Polak ruszał do wyścigu z dziewiątego pola, ale po świetnym starcie i przytomnym zachowaniu podczas chaotycznego pierwszego okrążenia przebił się na piąte miejsce. Utrzymywał ją przez ponad połowę wyścigu, do czasu wizyt w alei serwisowej na obowiązkową zmianę opon. Po 33 okrążeniach jako pierwszy z czołówki wpadł na stanowisko serwisowe. Mechanicy w żółto-czarnych kombinezonach rzucili się gorączkowo do pracy, ale w ferworze walki coś poszło nie tak przy prawym przednim kole.
[srodtytul] Stracone sekundy [/srodtytul]
Renault Polaka stało na stanowisku przez 5,6 sekundy, czyli o całą wieczność za długo – dwa okrążenia później identyczna operacja przy samochodzie Marka Webbera zajęła mechanikom Red Bulla 3,9 sekundy, podobnie szybko uwinęli się też mechanicy Williamsa i Nico Hulkenberg wyjechał na tor bok w bok z Kubicą. Niemiec był jednak po wewnętrznej w pierwszej szykanie i przecisnął się obok krakowianina. Przyblokowany przez rywala Polak stracił rozpęd na wyjściu z zakrętu i po kilkuset metrach wyprzedził go również Webber. Ostatecznie Kubica finiszował na ósmej pozycji i w punktacji mistrzostw świata spadł za Nico Rosberga, który na Monzy dojechał piąty.
[srodtytul]Czerwony strumień [/srodtytul]
Ostatni europejski wyścig zamienił się w prawdziwe święto Ferrari. Kierowca Scuderii nie stał na najwyższym stopniu podium na Monzy od 2006 roku, kiedy Grand Prix Włoch padła łupem Michaela Schumachera. Po czteroletniej przerwie fanatyczni tifosi znów mieli powody do radości, tym razem za sprawą Fernando Alonso. Hiszpan ustrzelił na Monzy wyścigowy hat-trick – zdobył pole position, uzyskał najlepszy czas okrążenia i minął linię mety na pierwszym miejscu, triumfalnie zygzakując przez ostatnie metry wyścigu. Kilka minut później, kiedy samochody zjeżdżały już do parku zamkniętego, kibice tradycyjnie wtargnęli na tor.