Reklama

Doping w pływaniu: powrót do badań krwi

Podczas pływackich mistrzostw świata w Szanghaju znów będą testy krwi

Publikacja: 19.07.2011 02:26

Mistrzostwa świata zaczęły się w sobotę, konkurencje pływackie ruszą w najbliższą niedzielę. Najpóźn

Mistrzostwa świata zaczęły się w sobotę, konkurencje pływackie ruszą w najbliższą niedzielę. Najpóźniej w piątek Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu zdecyduje, czy wystąpi w nich król 50 m stylem dowolnym Cesar Cielo, Brazylijczyk, u którego niedawno wykryto zakazany furosemid

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Ostatni raz były na MŚ w 2005 roku w Montrealu, w środku złotej ery polskiego pływania. W Melbourne w 2007 i w Rzymie w 2009 Międzynarodowa Federacja Pływacka (FINA) pobierała tylko próbki moczu.

To był czas, gdy rekordy świata pękały seriami, technologia strojów szybowała w kosmos, Michael Phelps pływał jak nadczłowiek, baseny zapełniły się chińskimi geniuszami. I tylko postęp w walce z dopingiem  FINA uważała za podejrzany.

Wchodźcie, oszuści

Dlaczego w tym czasie nie robiła testów krwi, choć upominali się o nie również pływacy? Żadnego przekonującego argumentu nie podawała, poza takim, że badanie moczu wystarcza. Dla wielu substancji rzeczywiście wystarcza, co więcej, większość łatwiej wykryć w ten sposób, np. sterydy. Jest test na wykrywanie w moczu EPO i jego odmian.

– Ale są takie wspomagacze, za które można sportowca zdyskwalifikować tylko na podstawie testu krwi – mówi „Rz" Peter van Eenoo, szef laboratorium antydopingowego w Gandawie, jednego z najważniejszych akredytowanych przez Światową Agencję Antydopingową (WADA). Tylko badaniem krwi można wykryć m.in.: hormon wzrostu (HGH) i insulinopodobny czynnik wzrostu (IGF-1, nowy dopingowy hit). Nie da się też badaniem moczu wiarygodnie zdemaskować przetoczenia krwi, własnej i cudzej. A dziś, gdy EPO jest widoczne w testach jak barszcz na obrusie, to transfuzje są główną pokusą.

Dlatego WADA powtarza, że obie metody trzeba łączyć, kto badań krwi nie robi, ten uchyla furtkę i mówi: wchodźcie, oszuści. A w tym czasie FINA – władca sportu, który wraz z lekkoatletyką jest kręgosłupem igrzysk – robiła po swojemu.

Reklama
Reklama

– Mam dwa wytłumaczenia. W jedno chcę wierzyć: oszczędności. Drugie wolałbym, by było nieprawdziwe: potrzebne były rekordy, żeby przyciągnąć sponsorów. Ale to mi się wydaje o tyle nielogiczne, że już samo przyzwolenie na rewolucję w strojach napędziło koniunkturę. Tak czy owak, wycofanie się z testów zrozumieć było trudno – mówi „Rz" Paweł Słomiński, były trener polskich pływaków.

Kolarstwu, lekkoatletyce czy biegom narciarskim taka wolta by się nie upiekła. Ale pływanie żyje w bajce. Tu od lat nie było wielkiego skandalu. Choć zdarzały się wpadki mistrzom świata, choćby Jessice Hardy, a teraz u najszybszego pływaka świata, Brazylijczyka Cesara Cielo, wykryto furosemid.

W sprawie Hardy były wątpliwości, karę za clenbuterol skrócono. Cielo, mistrz olimpijski, świata i rekordzista na 50 m st. dow., tłumaczy, że wziął zanieczyszczoną odżywkę. Czy będzie mógł wystartować w Szanghaju, zdecyduje Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu. Brazylijska federacja dała mu  tylko ostrzeżenie, FINA chce kary.

Stopy ładnie rosną

Te zamieszania są jednak nieporównywalne z aferami kolarstwa czy lekkiej atletyki. A skoro wielkich skandali nie było, to nie było też presji na światową federację, by zlecała więcej testów. Jak testów było mniej, to i ryzyko afer mniejsze. Koło się zamyka. A nadgorliwość nie popłaca, sponsorzy nie chcą być kojarzeni ze strzykawką i fiolką. Obecny powrót do testów krwi to ponoć głównie efekt mocnych nacisków WADA.

– Decyzja jest słuszna. Bo czy pływakowi doping krwi pomaga mniej niż kolarzowi czy biegaczowi narciarskiemu? Nie sądzę. To tylko kwestia wizerunku. Jak czytam wywiad z kolarzem, to zawsze jest pytanie o doping. Jak z pływakiem, to czasem padnie. Jak z piłkarzem, to takiego pytania nie ma nigdy. A różnica w liczbie złapanych wcale aż tak różnego podejścia nia uzasadnia – mówi „Rz" Peter van Eenoo.

Werner Franke, najsłynniejszy niemiecki specjalista od antydopingu, kpi z działań FINA.

Reklama
Reklama

– Chwalenie się powrotem do badań krwi na zawodach to dyrdymały i mydlenie oczu. Pływanie to jeden z najbrudniejszych sportów. I ciągle nie widzę chętnych do intensywnego badania podczas treningów, a nie zawodów. Np. na hormon wzrostu, od którego tak ładnie rosną pływakom stopy – mówi Franke.

To jest akurat problem każdego sportu: upajamy się, ile będzie testów podczas igrzysk czy mistrzostw, ale wtedy wpadają tylko najbiedniejsi – bo mają koks przestarzały – albo najgłupsi. Czas na doping jest podczas przygotowań. FINA oczywiście kontroluje również wtedy. W Europie zleciła od początku 2011 roku 199 testów (w Polsce u Pawła Korzeniowskiego i Konrada Czerniaka). W Chinach, u gospodarzy mistrzostw – trzy. W mistrzostwach startuje 2200 zawodników.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama