Reklama
Rozwiń
Reklama

Wojna domowa w rodzinie Sanchez Vicario

Arantxa Sanchez Vicario napisała książkę szczerą do bólu. Tak szokującą, że rodzice zagrozili jej sądem

Publikacja: 08.02.2012 01:53

Arantxa Sanchez Vicario

Arantxa Sanchez Vicario

Foto: AP

Została legendą jako siedemnastolatka, sportową emerytką po trzydziestce, a teraz jako czterdziestolatka podpala swój stary świat. W „Vamos! Wspomnienia z walki i życia kobiety" opisała piekło słynnej tenisowej rodziny.

Była najmłodszą triumfatorką Wielkiego Szlema, w Paryżu, mając 17 lat, pokonała w finale Steffi Graf. Potem w Roland Garros zwyciężała jeszcze dwa razy, raz w US Open, zdobywała medale olimpijskie, była liderką rankingu WTA. Jej brat Emilio Sanchez Vicario to deblowy mistrz Wielkich Szlemów i lider rankingu w grze podwójnej, współwłaściciel słynnej akademii tenisowej Sanchez-Casal. Drugi brat, Javier, wygrał cztery turnieje w singlu i kilka razy więcej w deblu. Same dzieci szczęścia, wychowane w bogactwie, ale przykładnie, przez szefów tego rodzinnego przedsiębiorstwa: rodziców Emilio i Marisę.

„Vamos!" to nie jest pierwsza książka o rodzie Sanchez Vicario. Wcześniej Emilio i Marisa napisali swoją: „Forja de Campeones", czyli „Kuźnia mistrzów". Wydali ją w 2010 roku, Arantxa już wtedy nie rozmawiała z rodziną. A teraz wszystko, co spisali rodzice, ona swoją książką przerabia na makulaturę.

„Czas zdjąć maski. Nasza rodzina szczęśliwa i zjednoczona to mit" – pisze. „Zostawili mnie bez niczego. Jestem ofiarą. Oszukali mnie".

Kontakty z rodziną zerwała po ślubie z drugim mężem, biznesmenem Pepem Santacaną. Rodzina była przeciwna małżeństwu, uważając, że Santacana chce się wyciągnąć z długów dzięki rodowej fortunie. Arantxa zmusiła się na weselu do wspólnych zdjęć, na więcej nie miała ochoty.

Reklama
Reklama

Teraz oskarża rodzinę o to, że ją zniewoliła, pozbawiła fortuny, wszystko co najlepsze oddając braciom. „Moimi pieniędzmi ojciec zarządzał, jak chciał. Wypłacano mi co miesiąc pewną sumę, którą kwitowałam. Niczego nie podejrzewałam, a teraz jestem zadłużona w urzędzie skarbowym (musiała zapłacić 3,5 mln euro za to, że ojciec wymyślił, by podatki płaciła w Andorze, choć mieszkała w Hiszpanii – piw), mam dużo mniej niż Javier, choć więcej wygrałam" – pisze.

Matkę przedstawia jako treserkę, przeciw której buntowała się, uciekając z treningów na kradzionym motorze. Emilio decydował o sobie, od kiedy skończył 18 lat. Jej nie było wolno. „Czekałam na czułość. Wiarę w siebie odszukiwałam u psychologów".

Matka na książkę odpowiedziała groźbą procesu. „Z zaskoczeniem i bólem dowiaduję się, że córka nas rani i upokarza. Mój mąż cierpi na raka, ma początki alzheimera, a ona nawet nie zapyta: co u was słychać? Zastawiliśmy dla niej swoje życie, swoje małżeństwo. A teraz ta, której najwięcej daliśmy, odkrywa jako czterdziestolatka, że wszystko co złe w jej życiu było z naszej winy" – napisała Marisa Sanchez Vicario.

Córka właśnie wróciła do Hiszpanii z Rosji, gdzie reprezentacja, której jest kapitanem, grała w Pucharze Federacji. Ciąg dalszy nastąpi.

Sport
Iga Świątek, Premier League i NBA. Co obejrzeć w święta?
Sport
Ślizgawki, komersy i klubowe wigilie, czyli Boże Narodzenia polskich sportowców
Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama