Pośpiech to nie jest dobre słowo

Mark Webber o wypadku Roberta Kubicy i trudnych powrotach

Publikacja: 11.02.2011 23:54

Mark Webber

Mark Webber

Foto: AFP

[b]Rz: Gdzie jest granica ryzyka w tym, co robicie poza torem Formuły 1?[/b]

[b]Mark Webber:[/b] To oczywiste, że musimy czymś wypełnić nasze życie poza wyścigami. Ludzie tacy jak my lubią ryzyko i podejmują je częściej niż inni. Miałem upadki na rowerze górskim, bo ryzykowałem za bardzo. Kierowcy od zawsze pakowali się w kłopoty poza torem, w różnych okolicznościach. Tom Kristensen (ośmiokrotny zwycięzca wyścigu 24 godziny Le Mans – przyp. red.) doznał kiedyś poważnej kontuzji stopy, grając w badmintona z własnym synem. Są oczywiście bardziej i mniej ryzykowne dyscypliny, ale Robert Kubica kocha rajdy. W zeszłym roku na Monzy poszedłem z nim na obiad – przez półtorej godziny opowiadał mi o jakimś rajdzie i oczy mu się świeciły.

[b]Wspomniał pan o swoich kontuzjach. Co jest ważniejsze przy walce o powrót na tor: psychika czy forma fizyczna?[/b]

Moje kontuzje to zadrapanie paznokcia w porównaniu z tym, co spotkało Roberta. Ludzie mogą mówić, co chcą, ale wszystko rozegra się na tych kilku centymetrach pomiędzy uszami. Pierwsza kwestia jest taka, czy będzie chciał wrócić. Pytania będą przychodzić i odchodzić w najbliższych miesiącach, a decyzję musi podjąć sam. To, czy będzie w stanie wrócić, to kwestia drugorzędna. Dobrze, że żyje, już rozmawia, rozpoznaje swoje ukochane osoby. Powrót na tor byłby ekstrapremią.

[b]Nie musimy się chyba martwić tym, czy chce. Prosił już zespół o przesłanie mu danych z testów w Jerez...[/b]

Dobrze! Nie zaskakuje mnie to. Jest prawdziwym wojownikiem. Dużo o nim myślałem, kiedy jeździłem po torze i widziałem czarny samochód jego zespołu. To mój dobry kolega.

[b]Ale z powrotem chyba nie należy się spieszyć...[/b]

Pośpiech to w tej sytuacji nie jest dobre słowo. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Robert jest teraz w centrum zainteresowania, wszyscy spekulują: czy, kiedy, blablabla. Potrzebny jest jednak czas. Najtrudniejsza będzie rehabilitacja, bo to bardzo frustrujące. To ogromne wyzwanie dla każdego sportowca, który wraca po kontuzji. Na co dzień jesteśmy bardzo aktywni, a w takiej sytuacji trzeba wrócić do podstawowych ćwiczeń, podstawowych czynności.

[b]Poradzi sobie?[/b]

Najbliższe miesiące będą ciężkie, ale psychicznie Robert jest bardzo mocny i poradzi sobie z tym, ma przed sobą określoną drogę. Największe przeszkody mogą pokonać tylko najtwardsi ludzie, a on jest jednym z nich. Stawi czoło wyzwaniu.

[b]Potrzebuje zatem cierpliwości?[/b]

Nie jesteśmy księgowymi, tylko kierowcami Formuły 1. Dostaliśmy się tu, gdzie jesteśmy, bo byliśmy skupieni na swoim celu. Trudności nas nie zniechęcały, tylko motywowały. Oczywiście Robert może czuć się sfrustrowany chwilowym brakiem postępów w czasie rehabilitacji. Trzy dni idziesz naprzód, a potem przez kolejne trzy nie widzisz postępów. To jest jak budowanie muru: cegiełka po cegiełce. Zajmie mu to dużo czasu, ale w końcu się uda. Pewnie nie pobiegnie nigdy w maratonie, ale to akurat zupełnie nie jest ważne.

[i]—rozmawiał w Jerez Mikołaj Sokół[/i]

[b]Rz: Gdzie jest granica ryzyka w tym, co robicie poza torem Formuły 1?[/b]

[b]Mark Webber:[/b] To oczywiste, że musimy czymś wypełnić nasze życie poza wyścigami. Ludzie tacy jak my lubią ryzyko i podejmują je częściej niż inni. Miałem upadki na rowerze górskim, bo ryzykowałem za bardzo. Kierowcy od zawsze pakowali się w kłopoty poza torem, w różnych okolicznościach. Tom Kristensen (ośmiokrotny zwycięzca wyścigu 24 godziny Le Mans – przyp. red.) doznał kiedyś poważnej kontuzji stopy, grając w badmintona z własnym synem. Są oczywiście bardziej i mniej ryzykowne dyscypliny, ale Robert Kubica kocha rajdy. W zeszłym roku na Monzy poszedłem z nim na obiad – przez półtorej godziny opowiadał mi o jakimś rajdzie i oczy mu się świeciły.

SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni