Dziennik „L’Equipe” publikuje kopie mailowej korespondencji, jaką mąż Longo i jej trener Patrice Ciprelli prowadził z pośrednikiem handlującym zabronionym środkiem dopingowym EPO, pochodzącym z Chin. Jeannie mówiła o swoim o cztery lata starszym mężu, który w 1976 roku przekonał ją, by zamiast narciarstwa zaczęła uprawiać kolarstwo: „Jestem lalką jego produkcji”.
52-letnia Longo ma dorobek nieporównywalny z jakąkolwiek zawodniczką czy zawodnikiem uprawiającymi kolarstwo. Od 1979 roku zdobyła trzynaście tytułów mistrzyni świata i cztery medale olimpijskie, w tym złoty w Atlancie (1996). Aż 30 razy stawała na podium tych imprez. Jest 59-krotną mistrzynią Francji w konkurencjach szosowych i na torze. Do niej należy kobiecy rekord świata w jeździe godzinnej (48,159 km), który ustanowiła w 1996 roku w Meksyku. Zawodniczka została powołana do reprezentacji Francji na mistrzostwa świata w Kopenhadze (19 - 25 września) zarówno w jeździe indywidualnej na czas, jak i w wyścigu ze startu wspólnego.
Lawina ruszyła przed kilkoma dniami wraz z informacją „L’Equipe”, że duma Francuzów jest zagrożona dyskwalifikacją za złamanie przepisów antydopingowych. W ciągu ostatnich 18 miesięcy zawodniczka otrzymała trzy ostrzeżenia od francuskiej agencji antydopingowej (AFLD) za podanie błędnych informacji na temat miejsca pobytu, co uniemożliwiło przeprowadzenie kontroli antydopingowych. Grozi jej za to dyskwalifikacja od trzech miesięcy do dwóch lat.
Zawodniczka w oświadczeniu przesłanym do Agence France Presse wyraziła zdziwienie, że nadal musi informować o miejscu pobytu, któremu to obowiązkowi podlega tylko określona grupa sportowców. Wyjaśniła, że należała do tej grupy trzy lata temu i była zobowiązana do przekazywania wszelkich informacji kontrolerom antydopingowym jedynie w 2008 roku.
Longo podkreśliła, że w czasie wieloletniej kariery kontrolowano ją "częściej niż jakiegokolwiek innego sportowca na świecie i nigdy nie było najmniejszych wątpliwości co do jej przyzwoitości sportowej".
Francuzka znana jest ze swej niezależności. Przez wiele lat na wielkich imprezach rezygnowała z hoteli, w których zatrzymywała się ekipa "frójkolorowych", wybierając miejsca na uboczu, najlepiej na wsi. W podobny sposób postępowała na zgrupowaniach kadry czy swoich kolejnych grup zawodowych.