Wygrać finał z Francją

Mariusz Jurasik przed mistrzostwami świata w piłce ręcznej o dojrzewaniu, zdrowiu i mandatach

Publikacja: 11.01.2011 02:20

Mariusz Jurasik gra na co dzień w Vive Kielce

Mariusz Jurasik gra na co dzień w Vive Kielce

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

[b]Rz: Wszyscy pytają was, czy uda się wywalczyć wreszcie złoty medal na mistrzostwach świata?[/b]

Mariusz Jurasik: Tak. Z turnieju na turniej jest coraz ciężej, kolejny raz uważa się nas za faworytów. Jesteśmy zgraną drużyną i mamy wiele indywidualności. Wyjść z grupy na pewno się uda, ale chciałbym zajść dalej, w finale spotkać się z Francją i wreszcie wygrać. Pokonując takiego rywala, można byłoby się poczuć mistrzem pełną gębą.

[b]Jest wśród was ktoś, kto nie narzeka teraz na żaden uraz?[/b]

Nie sądzę. Chyba Piotrek Wyszomirski, ale on jest młody i szybciej się regeneruje. Mnie, jak czasami połamie, to rano nie mogę dojść do siebie. Od czterech lat w Polsce uchodzimy za gladiatorów, którzy nie narzekają na ból, a to zobowiązuje... A stało się tak, bo na turnieju, gdy wywalczyliśmy wicemistrzostwo świata, było wielu dziennikarzy, którzy piłkę ręczną widzieli pierwszy raz w życiu i nie spodziewali się aż takiej walki. Tu rzeczywiście nie ma miejsca dla mięczaków. Wiadomo – bać się w życiu trzeba, ale przecież nie można cofnąć ręki. Mecz to emocje, adrenalina. Potem przychodzi rzeczywistość i wizyta w szpitalu. Ale na to już nie patrzą kibice.

[b]Charakteru drużynie dodał też Karol Bielecki, który po stracie oka stwierdził, że nic wielkiego się nie stało.[/b]

Pytania o jego formę już się wyczerpały, wszyscy zobaczyli, że pozostał świetnym zawodnikiem. Jakby ktoś przyszedł na mecz i nie wiedział wcześniej o jego wypadku, nie zorientowałby się, że Karol przeżył taki dramat. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale dla mnie Karol bez jednego oka gra jeszcze lepiej. Sam przyznaje, że przed każdym zagraniem musi się dużo bardziej koncentrować. Ma do siebie olbrzymi dystans, jak coś zepsuje na treningu i zrzuca to na jedno oko, wszyscy podłapują i jest trochę śmiechu. Facet normalnie żyje, dowiózł mnie 600 kilometrów samochodem do Cetniewa, nie prosząc o zmianę. Może jest trochę bardziej rozpoznawalny i tyle.

[b]A pan jest rozpoznawalny?[/b]

Od wicemistrzostwa świata coraz bardziej. Nie mówię o Kielcach, bo to miasto żyje piłką ręczną i tam zawsze byłem popularny. Teraz przypatrują mi się także w innych miastach, na zakupach, na spacerze. Mandaty jednak płacę. Ostatnio dostałem sześć punktów, ale nie narzekam, bo uważam, że wobec prawa wszyscy musimy być równi. Sukcesy też na pewno podniosły nam poziom życia. Mamy miesięczne diety wypłacane przez ministerstwo, na zgrupowaniach są dniówki, premie za sukcesy na turniejach też otrzymujemy. Jestem w reprezentacji 14 lat i tak dobrze nie było nigdy. Nie mieliśmy nawet ubezpieczenia. Oszukiwano nas, że są jakieś polisy, ale kiedy przychodziła kontuzja, za leczenie płacił klub. Kwoty zagwarantowane przez ubezpieczyciela kręciły się wokół 10 tysięcy złotych. To śmieszne pieniądze, które starczyłyby na bandaże i leki. Ale Związek Piłki Ręcznej w Polsce też się uczy, wypadek Karola pokazał, co może się wydarzyć.

[b]Co powie pan o rywalach w grupie MŚ?[/b]

Byliśmy dobrze rozstawieni, nie jest źle. Szwedzi to gospodarze, a oni zawsze mają swoje prawa. Korea Południowa to zawodnicy ninja. Przegraliśmy z nimi dwa razy przed igrzyskami. Mali, ale tak dynamiczni, że musimy uważać. Dobrze, że gramy z nimi przedostatni mecz w grupie, może już się zmęczą. Słowacja też jest nieobliczalna. O Argentynie i Chile niewiele wiemy.

[b]O zgodę na powrót pana do reprezentacji Bogdan Wenta musiał pytać pana żonę...[/b]

Bo jego żona z moją się dobrze znają i Bogdan wiedział, jak trzeba było sprawę załatwić. Przecież zaniedbywałem trochę dwójkę dzieci i w końcu usłyszałem, że to koniec mojego jeżdżenia, że już mnie nigdzie nie puści. Puściła rok temu, więc wiedziała, że do igrzysk w Londynie nie odpuszczę. Chyba że zdrowie nie pozwoli. Po igrzyskach zrezygnować chce ośmiu zawodników, Wenta szuka nowych twarzy, bo wie, że za półtora roku nie będzie miał już tej drużyny.

[b]Rz: Wszyscy pytają was, czy uda się wywalczyć wreszcie złoty medal na mistrzostwach świata?[/b]

Mariusz Jurasik: Tak. Z turnieju na turniej jest coraz ciężej, kolejny raz uważa się nas za faworytów. Jesteśmy zgraną drużyną i mamy wiele indywidualności. Wyjść z grupy na pewno się uda, ale chciałbym zajść dalej, w finale spotkać się z Francją i wreszcie wygrać. Pokonując takiego rywala, można byłoby się poczuć mistrzem pełną gębą.

Pozostało 88% artykułu
Sport
Billie Jean King Cup. Ostatnia taka noc w Maladze. Włoszki sprytniejsze od Polek
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji