Piłkarski klub AS Monaco przeżywa jedne z najtrudniejszych chwil w historii. Rok temu spadł do drugiej ligi francuskiej i wyglądało na to, że tam zostanie. Ale być może nadchodzi ratunek. Ten ratunek nazywa się Francois Hollande.
Nowy prezydent Francji zapewne nawet nie wie, jaką przysługę może oddać klubowi z księstwa, ale jeśli naprawdę wprowadzi 75 proc. podatek dla najbogatszych – tych, którzy zarabiają ponad milion euro rocznie – to wielu piłkarzy zacznie rozglądać się za nowym miejscem pracy i spojrzy na Monaco. Tę szansę mają wszyscy poza Francuzami. Tym nie pomoże już nic, bo na mocy umowy, zawartej jeszcze za czasów prezydenta Charlesa de Gaulle'a rodowici Francuzi, nawet gdyby kupili dom w Monte Carlo, podatki płaciliby u siebie.
Dla dobrego zawodnika na zachodzie Europy milion euro to granica, poniżej której przestaje słuchać propozycji menagera, a w lidze francuskiej, chociaż nie najbogatszej, takich krezusów znajdzie się ponad stu i wielu z nich to obcokrajowcy. - To będzie śmierć rozgrywek – powiedział Frederic Thiriez, prezes Ligue 1. - Jeśli będzie trzeba to zapłacę, ale to czyste szaleństwo – powiedział Javier Pastore na wieść o planach Hollande'a. Nie ma się mu co dziwić, dla Argentyńczyka oznaczałoby to wzrost obciążeń o 30 proc., a jest prawdopodobnie najlepiej opłacanym piłkarzem Ligue 1 z zarobkami około 350 tys. euro miesięcznie.
Narzekają też kluby, które co roku odprowadzają do budżetu 600 mln euro, przez co - jak twierdzą - nie mogą rywalizować skutecznie z drużynami z Anglii czy Hiszpanii. Teraz może być jeszcze gorzej, bo ci piłkarze, którzy już grają we Francji wyjadą, a inni będą omijać ten kraj z daleka. Kto nie będzie chciał opuszczać Francji, może obrać kierunek Monaco, uważane za raj podatkowy (dla osób tam mieszkających nie ma podatku dochodowego). To już jest miejsce ulubione przez wielu sportowców, którzy zarabiają za dużo, by płacić wysokie podatki. Na razie w Monaco dominują tenisiści i kierowcy Formuły 1, ale dla piłkarzy też znajdzie się miejsce. Rezydentem w Monte Carlo jest np. Karolina Woźniacka, niedawna liderka światowego rankingu WTA (duńskie podatki są jednymi z najwyższych na świecie). Mieszka tam nawet Novak Djoković – skarb narodowy Serbów, który tak podkreśla swoje przywiązanie do ojczyzny. Lider światowego rankingu tenisistów podważa przekonanie, że nowoczesny patriotyzm polega głównie na płaceniu podatków. Świat Formuły 1 reprezentują choćby Brytyjczycy Jenson Button i David Coulthard, a od niedawna także Lewis Hamilton, któremu znudziła się Szwajcaria. Jest też wątek polski - mieszkanie w Monaco ma Robert Kubica.
Diego Maradona, grając we Włoszech (1984-1991) nie sprostał podatkowemu wyzwaniu i oszukiwał przez siedem lat. Z odsetkami za 20 lat, kwota zaległości sięgnęła 38 milionów euro. Maradona pojawia się we Włoszech rzadko, a kiedy już jest, dopada go urząd skarbowy i zabiera dosłownie wszystko. Raz jest to drogi zegarek, innym razem diamentowy kolczyk. Maradonie te podchody już się znudziły i ostatnio zgłosił chęć dogadania się z włoskim urzędem podatkowym. Twierdzi, że nigdy nie był przestępcą i zobowiązania zawsze płacił na czas, ale trudno to będzie udowodnić.