Dyscyplina, która była dumą polskiego sportu, jest w głębokim kryzysie. Z dziesięciu polskich pięściarzy, którzy walczyli w stolicy Azerbejdżanu o prawo startu na igrzyskach, nikt celu nie osiągnął, choć awans dawało już miejsce w ćwierćfinale. Cień szansy miał jeszcze Łukasz Maszczyk, który odpadł w 1/8, przegrywając z Dawidem Ajrapetjanem. Gdyby Rosjanin dostał się do finału, Maszczyk miałby bilet do Londynu. Chińczyk Zhou Shiming był jednak lepszy w półfinale. Ostatnią szansą zdobycia kwalifikacji będzie przyszłoroczny turniej w Turcji.
Mistrzostwa przyniosły sukces Ukraińcom, którzy zdobyli cztery złote i jeden srebrny medal, pozostawiając w tyle Kubę, Azerbejdżan, Rosję i Brazylię. Amerykanie wracają z jednym brązowym medalem – dla nich to klęska potwierdzająca poważny kryzys amatorskiego pięściarstwa w USA.
Turniej w Baku pokazał raz jeszcze, że boks olimpijski nękają od lat te same problemy, a najważniejszym z nich jest sędziowanie. Zmiana werdyktu po walce Wasyla Łomaczenki z Robsonem Conseicao to precedens, który może się odbijać czkawką. Brazylijczyk cieszył się z wygranej 20:19, ale po uwzględnieniu protestu i przyznaniu, że ostrzeżenie, które sędzia ringowy dał Ukraińcowi w trzeciej, ostatniej rundzie, było niesłuszne, werdykt był już korzystny dla Łomaczenki.
Jackiewicz pokonany
To miał być agresywny pojedynek w wykonaniu byłego mistrza Europy, ale niestety Rafał Jackiewicz zawiódł w Sheffield. Walkę z niepokonanym Anglikiem Kellym Brookiem o tytuł interkontynentalny WBA w wadze półśredniej przegrywał rundę po rundzie.
Był zbyt ostrożny, to Brook kontrolował przebieg wydarzeń, ale trudno zrozumieć decyzję sędziego ringowego, Brytyjczyka Johna Fostera Howarda, który przerwał pojedynek w szóstym starciu. Ta pomoc nie była Brookowi potrzebna.