Miejsce na ryzyko

Tomasz Adamek nie będzie we Wrocławiu faworytem w walce z Witalijem Kliczką, ale to nie znaczy, że już przegrał

Publikacja: 12.04.2011 01:21

Miejsce na ryzyko

Foto: Fotorzepa

– Kiedyś się przejmowałem tym, co o mnie piszą. Bolały mnie nieprzychylne komentarze. Od czasu, gdy wyjechałem z Polski, wiele się zmieniło. Z amerykańskiej  perspektywy wygląda to inaczej. Każdy ma prawo mówić i pisać, co myśli. Pozdrawiam również tych, którzy mnie tak mocno krytykują w Internecie – mówił „Rz" polski bokser kilkadziesiąt godzin po wygranej z Kevinem McBride'em.

Adamek nie pierwszy raz stawiany jest w sytuacji z góry przegranego. Jego decyzję o przenosinach do kategorii ciężkiej uznano za żart. Ale on nie żartował, tak samo jak wówczas, gdy powiedział, że wyjeżdża z rodziną na stałe do USA, bo tylko tam może się  czegoś nauczyć  i zarobić miliony dolarów.

Po przegranej z Chadem Dawsonem na Florydzie cztery lata temu mówiono, że nigdy już nie będzie tak dobry jak wcześniej, a dziś jest lepszy niż kiedykolwiek.

Gdy stawał do walki z McBride'em wiedział, że  miliony dolarów już na niego czekają i nie może popełnić błędu. – Serce rwało się do bitki, ale rozum  podpowiadał rozwagę – mówił  Adamek. – Nawet nie chcę myśleć, co mogło się stać, gdyby przez przypadek mnie trafił. Gdzieś tam w  podświadomości był już  Kliczko, wiedziałem, co mogę stracić.

Gdyby postawił wszystko na jedną kartę, prawdopodobnie wygrałby przed czasem. Zachował przecież dużo sił, w 12. rundzie był szybszy niż w pierwszej. Dla niego i trenera Rogera Bloodwortha to cenna wskazówka. Wiedzą, że po solidnych przygotowaniach stać go na walkę w dużym tempie od pierwszego do ostatniego gongu.

A z Kliczką tempo musi być zawrotne, by zamęczyć 40-letniego mistrza. Dlatego przygotowania będą długie, z najlepszymi sparingparterami. Czasu do życiowej próby jest jeszcze dużo. Wstępne założenia mówią o 10 września, ale w boksie nic nie jest pewne do chwili, gdy pięściarze wchodzą do ringu.

Telewizja HBO, która w USA pokaże ten pojedynek, wykłada ponoć 7 mln dolarów. A to będzie tylko część wpływów. Adamek dostanie miliony, o których marzył i mówił o tym szczerze. Ale on chce nie tylko zarobić, chce też  pokonać Kliczkę.

Nie uderza tak mocno jak Mike Tyson czy wielu mistrzów wagi ciężkiej, ale ma inne atuty, które pozwalają mu  rozbijać rywali. Potrafi wygrywać efektownie dzięki szybkości, pracy nóg, technice i mentalności. Wielu z tych, których pokonał, nigdy nie wróciło do formy: Thomas Ulrich, O'Neil Bell, Steve Cunningham też jest słabszy niż kiedyś. W wadze ciężkiej pogrążył ostatecznie Andrzeja Gołotę, Vinny Maddalone'a i McBride'a, a Chrisa Arreolę, uważanego za najlepszego pięściarza tej kategorii w USA,  pobił na jego terenie.

Ważne z finansowego punktu widzenia jest też to, że za Adamkiem stoi w polskiej Ameryce wierna publiczność (prawie 10 tys. ludzi w Prudential Center na walce z McBride'em).

W pojedynku z Kliczką będzie dużo miejsca na ryzyko, bo Adamek wie, że porażka po dobrej walce nie pogrąża go definitywnie. Przegrani w takich wojnach nie tracą wiele sportowo i biznesowo, najczęściej dostają kolejną szansę.

Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay