Przewodniczący Thomas Bach lubi powtarzać, że „igrzyska nie służą robieniu pieniędzy”, ale faktom przeczyć trudno. Rywalizacja najlepszych sportowców globu to dziś świetnie działająca maszynka do zarabiania. MKOl tylko w ostatnim cyklu olimpijskim - obejmującym lata 2013-16, czyli imprezy w Soczi oraz Rio de Janeiro - zarobił 5,5 mld dolarów.
MKOl, jak przystało na organizację chcącą uchodzić za non-profit, zdecydowaną większość przychodów wprowadza powrotem w krwiobieg świata sportu. Trafiają one do organizatorów igrzysk, międzynarodowych federacji, krajowych komitetów oraz działaczy, trenerów i samych sportowców. Tylko w poprzednim czteroleciu - według raportu opublikowanego na stronie internetowej - organizacja rozdała 90 proc. zarobków, czyli 5 mld dol.
Główny płatnik - telewizja
Fundament finansów MKOl-u to wpływy z praw telewizyjnych. Głównym płatnikiem jest amerykańska stacja NBC, która za prawa do transmisji igrzysk w latach 2014-20 zapłaciła 4,38 mld dol. Kolejny kontrakt, już dziesięcioletni (2022-32), gwarantuje władzom światowego olimpizmu 7,65 mld dol. Jedną piątą do budżetu MKOl-u dorzucają sponsorzy ruchu olimpijskiego, pozostałe przychody to już drobne.
Połowę z 5 mld przeznaczonych na redystrybucję pochłania „wkład we wspieranie igrzysk”. MKOl od 2010 roku w całości pokrywa koszt operacji związanych z obsługą nadawców telewizyjnych. Tylko do organizacji zawodów w Rio Komitet - według własnego raportu - dołożył 1,5 mld dol., co stanowi kilkanaście procent szacowanego na 13,1 mld dol. budżetu imprezy.
1,9 mld dol. w poprzednim cyklu olimpijskim MKOl przeznaczył na Fundusz Solidarności Olimpijskiej oraz wypłaty dla międzynarodowych federacji i komitetów. 0,6 mld dol. pochłonęły inne wydatki: na pomoc przy organizacji młodzieżowych igrzysk, walkę z dopingiem, działania promocyjne, dodatkowe programy zawodnicze czy promocję olimpizmu.