Fernando Alonso wygrał Grand Prix Singapuru

Po fantastycznym popisie jazdy w końcówce Grand Prix Singapuru Robert Kubica zdobył sześć punktów za siódmą lokatę. Drugie zwycięstwo z rzędu odniósł Fernando Alonso.

Aktualizacja: 27.09.2010 01:16 Publikacja: 26.09.2010 16:07

Fernando Alonso wygrał Grand Prix Singapuru

Foto: AFP

Efektowne manewry Polaka, który odrabiał starty po przebiciu prawej tylnej opony i nadprogramowej wizycie w boksie, raz po raz wywoływały burzę oklasków w biurze prasowym. W trudnym labiryncie ulicznego toru Kubica niemal na każdym okrążeniu wyprzedzał któregoś z rywali i przebił się z trzynastej lokaty na siódmą.

Od startu do mety prowadził Alonso, a po dwóch godzinach ścigania w temperaturze 30 stopni Celsjusza – mimo że wystartowano już po zmroku, o 20:00 miejscowego czasu – jego przewaga nad drugim na mecie Sebastianem Vettelem wyniosła zaledwie 0,2 sekundy. Czwarte w sezonie i drugie z rzędu zwycięstwo Hiszpana dało mu awans na drugą pozycję w punktacji. Prowadzi trzeci na mecie Mark Webber, a w walce o tytuł wciąż liczy się aż pięciu kierowców. Spośród kwintetu pretendentów punktów nie zdobył tylko Lewis Hamilton, który odpadł z wyścigu po kolizji z Webberem.

Kubica przez cały weekend konsekwentnie utrzymywał, że w Singapurze nie czuje się faworytem. Dziennikarze uporczywie przypominali majowy wyścig w Monako, gdzie na ulicznym torze Polak uległ tylko kierowcom Red Bulla. – Ten wyścig był dawno temu – niczym mantrę powtarzał zawodnik Renault. – W Formule 1 wszystko bardzo szybko się zmienia. Jeszcze cztery miesiące temu moglibyśmy liczyć na dobry występ na ulicznym torze, ale teraz nie mamy szans na walkę z pierwszymi trzema zespołami.

Jego przewidywania się sprawdziły. Ósme miejsce wywalczone w kwalifikacjach – nie tylko za kierowcami trzech najmocniejszych ekip, ale także za Rubensem Barrichello z Williamsa i Nico Rosbergiem z Mercedesa – to było jego zdaniem maksimum. – Nie powinniśmy oczekiwać niczego więcej – mówił Kubica po kwalifikacjach. – Jestem zadowolony, bo uważam, że wyciągnąłem z naszego samochodu prawie wszystko, co się dało.

Podobnie było w końcówce wyścigu – Polak jechał na szóstej pozycji, kiedy na 46. okrążeniu zaliczył nadprogramowy zjazd do boksu, aby zmienić przebitą prawą tylną oponę i spadł na 13. pozycję. Szybko poradził sobie z Jaime Alguersuarim, następnie zebrał brawa od dziennikarzy za wyprzedzenie Sebastiena Buemiego i chwilę potem wyrzucił z pierwszej dziesiątki Witalija Pietrowa. – Opony Massy mają 50 okrążeń – usłyszał następnie od inżyniera wyścigowego, Simona Renniego. Świetnie wykorzystał przewagę świeżego ogumienia i wyprzedził kierowcę Ferrari. Okrążenie później był już ósmy, po zwycięskim pojedynku z Nico Hulkenbergiem. Nie poprzestał na tym i rundę później wspaniałym atakiem od zewnętrznej poradził sobie z Adrianem Sutilem – szóstym wyprzedzonym przez niego kierowcą w ciągu dziesięciu okrążeń. Ostatecznie nieplanowany zjazd kosztował go tylko jedną pozycję, straconą na rzecz Rubensa Barrichello.Na początku wyścigu Polak poradził sobie z ruszającym dwie pozycje przed nim Brazylijczykiem i dobierał się do Nico Rosberga, ale ostatecznie musiał pozostać na siódmej pozycji.

W ścisłej czołówce nie doszło do żadnych zmian i walcząca o mistrzowski tytuł piątka kierowców utrzymała swoje pozycje. Fernando Alonso jechał przed Sebastianem Vettelem, dalej pędził duet McLarena – Lewis Hamilton przed Jensonem Buttonem – i pierwszą piątkę zamykał lider punktacji, Mark Webber.

Po trzech okrążeniach tradycyjnie na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa – Vitantonio Liuzzi z Force India zatrzymał swój samochód za szykaną Singapore Sling. Wielu kierowców wykorzystało neutralizację do zmiany opon na twarde, z zamiarem przejechania na nich reszty wyścigu. Z czołówki taki manewr wykonał tylko Webber i dzięki temu Kubica przesunął się do pierwszej szóstki.

Ściganie wznowiono po trzech okrążeniach. Uwaga wszystkich skupiła się na Australijczyku, który po zmianie opon spadł na jedenastą lokatę, ale z taktycznego punktu widzenia stał na niezłej pozycji. Gdyby do końca wyścigu nie było już neutralizacji, czołówka musiałaby zmieniać opony w czasie jazdy tempem wyścigowym, tracąc więcej czasu niż podczas jazdy za samochodem bezpieczeństwa. Jeśli kierowca Red Bulla zdołałby utrzymać kontakt z czołówką, nie tracąc do lidera więcej niż 20 sekund, miałby szansę na objęcie prowadzenia.

