Czuje się pan seniorem reprezentacji? Młodzi patrzą i słuchają z szacunkiem jak kapitana?
Kapitanem jest znów Szymon Ziółkowski. Gdyby się nie zakwalifikował, to zostałbym nim ja. Rzeczywiście, jestem drugi pod względem wieku w kadrze. Nie znam już wielu osób, obok mnie pojawili się ludzie z rocznika 90., a ja jeszcze pamiętam z reprezentacji tych, którzy mieli w roku urodzenia szóstkę w miejscu dziewiątki. Każe mi się pan zastanowić nad upływem czasu? Pierwsze wrażenie jest takie: na razie czuję się z tym dziwnie, ale trzeba to przyjąć do wiadomości i iść dalej.
Ze sponsorów jest pan zadowolony, program Klub Londyn 2012 się sprawdza?
Oczywiście, że jestem. Warunki pracy mamy doskonałe, ptasiego mleka nie brakuje. Sporo zawodników na całym świecie może nam zazdrościć i pewnie zazdrości. Klub Londyn poprawił jeszcze tę sytuację, choć akurat dla mnie nie miało to tak decydującego znaczenia, bo już wcześniej organizacja przygotowań była bardzo dobra. Myślę, że manna z nieba spadła tym, którzy do tej pory borykali się z problemami finansowymi, dla nich zmiana jest naprawdę ogromna. Trzeba też uczciwie dodać – rozliczenie tego pomysłu z Klubem przyniosą igrzyska w Londynie i może jeszcze następne, w Rio de Janeiro. Jeśli będą medale – będzie kontynuacja, nie będzie medali, trzeba będzie zmienić system finansowania najlepszych. Nie ma przecież innej metody weryfikacji.