Medal Korzeniowskiego miał w niedzielę osłodzić mało zauważalne starty Polaków w Dubaju, ale po porannych eliminacjach trzeba było zmierzyć się z przykrą niespodzianką. Korzeniowski przesadził z oszczędzaniem sił, miał dopiero dziewiąty czas (1.53,77), jak na swoje możliwości słaby, o sekundę gorszy niż podczas finału mistrzostw Polski w Szczecinie.
Los chciał, że o 0,01 s szybciej popłynął w eliminacjach wicemistrz Polski Marcin Cieślak i to on wywalczył ostatnie miejsce w finale. Choć w historii pływania bywały dość głośne przypadki oddawania miejsc teoretycznie lepszemu koledze lub koleżance, tym razem nie było mowy o zamianie.
Korzeniowski patrzył więc z pozycji pierwszego rezerwowego, jak Cieślak dzielnie walczył w finale, jak był drugi po 50 i 100 m, jak jeszcze utrzymywał trzecie miejsce po kolejnych dwóch nawrotach, by dotknąć na mecie ściany jako szósty i poprawić rekord życiowy (1.53,09).
W niedzielę w finale startował wcześniej także Radosław Kawęcki na 200 m stylem grzbietowym. Poprawił o sekundę wynik z eliminacji, dopłynął do mety także na szóstym miejscu – lepszego reprezentacja Polski w Dubaju nie potrafiła zdobyć. Pozostałe polskie osiągnięcia w weekend kończący mistrzostwa były jeszcze skromniejsze: Konrad Czerniak 10. na 100 m kraulem, Aleksandra Urbańczyk 16. na 50 m stylem grzbietowym.
W mistrzostwach nie było Michaela Phelpsa, ale Amerykanie mieli świetnego zastępcę. Gwiazdą mistrzostw został Ryan Lochte, który w stroju tekstylnym poprawił rekordy świata na 200 i 400 m stylem zmiennym, dołożył jeszcze tytuły mistrzowskie na 200 m kraulem, 100 m zmiennym i 200 m grzbietem oraz w sztafetach 4x100 m zmiennym (złoto) i 4x200 m kraulem (srebro). Razem: siedem startów, siedem medali – sześć złotych.