Gospodarze czekali na pierwsze złoto aż do wczoraj, ale za to dostawa przyszła w pakietach. Pierwszy raz „God Save the
Queen" zagrano na tych igrzyskach w Eton, wioślarkom z brytyjskiej dwójki Heather Stanning–Helen Glover, tuż po południu, a kilka godzin później Wigginsowi. Nikt przed nim nie wygrał w jednym sezonie i TdF, i olimpijskiej czasówki. Wiggins został też pierwszym Brytyjczykiem z siedmioma medalami igrzysk, wyprzedził wioślarza Steve'a Redgrave'a. Choć sir Steve wciąż jest od niego lepszy, jeśli chodzi o liczbę złotych, bo ma takich medali pięć z sześciu, a Wiggins cztery z siedmiu. Poprzednie zbierał na torze, w igrzyskach w Sydney, Atenach i Pekinie. W Atenach zdobył trzy, będąc pierwszym od 40 lat Brytyjczykiem, któremu to się udało w jednych igrzyskach.
Po Pekinie przesiadł się na stałe na rower szosowy. Wcześniej też na nim jeździł, startował w Giro d'Italia i Tourach. Z TdF 2007 mimo świetnej jazdy musiał się wycofać, bo jeden z kolarzy jego Cofidisu wpadł na dopingu i cała grupa zrezygnowała z jazdy, opuszczając wyścig w asyście policji. Wiggins mocno wtedy zaatakował dopingowiczów, podarł koszulkę Cofidisu i zapowiedział, że już nigdy w tej grupie nie będzie się ścigać. Dotrzymał słowa, doczekał też takich czasów, że zdolny Brytyjczyk nie musi szukać szczęścia w obcych grupach, bo u siebie niczego mu już nie brakuje.
Wielka Brytania postanowiła zostać potęgą również na szosie, nie żałując pieniędzy, i właśnie dlatego Wiggins rozstał się na stałe z torem. Miliony popłynęły z loterii, finansującej brytyjski sport, ale też od telewizji Sky, sponsorującej najpotężniejszą brytyjską grupę zawodową. Od Sky, czyli od australijskiego potentata Ruperta Murdocha, co się dobrze składa, bo Wigginsa Wyspy też zawdzięczają Australii. „Wiggo" („Here Wiggo!" – zapowiadał wczoraj zwycięstwo jeden z dzienników, i oczywiście dołączył do wydania papierowe bokobrody) urodził się 32 lata temu w belgijskiej Gandawie, rodzinnym mieście szefa MKOl Jacquesa Rogge, bo tam jego ojca, awanturnika z Australii, zaprowadziła kolarska kariera. Gdy dwa lata później matka, Angielka, uznała, że już dłużej nie jest w stanie wytrzymać z mężem, przeprowadziła się do Londynu, a Bradley razem z nią.
Zaczynał karierę na torze w Herne Hill, dziś niszczejącym, coraz bardziej zapomnianym, ale to już ostatni obiekt londyńskich igrzysk 1948 roku, który ciągle jest w użyciu.
Teraz Bradley mieszka niedaleko Manchesteru, bo tam jest centrum treningowe kolarzy i siedziba grupy Sky. Na torze zapracował na uznanie, ale dopiero szosa zamieniła go w idola. W tym roku zgarnia wszystko, co mu się zamarzy. Wygrał wyścig Paryż – Nicea, jako pierwszy Brytyjczyk Tour de Romandie i Tour de France.