Do pierwszej obrony tego cenionego pasa przystąpi w Kalifornii, w miejscowości Lemoore, a jego rywalem będzie pięć lat starszy niepokonany Ukrainiec Wiaczesław Użelkow.
Mierzący 188 cm Szumenow wygrał zaledwie dziewięć walk, jedną przegrał (z Argentyńczykiem Gabrielem Campillo, którego w rewanżu pokonał i zabrał tytuł WBA) i jest zawodowym mistrzem świata. Wybitniejsi od niego czekali na taką chwilę całe życie i się nie doczekali.
Ale ten twardy chłopak z Kazachstanu na nic długo nie czekał. Miał 19 lat, gdy wystartował w mistrzostwach świata amatorów w Bangkoku (2003). Rok później był na igrzyskach w Atenach (2004), gdzie już w pierwszej walce wyeliminował jednego z kandydatów do medalu, Polaka Aleksego Kuziemskiego. Po latach mówi, że już w pierwszej rundzie pojedynku z Kuziemskim złamał prawą rękę. – Uderzyłem w czoło Polaka, poczułem silny ból i już wiedziałem, że stało się coś złego – opowiada.
Podobnie jak jego brat Czingiz skończył w Kazachstanie prawo i zaczął aplikację sędziowską, a brat prokuratorską. W 2007 roku obaj znaleźli się w Las Vegas, stworzyli firmę promotorską KZ Event Promotions i kilka miesięcy później Beibut toczył już swoją pierwszą zawodową walkę. W styczniu tego roku został mistrzem świata. Imponujące tempo, nawet jeśli pod uwagę weźmiemy słabość boksu, w szczególności w najcięższych wagach. Teraz dla Beibuta też wszystko będzie nowe. Pierwsza obrona tytułu, po raz pierwszy transmisja w ESPN i rywal z Ukrainy walczący zgodnie ze szkołą byłego ZSRR. Użelkow jest starszy, sporo niższy i bardziej doświadczony.
Ma na koncie 22 zawodowe zwycięstwa, 15 wygranych przed czasem i status niepokonanego. Jako amator był mistrzem Europy juniorów (1997), wicemistrzem Europy seniorów (Perm, 2002) i brązowym medalistą mistrzostw świata (Belfast, 2001). W Permie pokonał go w finale Rosjanin Jewgienij Makarenko, a w Belfaście – w półfinale – aktualny zawodowy mistrz świata wagi ciężkiej – Anglik David Haye. – Teraz ja dostałem życiową szansę i zrobię wszystko, by jej nie zaprzepaścić – mówi Użelkow.