Broniący tytułu Sebastian Vettel wygrał pięć z siedmiu GP, ale zmiany w przepisach mogą sprawić, że Red Bull straci trochę szybkości.
Mistrzowski zespół jako pierwszy zaczął w zeszłym sezonie stosować sprytny system, wspomagający pracę dyfuzora strumieniem spalin z układu wydechowego. Aby nie tracić przyczepności przy ujętym pedale gazu, elektronika sterująca pracą jednostki napędowej pozostawiała przepustnicę otwartą, zapewniając ciągły przepływ powietrza. Od następnego wyścigu, Grand Prix Wielkiej Brytanii, "dodmuchiwanie" dyfuzora spalinami będzie zakazane, a już w Walencji zespoły muszą zrezygnować ze stosowania osobnych ustawień elektroniki silnika na kwalifikacje i wyścig.
– Wykorzystanie wyszukanych trybów pracy silnika może być jednym ze źródeł przewagi Red Bulla – uważa główny inżynier wyścigowy McLarena Phil Prew. Dotychczas na kwalifikacje, w których przejeżdża się maksymalnie kilkanaście okrążeń, i to z przerwami, można było ustawić bardziej agresywne mapowanie silnika. Aby nie ryzykować awarii podczas wyścigu i zmniejszyć zużycie paliwa, po czasówce zmieniano ustawienia. Stosowanie dopracowanego systemu tego typu z pewnością pomogło Red Bullowi w zdobyciu siedmiu pole position w siedmiu wyścigach. Choć korekta regulaminu dotknie wszystkich, mistrzowie świata mogą stracić najwięcej.
O tym, czy Red Bull faktycznie straci nieco swojej szybkości, przekonamy się podczas sobotniej sesji kwalifikacyjnej. Jeśli układ sił pozostanie taki jak w piątek, to czasówka powinna być pasjonująca. Na treningach najszybciej jeździł Fernando Alonso. Dwie dziesiąte sekundy do kierowcy Ferrari stracił Lewis Hamilton, który w trzech poprzednich startach na ulicach Walencji był drugi. Pierwszą trójkę uzupełnił Vettel, a jego zespołowy kolega Mark Webber był siódmy, ze stratą niecałych 0,6 sekundy do Alonso.
– Nie widzę, abyśmy cierpieli bardziej niż inni po zmianie przepisów – stwierdził po treningach Vettel. – Może będę zaskoczony, a może nie. Teraz oceniam, że nie mamy się czego obawiać.