Nie przypominam sobie, aby latem ubiegłego roku ktoś pytany o prognozy nie stawiałby na Wisłę, Legię lub Lecha. Wszystkie trzy kluby przegrały. Wielu komentatorów na tej podstawie twierdzi, że liga była słaba. Nie stała na wysokim poziomie, to fakt, ale żeby wyprzedzić Legię i Wisłę, trzeba było zapracować na punkty. Nie można więc mieć pretensji do teoretycznie słabszych i na pewno biedniejszych, że pokonały faworytów. Bardziej wysiłkiem i ambicją niż grą w stylu Barcelony, ale każdy gra, jak potrafi.

O tym, że ekstraklasa jest słabsza od większości lig europejskich, dobrze wiemy i boleśnie przekonujemy się jesienią, kiedy zwykle odpadamy z rozgrywek pucharowych. Bywają jednak miłe niespodzianki, które mówią więcej o klubach, jak Legia czy Lech, niż o całej lidze. Kiedy takie drużyny przegrywają, załamujemy ręce. Ale kto powiedział, że Legia, Wisła i Lech mają zwyciężać zawsze? W Krakowie i Poznaniu wyciągnięto wnioski z porażek i zmieniono sztaby trenerskie. Mariusz Rumak okazał się najlepszym trenerem wiosny, a Michał Probierz zbiera do kupy Wisłę. Jeśli Legia nie dokona głębszych zmian, ten sezon nie będzie dla niej ostatnim przegranym.

Śląsk dokonał wielkiej sztuki, zdobywając tytuł po głębokim kryzysie i grając mniej efektownie niż w ubiegłym roku. Przegrać we Wrocławiu 0:4 z Legią, potem z Widzewem, Koroną, Lechem, Polonią (wszystkie te mecze wiosną) i mimo to zakończyć sezon na pierwszym miejscu – to duży wyczyn. Nie było w lidze drużyny, której nie dotknąłby kryzys, jednak Śląsk dał sobie z nim radę w odpowiednim momencie.

To jest osobisty sukces Oresta Lenczyka, który poprzedni tytuł zdobył z Wisłą w roku 1978, czyli 34 lata temu. Nie przypominam sobie takiego przypadku w dziejach zawodowego futbolu. Lenczyk ma 68 lat, jest trenerem od 42 (był nawet asystentem słynnego Węgra Nandora Hidegkutiego), a doświadczenie działa na jego korzyść. Asystent Marek Wleciałowski był jego zawodnikiem w Ruchu, podobnie jak Waldemar Fornalik. Ruch z Fornalikiem zakończył rozgrywki na drugim miejscu. Michał Probierz też pobierał nauki od Lenczyka. Wszyscy mieli dobrą szkołę. Przyjemnie gratulować sukcesu trenerom, o których wiadomo, że są nie tylko znakomitymi fachowcami, ale też autorytetami moralnymi. W polskiej piłce to nieczęsto idzie w parze.

Cracovia i ŁKS spadły z ligi, każdy z innych powodów. W Łodzi kolejni ludzie z pieniędzmi usiłują odbudować klub, ale nikomu się nie udaje. W Cracovii jest jeden właściciel, który też nie panuje nad sytuacją. Janusz Filipiak zbyt często zmieniał trenerów, Józef Wojciechowski w Polonii był pod tym względem jeszcze aktywniejszy. To klasyczne przykłady braku kompetencji, których nie zrekompensują nawet największe pieniądze.