– Możemy z tego wyjść – usłyszał Webber tuż przed restartem i szybko poradził sobie z Timo Glockiem, a po ładnej walce wyprzedził także Kamuiego Kobayashiego, przebijając się na dziewiątą pozycję. Na jedenastym okrążeniu kierowca Red Bulla zyskał kolejną lokatę, wyprzedzając Michaela Schumachera po błędzie byłego mistrza świata w trzecim zakręcie. Vettel tymczasem usłyszał przez radio niepokojącą wiadomość o przegrzewajacych się hamulcach. Rok temu wybuch tarczy hamulcowej wykluczył z wyścigu Webbera, zatem wicelider wyścigu miał poważne powody do zmartwienia.

Tymczasem na celowniku Australijczyka znalazł się Barrichello. Nie miał jednak sposobu na wyprzedzenie najbardziej doświadczonego zawodnika w stawce i szansa na zysk po wczesnej zmianie opon powoli gasła. Kiedy przewaga liderującego Alonso wzrosła do pół minuty, stało się jasne, że Webber tego wyścigu nie wygra. – Ścigasz się z Lewisem, dzieli was 25 sekund – usłyszał Mark przez radio na 22. okrążeniu. Aby mieć szansę na podium, musiałby jednak poradzić sobie z Barrichello...

O tym, jak trudne jest wyprzedzanie w ulicznym labiryncie Marina Bay, przekonali się kierowcy, którzy spędzili ponad 10 okrążeń za Timo Glockiem. Niemiec długo utrzymywał jedenastą pozycję, a kolejka dużo szybszych samochodów za nim nie mogła znaleźć sposobu na pokonanie kierowcy Virgina.

Trudności z wyprzedzaniem w połączeniu z koniecznością chłodzenia poszczególnych podzespołów samochodów, z naciskiem na hamulce, sprawiły, iż kierowcy nie naciskali się nawzajem i odstępy między zawodnikami czołówki wzrosły do ponad trzech sekund. Jadący z przodu kierowca blokuje dopływ strugi powietrza, która pomaga zapobiec przegrzewaniu się silnika czy hamulców. Lepiej jest pozostać na swojej pozycji i uratować punkty, niż podejmować ryzykanckie próby ataku i dodatkowo narazić się na defekt auta. Dlatego morderczy, trwający niemal dwie godziny wyścig, zamienił się w procesję. Kierowcy chcieli po prostu dowieźć samochody do mety. Nie odpuszczała tylko pierwsza dwójka – tuż przed półmetkiem wyścigu Alonso i Vettel mieli już prawie pół minuty przewagi nad duetem McLarenów.

Jako pierwszy z czołówki na stanowisko serwisowe zjechał Hamilton i po zmianie opon spadł za Webbera. Okrążenie później aleję serwisową odwiedzili Alonso z Vettelem oraz Button, który także stracił pozycję na rzecz lidera klasyfikacji mistrzostw świata. Plan Red Bulla się powiódł i wczesna zmiana ogumienia dała Webberowi awans z piątej lokaty na podium.

Kubica i Barrichello jeszcze nie mieli zaliczonej zmiany ogumienia, kiedy na 32. okrążeniu Kobayashi rozbił swojego Saubera o barierę, a przeszkody nie zdołał ominąć Bruno Senna. Po restarcie między liderów zaplątały się dwa samochody Vigrin. Zdublowani kierowcy mają obowiązek ustępować pola, ale najwyraźniej Lucas di Grassi o tym zapomniał i przyblokował Webbera, stwarzając Hamiltonowi szansę do ataku. Kierowca McLarena na prostej przed siódmym zakrętem znalazł się już przed swoim największym rywalem w walce o mistrzowski tytuł, ale twardy Australijczyk nie zamierzał ustępować. Uderzył prawym przednim kołem w lewe tylne samochodu Lewisa i sam pojechał dalej, ale uszkodzenia w McLarenie były zbyt poważne. Wściekły Hamilton, zwycięzca ubiegłorocznej edycji Grand Prix Singapuru, zakończył tym samym swój udział w wyścigu, tracąc pozycję wicelidera mistrzostw.

Sytuacja w mistrzostwach nadal jest bardzo wyrównana. Pierwszą piątkę dzieli 25 punktów, czyli równowartość jednego zwycięstwa. Zwycięstwo Alonso pozwoliło mu awansować na fotel wicelidera, kosztem Hamiltona. Kubica utrzymał ósmą lokatę, a kolejne starcie – po krótkim odpoczynku w Europie – odbędzie się za dwa tygodnie na japońskim torze Suzuka.

[i]Mikołaj Sokół z Singapuru[/i]

Efektowne manewry Polaka, który odrabiał starty po przebiciu prawej tylnej opony i nadprogramowej wizycie w boksie, raz po raz wywoływały burzę oklasków w biurze prasowym. W trudnym labiryncie ulicznego toru Kubica niemal na każdym okrążeniu wyprzedzał któregoś z rywali i przebił się z trzynastej lokaty na siódmą.

Od startu do mety prowadził Alonso, a po dwóch godzinach ścigania w temperaturze 30 stopni Celsjusza – mimo że wystartowano już po zmroku, o 20:00 miejscowego czasu – jego przewaga nad drugim na mecie Sebastianem Vettelem wyniosła zaledwie 0,2 sekundy. Czwarte w sezonie i drugie z rzędu zwycięstwo Hiszpana dało mu awans na drugą pozycję w punktacji. Prowadzi trzeci na mecie Mark Webber, a w walce o tytuł wciąż liczy się aż pięciu kierowców. Spośród kwintetu pretendentów punktów nie zdobył tylko Lewis Hamilton, który odpadł z wyścigu po kolizji z Webberem.

Pozostało 88% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?