakie były te igrzyska?[/b]

Adam Małysz: Dla mnie były spełnieniem. Nie mam złotego medalu, ale dwa srebrne są jak złote. Kto tak naprawdę na mnie liczył, kto by uwierzył, że tak to się wszystko skończy? Ja wierzyłem, bo wierzył Hannu Lepistoe, który cały czas powtarzał, że będzie dobrze.

Pozostało 97% artykułu
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?