Greipel to jeden z najlepszych na świecie specjalistów od sprinterskich końcówek i najwyżej klasyfikowany kolarz w światowym rankingu spośród uczestników wyścigu (25. miejsce). W ubiegłym roku wygrał w Krakowie ostatni etap Tour de Pologne, wcześniej przez jeden dzień jechał w koszulce lidera. W tym sezonie odniósł już 15 zwycięstw (m.in. wygrał etap w Giro d’Italia), a chce przynajmniej wyrównać ubiegłoroczne osiągnięcie (20 wygranych, m.in. cztery etapy Vuelta a Espana).
Jest wychowankiem tego samego trenera co Jan Ullrich, który miał prostą metodę rozpoznawania kolarskich talentów. – Na jednym z treningów zrobił nam testy lekkoatletyczne. Jeśli szybko biegałeś na 60 metrów i daleko skakałeś w dal, oznaczało to, że masz odpowiednie mięśnie do ścigania się na rowerze – mówi Greipel.
Nowy lider Allan Davis z Astany był zadowolony mimo przegranej z Niemcem. – Nie ma rozczarowania, bo jestem w dobrej formie i mam do pomocy silny zespół. Ważne, że dobrze się czuję. Na następnych etapach będę walczył o zwycięstwo – mówił.
Etap do Dąbrowy Górniczej był długi, ale dłużył się tylko trochę, bo od początku emocjonowaliśmy się ucieczką, w której znalazło się dwóch Polaków: tradycyjnie Marcin Sapa (Lampre) i Bartłomiej Matysiak (Polska Bank BGŻ) oraz Belg Tom Stubbe (Omega) i Norweg Gabriel Rasch (Cervelo).
Ta czwórka uciekła peletonowi tuż po starcie i odjechała na długo. Po 150 km miała już nawet 11,10 minuty przewagi. Ostrzejsza pogoń peletonu zaczęła się jeszcze przed Żarkami na 175. kilometrze, gdzie transparent zapraszał na Festiwal Muzyki i Tańca w Żareckich Stodołach.