Reklama

Wyprawa niepełnosprawnych na Aconcaguę

29 stycznia 2011 r. na najwyższym szczycie Ameryki Południowej - Aconcagua (6962 m) stanęli niewidomy Łukasz Żelichowski i Piotr Pogon po resekcji płuca z powodu nowotworu. Towarzyszył im Arkadiusz Mytko, tłumacz i podróżnik.

Publikacja: 09.02.2011 19:45

Uczestnicy wyprawy na szczycie

Uczestnicy wyprawy na szczycie

Foto: materiały prasowe

Red

Z bazy wspierał ich doświadczeniem przez radio Bogdan Bednarz, ratownik GOPR i przewodnik wysokogórski. Infekcja zatrzymała go w namiocie. Wyprawę zorganizowali pod hasłem „Pokonujemy granice, dla… innych!” Żelichowski i Pogon razem weszli już na szczyt Kilimandżaro i na Elbrus, na którym Łukasz stanął jako pierwszy niewidomy.

Na najwyższy szczyt Andów, Aconcaguę, wyruszyli 17 stycznia. Wyprawa miała ekspresowy przebieg. Po 11 dniach trzech wspinaczy wyruszyło o 22 godz. z obozu Gniazdo Kondorów (5600 m). Następnego dnia o godz. 14.45, dotarli na wierzchołek. Po kolejnych 12 godzinach zeszli do schronu na 6000 m. W zejściu do bazy głównej (4300 m) wymagali pomocy. Piotr cierpiał na halucynacje, miał odmrożenia stopy. Łukasz doznał od słońca poparzeń dłoni II st. Pomogli im ratownicy i uczestnicy innej polskiej wyprawy.

- Cała akcja górska trwała za krótko. Zwykła 4-5 tygodniowa aklimatyzacja do wysokości byłaby luksusem. Nie mogliśmy sobie na nią pozwolić. Próbowaliśmy oszukać chorobę wysokościową – mówi Pogon. Żelichowski przyznaje, że pewnych fragmentów zejścia nie pamięta. - Byłem skrajnie niedotleniony - tłumaczy.

[wyimek][srodtytul]Zobacz na rp.pl[/srodtytul] [link=http://www.rp.pl/galeria/12,1,609825.html]więcej zdjęć z wyprawy[/link][/wyimek]

43-letni Piotr Pogon, harcerz prowadzący swój zastęp w góry, w wieku 16 lat dowiedział się, że ma guza nowotworowego w gardle. Potem nastąpiły przerzuty. Miał 22 lata, gdy rak zaatakował płuca. Jedno płuco poddano resekcji. - Połowa rodziny z Podbeskidzia spisała mnie na straty - stwierdza. Akademicki mistrz Polski w ski-alpinizmie, maratończyk, całe dorosłe życie jest w kontakcie z lekarzami.

Reklama
Reklama

- Nie mam złudzeń, że dam sobie radę sam - mówi. - W naszej, Łukasza czy mojej sytuacji, nie ma zaimka osobowego „ja”. Nie zrobilibyśmy tego wszystkiego, gdyby nie wspaniali ludzie, których spotykamy. Dzięki nim funkcjonujemy – podkreśla.

Choć sam wymaga pomocy, wspiera innych. Pomagał Jaśkowi Meli zakładać fundację „Poza Horyzonty”. Działa w fundacji Anny Dymnej. „Panie, pan masz ADHD onkologiczne” - powiedział mu kiedyś lekarz.

- Mam ciekawy zawód. Jestem „fundraiserem” dla fundacji i organizacji pożytku publicznego. To taki żebrak proszący o pieniądze na pożyteczne cele.

Wyprawy z Łukaszem są dla niego odkryciem.

- Jest coś niesamowitego, że niewidomy człowiek otworzył mi oczy na proste sprawy - dodaje. - Uświadomiłem sobie na przykład, że możliwość zaparzenia herbaty, jest darem. Poza tym Łukasz „widzi” świat poprzez dźwięki. Słyszy to, czego my nie dostrzegamy. Pamiętam, jak kiedyś powiedział z zachwytem „Drzewa tętnią życiem”.

30 - letni Łukasz Żelechowski mieszka w Katowicach. Codziennie dojeżdża do Krakowa do pracy na półetatu w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących. - Pensja z trudem wystarcza na parę butów wysokogórskich – śmieje się.

Reklama
Reklama

Urodził się w Krakowie jako wcześniak, trzy miesiące przed normalnym terminem. Dlatego nie widzi. W góry, w Bieszczady z namiotem, po raz pierwszy zabrała go starsza o 10 lat siostra. Ojciec – górnik na Śląsku, matka – pielęgniarka, wychowywali go tak, jakby widział. Ukończył studia informatyczne na Uniwersytecie Śląskim. Czterokrotny mistrz Polski w telegrafii Morse’a, płetwonurek, skakał na spadochronie. Jest dziennikarzem internetowego radia założonego przez Caritas Polska dla aktywowania niepełnosprawnych (www.radioin.pl). - Nie tylko nagrywa, ale co jest niesamowite, też montuje – mówi Kinga Komorowska, koordynator radia. Gra na fortepianie i ukraińskim instrumencie – bandurze. Śpiewać po góralsku nauczył się w Zakopanem, gdzie przez cztery lata prowadził szkolenia komputerowe dla niewidomych dzieci.

- Dziwi mnie to, że w Opolu czy Sopocie na scenie nie występują ludzie na wózkach czy niewidomi. U nas nie mogą przebić się przez sito selekcji. A przecież w Stanach Zjednoczonych niewidomi śpiewacy, jak Ray Charles czy Stevie Wonder doskonale sobie radzili.

Na Podhalu zauważył, że niepełnosprawność dziecka jest powodem wstydu rodziców. - Chciałbym im pokazać, że niepełnosprawność fizyczna nie jest końcem świata, tylko usterką techniczną organizmu.

Jaki jest sekret tego, że potrafi skupić wokół siebie i swoich projektów tak wielu ludzi? - Trzeba mieć ciepło dla innych, to zbliża się do siebie ludzi - odpowiada. - Jak byłem mały, modliłem się do Boga o oczy. Dziś mam wrażenie, że człowiek jakoś ześlachetniał przez to, że ino dźwiękiem się posługuje - dodaje po góralsku.

Wyprawę „Aconcagua Richter Expedition 2011” wsparł koncern farmaceutyczny Gedeon Richter. - Chcieliśmy pomóc spełnić marzenie. Zdobycie szczytu nie było obowiązkowe. Pomogliśmy wcześniej w wyprawie na Mont Blanc naszemu pracownikowi choremu na raka – mówi Aneta Grzegorzewska, rzecznik prasowy Gedeon Richter. – Pomaganie, to taka choroba zakaźna.

Wejście na Aconcaguę, według niewidomego wspinacza oraz pacjenta oddziału onkologicznego, ma wymiar symboliczny. - Chcemy przełamać panujący u nas stereotyp, zmienić sposób postrzegania niepełnosprawnych. Przekonywać społeczeństwo, że jesteśmy pełnowartościowymi ludźmi. Pragniemy nieść nadzieję i optymizm. Bo życie jest cudem! – mówi Piotr Pogon. – Ale wynagradza tych, którzy nie są byle jacy – mówi. Wie to dzięki górom i… innym.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama