Kolarze mają do pokonania 128 km. Ostatni dzień wyścigu to zwykle etap przyjaźni, ale teraz reguła nie musi się potwierdzić. Do ostrej walki kuszą sekundowe różnice w czołówce.
Przynajmniej trzech kolarzy ma realne szanse na zwycięstwo w TdP. Lider wyścigu Irlandczyk Daniel Martin, który w piątek fantastycznie finiszując na górskiej mecie w Bukowinie Tatrzańskiej, odebrał żółtą koszulkę Peterowi Saganowi, ma tylko 3 sekundy przewagi właśnie nad Słowakiem i zajmującym trzecią pozycję Włochem Marco Marcato. Gdyby taką różnicą wyścig się rozstrzygnął, byłoby to powtórzenie najniższej w historii przewagi zwycięzcy nad drugim zawodnikiem. W 1947 roku Stanisław Grzelak właśnie o tyle wyprzedził Zdzisława Stolarczyka.
W Krakowie kolarze startują o 15.40 na rynku, metę, jak w poprzednich latach, wyznaczono na Błoniach. Do pokonania jest dziesięć rund po 12,4 km. To będzie szybki i jednocześnie trudny technicznie etap, z wieloma zakrętami, wąskimi ulicami, nawrotem nawet o sto osiemdziesiąt stopni. Na pewno wielkie widowisko dla kibiców.
W ostatnich trzech latach, gdy wyścig kończy etap w Krakowie, wygrywali tu niemieccy specjaliści sprintu: Andre Greipel (2009 i 2010) oraz Robert Foerster (2008). Teraz też jest w peletonie kandydat do zwycięstwa z Niemiec: Marcel Kittel, który triumfował po finiszu z peletonu na trzech pierwszych etapach. 23-kolarz grupy Skil Shimano ma jednak za sobą ciężkie etapy w górach, na których przyjeżdżał daleko za czołówką. Czy zdąży zregenerować siły i czy na kolejny sukces pozwolą mu walczący o najwyższą stawkę rywale.
W sobotę do zdobycia będą 3, 2 i 1 sekunda na jedynej premii lotnej, a także bonifikata na mecie - 10, 6 i 4 sekundy za trzy pierwsze miejsca. O te sekundy walczyć powinni kolarze marzący o zmianach w klasyfikacji. Dobrze finiszujący Peter Sagan, który wygrał już w tym roku uliczny finisz w Cieszynie, może tu szukać ostatniej szansy. Przy założeniu, że peleton nie potraktuje etapu jako przejażdżki, godząc się z roztrzygnięciami z piątku.