Rz: Opadły już emocje, wie pan, dlaczego nie jedziecie na igrzyska?
Karol Bielecki:
Zabrakło iskry, która była wcześniej. Nie jestem już takim zawodnikiem jak pięć lat temu. Pewnych rzeczy nie dało się przeskoczyć, oszukać własnego organizmu. Po stracie oka, po tym wszystkim, co przeszedłem, zmieniła się moja rola w zespole. Zrobiłem tyle, ile mogłem, chciałem jak najlepiej. Żałuję, że moja gra w reprezentacji kończy się w tak smutnym momencie.
Rezygnuje pan z kadry?
Po meczu z Hiszpanią poszedłem do trenerów Bogdana Wenty i Daniela Waszkiewicza. Powiedziałem im, że to było moje ostatnie spotkanie w kadrze. Ta drużyna dała mi dużo pozytywnych emocji, ale kosztowała też dużo zdrowia. Czuję, że nie mogę jej więcej pomóc. Przecież na turnieju w Alicante grałem może kilkanaście minut. Jestem dumny, że po wypadku udało mi się wrócić do reprezentacji, ale żałuję, że już nie do dyspozycji sprzed paru lat. Kiedyś odgrywałem dużo ważniejszą rolę. Skupię się na klubie, mam przed sobą parę lat gry w Vive Kielce.