Efektowne manewry Polaka, który odrabiał starty po przebiciu prawej tylnej opony i nadprogramowej wizycie w boksie, raz po raz wywoływały burzę oklasków w biurze prasowym. W trudnym labiryncie ulicznego toru Kubica niemal na każdym okrążeniu wyprzedzał któregoś z rywali i przebił się z trzynastej lokaty na siódmą.
Od startu do mety prowadził Alonso, a po dwóch godzinach ścigania w temperaturze 30 stopni Celsjusza – mimo że wystartowano już po zmroku, o 20:00 miejscowego czasu – jego przewaga nad drugim na mecie Sebastianem Vettelem wyniosła zaledwie 0,2 sekundy. Czwarte w sezonie i drugie z rzędu zwycięstwo Hiszpana dało mu awans na drugą pozycję w punktacji. Prowadzi trzeci na mecie Mark Webber, a w walce o tytuł wciąż liczy się aż pięciu kierowców. Spośród kwintetu pretendentów punktów nie zdobył tylko Lewis Hamilton, który odpadł z wyścigu po kolizji z Webberem.
Kubica przez cały weekend konsekwentnie utrzymywał, że w Singapurze nie czuje się faworytem. Dziennikarze uporczywie przypominali majowy wyścig w Monako, gdzie na ulicznym torze Polak uległ tylko kierowcom Red Bulla. – Ten wyścig był dawno temu – niczym mantrę powtarzał zawodnik Renault. – W Formule 1 wszystko bardzo szybko się zmienia. Jeszcze cztery miesiące temu moglibyśmy liczyć na dobry występ na ulicznym torze, ale teraz nie mamy szans na walkę z pierwszymi trzema zespołami.
Jego przewidywania się sprawdziły. Ósme miejsce wywalczone w kwalifikacjach – nie tylko za kierowcami trzech najmocniejszych ekip, ale także za Rubensem Barrichello z Williamsa i Nico Rosbergiem z Mercedesa – to było jego zdaniem maksimum. – Nie powinniśmy oczekiwać niczego więcej – mówił Kubica po kwalifikacjach. – Jestem zadowolony, bo uważam, że wyciągnąłem z naszego samochodu prawie wszystko, co się dało.
Podobnie było w końcówce wyścigu – Polak jechał na szóstej pozycji, kiedy na 46. okrążeniu zaliczył nadprogramowy zjazd do boksu, aby zmienić przebitą prawą tylną oponę i spadł na 13. pozycję. Szybko poradził sobie z Jaime Alguersuarim, następnie zebrał brawa od dziennikarzy za wyprzedzenie Sebastiena Buemiego i chwilę potem wyrzucił z pierwszej dziesiątki Witalija Pietrowa. – Opony Massy mają 50 okrążeń – usłyszał następnie od inżyniera wyścigowego, Simona Renniego. Świetnie wykorzystał przewagę świeżego ogumienia i wyprzedził kierowcę Ferrari. Okrążenie później był już ósmy, po zwycięskim pojedynku z Nico Hulkenbergiem. Nie poprzestał na tym i rundę później wspaniałym atakiem od zewnętrznej poradził sobie z Adrianem Sutilem – szóstym wyprzedzonym przez niego kierowcą w ciągu dziesięciu okrążeń. Ostatecznie nieplanowany zjazd kosztował go tylko jedną pozycję, straconą na rzecz Rubensa Barrichello.Na początku wyścigu Polak poradził sobie z ruszającym dwie pozycje przed nim Brazylijczykiem i dobierał się do Nico Rosberga, ale ostatecznie musiał pozostać na siódmej pozycji.