Silverstone: spotkanie z historią

Symbolem rozgrywanego na trawiastych kortach Wimbledonu turnieju tenisowego są truskawki i bita śmietana. Odbywająca się w tym czasie Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze Silverstone mogłaby mieć w herbie kalosze

Publikacja: 07.07.2012 01:01

Silverstone: spotkanie z historią

Foto: AFP

Początek dziewiątego w tym sezonie spotkania z Formułą 1 był typowy dla weekendu w hrabstwie Northampton: koszmarny korek na wąskich drogach dojazdowych w połączeniu z bezustannie padającym deszczem to znane od lat wizytówki Grand Prix Wielkiej Brytanii.

Życie w spokojnej okolicy miasteczek Towcester, Brackley i Buckingham już od niemal 70 lat naznaczone jest hałasem silników. W 1943 otwarto w wiosce Silverstone bazę dla bombowców Royal Air Force, a już dwa lata po zakończeniu wojny odbył się tu pierwszy wyścig: na pasach startowych opuszczonego lotniska ścigało się 12 kierowców, a pomysłodawca zawodów Maurice Geoghegan rozbił samochód po kolizji z owcą. Teren został następnie przejęty przez Automobilklub Królewski, który zaczął organizować oficjalne zawody. Początkowo wykorzystywano pasy startowe, a od 1949 roku kierowcy ścigali się na trasie wytyczonej po otaczających je drogach serwisowych.

W sezonie 1950 wyścig o Grand Prix Wielkiej Brytanii przeszedł do historii jako pierwsze zawody zaliczane do nowo utworzonych mistrzostw świata kierowców. Na oczach 100 tys. kibiców, wśród których nie zabrakło króla Jerzego VI z małżonką Elżbietą, zwycięstwo odniósł Giuseppe Farina, który pod koniec sezonu został pierwszym w dziejach wyścigów mistrzem świata.

Silverstone to nie tylko legendarny tor wyścigowy – okoliczne miasteczka to prawdziwe wyścigowe zagłębie. W promieniu kilkunastu kilometrów mieszczą się siedziby aż trzech zespołów: mistrzowie świata, Red Bull Racing, mają swoją kwaterę główną w Milton Keynes, w Brackley działa zespół Mercedes (dawniej Brawn, jeszcze dawniej Honda i British American Racing), a w samym Silverstone, za płotem okalającym tor, swoją fabrykę ma Force India.

Dlatego Anglicy – słusznie lub nie –  są przekonani o tym, że zakorzenione w sportowej tradycji Silverstone jest pępkiem wyścigowego świata. Jeszcze niedawno postawa dumnych ze swojego dziedzictwa brytyjskich kibiców wywoływała u niektórych ironiczny uśmieszek, bo pomijając bogatą historię, przez długie dziesięciolecia czas na tym torze zdawał się stać w miejscu. Co prawda trasa nie była już wytyczona, jak przed 60 laty, belami słomy, ale infrastruktura na całym obiekcie pozostawiała wiele do życzenia.

Wyznaczone na rozległych trawnikach parkingi z pewnością sprawdzałyby się w cieplejszym klimacie, ale angielski deszcz błyskawicznie zamieniał je w błotniste kałuże, w których grzęzły nawet samochody z napędem na cztery koła. Mechanicy musieli gnieździć się w ciasnych garażach, pamiętających jeszcze czasy dawnych mistrzów Formuły 1, a biuro prasowe mieściło się w ciasnej salce, do której wiodły wąziutkie, kręcone schody. Umieszczone na szczycie głównej trybuny kabiny komentatorskie nie były miejscem dla osób cierpiących na chorobę morską – najmniejsze podmuchy wiatru mocno chwiały całą konstrukcją.

Oczywiście w latach 70. czy 80. narzekanie na takie niedogodności nie przyszłoby nikomu do głowy, ale gdy w kalendarzu Formuły 1 pojawiły się nowoczesne, budowane z rozmachem obiekty w Malezji, Bahrajnie czy Chinach, kontrast z archaicznym Silverstone stał się aż nadto wyraźny. Bernie Ecclestone wielokrotnie próbował zmusić organizatorów do modernizacji brytyjskiej kolebki motorsportu, ale przez długie lata jego starania spełzały na niczym. Poskutkował dopiero szantaż: Ecclestone ogłosił podpisanie umowy na organizację GP Wielkiej Brytanii na torze Donington i dopiero wobec groźby odebrania wyścigu władze Silverstone zabrały się do roboty.

Na sezon 2010 przygotowano zmieniony układ toru. Pętlę wydłużono o 750 metrów, pozostawiając jednocześnie najsłynniejsze fragmenty klasycznego obiektu, jak przejeżdżane z prędkością ponad 250 km/godz szybkie łuki Maggotts i Becketts. Rok później oddano do użytku nowy padok i imponujący budynek „Silverstone Wing" z garażami, pomieszczeniami dla najbogatszych gości wyścigowego cyrku i nowoczesnym biurem prasowym. Za cały kompleks, zaprojektowany przez tych samych architektów, którzy są autorami projektu stadionu olimpijskiego w Londynie, właściciel Silverstone – Klub Brytyjskich Kierowców Wyścigowych – zapłacił 27 milionów funtów.

Wreszcie kolebka wyścigowych mistrzostw świata dołączyła do reszty świata także pod względem infrastruktury. W kwestii atmosfery wspomniane wcześniej nowoczesne obiekty budowane poza Europą mogą tylko pozazdrościć Anglikom. Okoliczne pola namiotowe już od czwartku tętnią życiem i nikt nie przejmuje się pogodą – obowiązkowym elementem wyposażenia kibica na Silverstone są kalosze. Wszędzie powiewają brytyjskie flagi, a w głośnikach słychać lokalne Silverstone Radio, relacjonujące wszystkie wydarzenia z toru.

Jeśli pozwala na to pogoda, na niebie popisują  się spadochroniarze oraz wojskowi piloci zespołu akrobacyjnego Red Arrows, a każdego dnia po zakończeniu akcji na torze fani mogą  się bawić przy muzyce koncertujących na żywo brytyjskich gwiazd muzyki. Monstrualne korki zdają się nikomu nie przeszkadzać, bo większość fanów i tak nocuje na polach namiotowych – w okolicy hoteli jest jak na lekarstwo, zatem ceny są odpowiednio szokujące.

Problemy z dojazdem pojawiają tylko na początku weekendu i po jego zakończeniu – choć organizator w specjalnych komunikatach zachęca kibiców do pozostania dłużej na polach namiotowych, gdzie na wielkich ekranach wyświetlany będzie finałowy mecz wimbledońskiego turnieju. Mimo tego sprawne wydostanie się z toru w stronę autostrady łączącej Londyn z północą kraju pozostaje co roku w sferze marzeń. Za to jest o czym rozmyślać i dyskutować w stojącym w korku samochodzie – każdy wyścigowy weekend na Silverstone upływa w fantastycznej atmosferze, której przez długie lata nie psuła nawet archaiczna infrastruktura. A co dopiero teraz, gdy tor zyskał nowe, współczesne oblicze – a jeśli do tego w niedzielę zwycięstwo przed własną publicznością odniesie jeden z uwielbianych przez brytyjskich fanów kierowców McLarena, to na pewno żaden kibic nie będzie na nic narzekał. Takie wyścigowe święto zdarza się tylko (albo aż) raz do roku.

Sport
Kodeks dobrych praktyk. „Wysokość wsparcia będzie przedmiotem dyskusji"
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium