[i]Korespondencja z Budapesztu [/i]
Nie było strzałów ostrzegawczych, tylko od razu pełna salwa. Po dziewięćdziesięciu minutach porannego treningu na Hungaroringu na czele widnieli dwaj kierowcy Red Bulla, przedzieleni marnymi 130 tysięcznymi sekundy. Przy nazwisku trzeciego w zestawieniu Kubicy widniała już znacznie poważniejsza liczba: jedna sekunda straty do Sebastiana Vettela na liczącym niespełna cztery i pół kilometra długości torze to prawdziwy nokaut. – Rano samochód spisywał się dość dobrze, ale tempo Red Bulla było niesamowite – opowiadał Polak. – Czujesz, że z autem wszystko jest w porządku, ale tracisz aż sekundę.
W drugim treningu do zabawy z Red Bullami włączyli się kierowcy Ferrari. Fernando Alonso przedzielił Vettela i Marka Webbera, ale do Niemca zabrakło mu prawie pół sekundy. Czwórkę uzupełnił Felipe Massa, a potwierdzeniem niezłej formy Renault był piąty czas Witalija Pietrowa. Kubica tym razem uplasował się na siódmej pozycji, ale zdradził później, że nie chodziło ani o polowanie na czasy, ani o pracę pod kątem kwalifikacji. – Po południu, podobnie jak w Niemczech, skupialiśmy się na pracy i zrozumieniu pewnych rzeczy na przyszły rok – powiedział kierowca Renault. – Mniej było przygotowań pod kątem jutra, a raczej była to bardziej długofalowa praca.
Polak ma w ten weekend szansę powalczyć z kierowcami McLarena. Liderzy obu klasyfikacji mistrzowskich nie mają za sobą udanego piątku. Choć w trzech ostatnich edycjach Grand Prix Węgier zawsze na najwyższym stopniu stawał kierowca McLarena, to tym razem Lewis Hamilton i Jenson Button stawiają sobie za cel wejście do pierwszej piątki. – Tracimy strasznie dużo do Red Bulla, ponad sekundę w środkowym sektorze – mówił Hamilton, liderujący w mistrzostwach z 14-punktową przewagą nad zespołowym kolegą. – Jeśli ktoś nie popełni błędu, pierwsze cztery pola startowe będą poza zasięgiem – komentował broniący mistrzowskiego tytułu Button. – Tempo Red Bulli i Ferrari jest zaskakujące. Mają w swoich samochodach rzeczy, których działania nawet nie rozumiemy.
Kierowca McLarena ma na myśli przednie skrzydła dwóch najszybszych na Hungaroringu zespołów. Te elementy uginają się w środkowej części, zapewniając lepszy docisk i zbalansowanie samochodu w szybkich łukach. Mimo nieoficjalnych protestów ze strony rywali, władze sportu uznały sporne skrzydła za legalne.