Tomasz Majewski zapowiada wielki konkurs w Daegu

Tomasz Majewski, mistrz olimpijski z Pekinu i wicemistrz świata w pchnięciu kulą, o zaczynających się za tydzień MŚ w Daegu

Publikacja: 19.08.2011 22:02

Tomasz Majewski zdobywa medale w najważniejszych zawodach sezonu nieprzerwanie od 2008 roku. W Daegu

Tomasz Majewski zdobywa medale w najważniejszych zawodach sezonu nieprzerwanie od 2008 roku. W Daegu też będzie jednym z faworytów, choć na liście najlepszych w tym roku kulomiotów jest dopiero siódmy

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Od mistrzostw w Berlinie i srebrnego medalu minęły dwa lata. Wiele się w kuli zmieniło?

Tomasz Majewski:

Niewiele. Silni pozostali silni, a nawet stali się silniejsi, mityngi to pokazują. Poziom konkursu na mistrzostwach świata może być najwyższy w historii. Już trzech pchnęło w tym roku kulę poza granicę 22 m i jak tak dalej pójdzie, to jeszcze kilku to zrobi. A u mnie trochę się po Berlinie zmieniło: była kontuzja barku i związana z nią długa przerwa na operację i leczenie.

Zobaczył pan jakiegoś nowego kandydata do medalu?

Przybył jeden: Amerykanin Ryan Whiting, w niedalekiej przyszłości mocny powinien być młody Niemiec David Storl, ale podkreślam, starzy rywale: Christian Cantwell, Reese Hoffa, Andriej Michniewicz, znów są świetni.

Co pan robi, by im dorównać?

Wydaje się, że w kwestii przygotowania fizycznego doszliśmy do pewnej granicy, jestem mocny, ale chodzi o to, żeby pchać jeszcze dalej, więc szukamy z trenerem sposobu, wprowadzamy pewne nowinki techniczne. Próbujemy i wydaje się, że znajdujemy drogę poprawy. Moje lipcowe pchnięcia w Sztokholmie już były bliskie tego, co chcemy osiągnąć. Poza tym stara nuda, czyli ciężko i długo pracuję, bo nikt lepszej metody nie wymyślił.

Christian Cantwell lubi się zakładać. Czy zrobiliście zakład w sprawie mistrzostw  świata?

Co do tego konkursu osobno, to nie, ale mamy coś w rodzaju stałego zakładu, na cały sezon. Kto wygra więcej konkursów, ten zdobywa butelkę dobrego alkoholu. Na razie jest 4:3 dla Cantwella, dużo nie tracę. Po Daegu będzie remis, mam nadzieję.

Startuje pan pod koniec mistrzostw, eliminacje są  1 września, finał dzień później, a wylot 12 dni wcześniej. Po co panu prawie dwa tygodnie czekania w Daegu?

Najpierw potrzebna jest dobra aklimatyzacja, potem ten ostatni szlif, tyle dni jest w sam raz. Ale i tak dobrze, że finał jest o 12 czasu polskiego, nie powinno być kłopotów z sennością.

Czuje się pan seniorem reprezentacji? Młodzi patrzą i słuchają z szacunkiem jak kapitana?

Kapitanem jest znów Szymon Ziółkowski. Gdyby się nie zakwalifikował, to zostałbym nim ja. Rzeczywiście, jestem drugi pod względem wieku w kadrze. Nie znam już wielu osób, obok mnie pojawili się ludzie z rocznika 90., a ja jeszcze pamiętam z reprezentacji tych, którzy mieli w roku urodzenia szóstkę w miejscu dziewiątki. Każe mi się pan zastanowić nad upływem czasu? Pierwsze wrażenie jest takie: na razie czuję się z tym dziwnie, ale trzeba to przyjąć do wiadomości i iść dalej.

Ze sponsorów jest pan zadowolony, program Klub Londyn 2012 się sprawdza?

Oczywiście, że jestem. Warunki pracy mamy doskonałe, ptasiego mleka nie brakuje. Sporo zawodników na całym świecie może nam zazdrościć i pewnie zazdrości. Klub Londyn poprawił jeszcze tę sytuację, choć akurat dla mnie nie miało to tak decydującego znaczenia, bo już wcześniej organizacja przygotowań była bardzo dobra. Myślę, że manna z nieba spadła tym, którzy do tej pory borykali się z problemami finansowymi, dla nich zmiana jest naprawdę ogromna. Trzeba też uczciwie dodać  – rozliczenie tego pomysłu z Klubem przyniosą igrzyska w Londynie i może jeszcze następne, w Rio de Janeiro. Jeśli będą medale – będzie kontynuacja, nie będzie medali, trzeba będzie zmienić system finansowania najlepszych.  Nie ma przecież innej metody weryfikacji.

Jeździ pan jeszcze do rodziny do Słończewa i pomaga  w pracy na polu?

Rzadko jeżdżę, brakuje wolnego czasu. Jest z nim coraz trudniej.

I w gwiazdy przez teleskop też przestał pan patrzeć?

Robię to znacznie rzadziej niż kiedyś, bo to chwilę trwa, rozłożenie tego wielkiego teleskopu, i jeszcze musi być odpowiednia pogoda. Ale nie przestaję śledzić najnowszych wydarzeń w astronomii.  Czytam dużo. Jestem  – przynajmniej teoretycznie  – na bieżąco.

Sport
Wielki sport w 2025 roku. Co dalej z WADA i systemem antydopingowym?
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Sport
Najważniejsze sportowe imprezy 2025 roku. Bez igrzysk też będzie ciekawie
Sport
Wielki sport w 2025 roku. Kogo jeszcze kupi Arabia Saudyjska?
Sport
Sportowcy kontra Andrzej Duda. Prezydent wywołał burzę i podzielił środowisko
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay