Kubica na treningach był szósty i dziewiąty. Jeździł nieco zmienionym bolidem, z nowym przednim skrzydłem i podłogą, ale z tej drugiej zmiany zespół nie jest zadowolony i pewnie wróci do starej wersji. – Natomiast przednie skrzydło poprawiło trochę balans samochodu. To nieduża zmiana, ale w dobrym kierunku – mówił Kubica.
Dla niego to będzie szczególny wyścig, pierwszy po katastrofie pod Smoleńskiem. Z jej powodu Polak odwołał start w jednym z rajdów, a na torze w Szanghaju będzie jeździł z czarną opaską na kombinezonie i specjalnymi akcentami na bolidzie.
Po podium w Australii i czwartym miejscu w Malezji oczekiwania są duże, ale warto pamiętać, że w walce z szybszymi samochodami Ferrari, McLarena, Red Bulla czy Mercedesa dotychczas pomagała Kubicy pogoda. W Chinach na razie nie padało, ale deszcz w trakcie weekendu (kwalifikacje w sobotę o 8 polskiego czasu, wyścig w niedzielę o 9) wcale nie jest wykluczony.
– Nasz samochód lepiej sobie radzi w cieple, a w Szanghaju jest chłodno – ostrzega Kubica. – Bolidowi brakuje przyczepności, zwłaszcza przy małym obciążeniu paliwem. Przy dużym ciężarze spisuje się o wiele lepiej. Cel Polaka to wejście do finałowej dziesiątki kwalifikacji, ale jeśli warunki pogodowe się nie zmienią nawet o to może być trudno.
Powody do zmartwień ma także zespół Ferrari. Już podczas pierwszego treningu Fernando Alonso miał awarię silnika – tego, który w obawie przed przegrzaniem profilaktycznie wymieniono przed inaugurującym sezon wyścigiem w Bahrajnie. Z ośmiu jednostek napędowych na cały rok Hiszpan stracił już dwie sztuki.