Bez gry można oszaleć

Marcin Gortat, koszykarz Phoenix Suns, jedyny Polak w NBA, o sezonie zaczynającym się w niedzielę

Aktualizacja: 21.12.2011 19:35 Publikacja: 21.12.2011 19:24

Bez gry można oszaleć

Foto: ROL

Nie grał pan w przerwie letniej w reprezentacji Polski, nie znalazł zatrudnienia  w klubie poza NBA. Jest pan jednym z tych, którym najbardziej zależało na zakończeniu lokautu w lidze.

Marcin Gortat:

Bez grania można już było zwariować, nadmiar wolnego czasu na pewno wpływał na moje samopoczucie. Trudno  w takiej sytuacji znaleźć jakikolwiek rytm życia. Doszły obawy, że stracę sportową  formę i wszystko, co miałem w Phoenix. Dlatego bardzo się cieszę, że rozgrywki wreszcie startują.

Czego spodziewa się pan po nowym sezonie?

Przede wszystkim liczę na to, że zakwalifikujemy się do play-off, a ja będę grał  lepiej niż rok temu. Mamy w klubie wzmocnienia, więc awans do fazy pucharowej  nie wydaje się marzeniem  ponad stan.

Co pokazują pierwsze treningi i mecze kontrolne? Phoenix Sun będą lepszym zespołem niż w poprzednim sezonie? Jaki wpływ będą miały  zmiany w kadrze klubu:  m.in. odejście Vince'a Cartera i Aarona Brooksa, a pozyskanie Shannona Browna i Sebastiana Telfaira?

Obydwaj nowi zawodnicy mają bardzo dużo energii,  są atletyczni, grają dobrze w obronie. Wzmocnią naszą formację obwodową. Myślę, że po przejściu skróconego w tym sezonie okresu przygotowawczego, w którym  w Suns mam okazję uczestniczyć pierwszy raz, będziemy w stanie osiągnąć cel: awans do play-off, którego zabrakło przed rokiem.

Nie obawia się pan rywalizacji na pozycji środkowego z Robinem Lopezem, który ostatnio bardzo się wzmocnił?

Nie. Przez trzy i pół roku rywalizowałem z Dwightem Howardem i myślę, że nie ma czegoś gorszego. To mnie  zahartowało. Dziś Robin rzeczywiście prezentuje się o wiele lepiej, w jego grze jest więcej pewności siebie, ale ja też jestem lepszym graczem i czuję się bardzo mocny.  Nasza rywalizacja na pewno będzie zdrowa, ukierunkowana na dobro zespołu.  To trener zadecyduje,  kto i ile będzie grał.

Na treningi do Phoenix prosto z Zastalu Zielona Góra odleciał Gani Lawal, najlepszy obok Łukasza Koszarka  zawodnik polskiej ligi.  Dlaczego nie udało mu się wywalczyć miejsca w składzie Suns?

Trudno powiedzieć. Prawda jest taka, że nie możemy  porównywać polskiej ligi do NBA. Jeśli chodzi o Lawala, to uczestniczył tylko  w jednym treningu Phoenix, na którym trochę z nami  pobiegał. Taka była decyzja naszego sztabu menedżerów, którzy postanowili zwolnić  go i dać szansę naszemu pierwszoroczniakowi  Markieffowi Morrisowi.

Co może oznaczać odejście Dwighta Howarda z Orlando, wzmocnienie Los Angeles Clippers przez Chrisa Paula, rozstanie się Lamara Odoma z LA Lakers czy przejście do New York Knicks Tysona Chandlera?

Uważam, że akurat Chandler za bardzo nie wzmocni Nowego Jorku. Oczywiście Clippers sporo zyskali, angażując Chrisa Paula, i będą drużyną na play-off. Z kolei odejście Odoma osłabi Lakersów, którzy mogą mocno cierpieć w tym sezonie.  Co do Orlando, to na razie trudno powiedzieć, czy  Dwight odejdzie z zespołu.

Kogo w Konferencji  Zachodniej najbardziej się obawiacie?

Wymienię dwa zespoły z naszej dywizji – Los Angeles Lakers i Los Angeles Clippers, ponieważ z nimi w tym  sezonie rozegramy najwięcej spotkań. Tak naprawdę każda drużyna w NBA jest silna i na każdego trzeba uważać. Gra się 66 spotkań z bardzo dobrymi zespołami.

Skąd wziął się pomysł organizowania przez pana fundację darmowych staży w USA dla młodych polskich trenerów?

Celem było stworzenie kolejnego projektu, w którym mógłbym wykorzystać swoje doświadczenie, możliwości i kontakty, jakie nawiązałem w USA. Dzięki takim firmom jak Briggs & Stratton, która ostatnio stała się naszym partnerem, jesteśmy w stanie tego typu wyjazdy  zorganizować. Myślę,  że z korzyścią dla polskich szkoleniowców oraz trenerów dzieci i młodzieży. W ramach "Kliniki trenerskiej Marcina Gortata" będą się mogli uczyć od najlepszych w USA specjalistów od przygotowania fizycznego i kondycyjnego, scoutingu i taktyki. Liczymy, że nie będzie to akcja jednorazowa, ale coroczne staże, których częstotliwość będziemy się starali zwiększać. Na koniec postaramy się o ściągnięcie trenerów z USA do Polski. To powinno sprzyjać budowie w kraju silnej koszykówki.

Tonącemu w długach ŁKS Łódź, którego jest pan  współwłaścicielem, nie da się pomóc?

To temat rzeka. Teraz  nie mam w klubie za dużo do powiedzenia, moje udziały są minimalne. Klubem rządzą inni ludzie.

Zagra pan w przyszłym roku w kadrze walczącej o awans do ME 2013?

Spotkaliśmy się kilka dni  temu z dyrektorem reprezentacji Walterem Jeklinem, rozmawialiśmy o naszej drużynie narodowej w wielu aspektach. Czy zagram w kadrze? Tego w 100 procentach nie mogę potwierdzić, ale oczywiście wyrażam chęć gry  i nie wyobrażam sobie, by nie było mnie w niej drugi rok z rzędu. Już wystarczająco  odpocząłem. Dlatego nie ma mowy, żebym szukał wytchnienia w trakcie kolejnych wakacji.

Czego panu życzyć pod choinkę i w nowym roku?

Przede wszystkim zdrowia, wytrwałości i dobrej gry.  Tego najbardziej mi potrzeba.  Pozdrawiam świątecznie wszystkich sympatyków  koszykówki.

rozmawiał  Marek Cegliński

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium