Reklama

Londyn 2012: sędziowskie pomyłki

Sędziowie się mylą, zawodnicy płaczą, kibice gwiżdżą. W Londynie, jak wszędzie, dziwne decyzje arbitrów są na porządku dziennym

Publikacja: 04.08.2012 01:01

Shin A Lam

Shin A Lam

Foto: AFP

Pomyłki arbitrów mogą dotknąć każdego, choć oczywiście tych największych prześladują jakby rzadziej. Chyba nikt nigdy nie słyszał o tym, by skrzywdzono Michaela Phelpsa albo Usaina Bolta – po prostu nie wypada.

Pech i ludzki błąd (bo zawsze trzeba wierzyć, że sędziowie popełniają jedynie błędy) dotykają mniejszych, których nie chroni sława. W Londynie na razie jest pod tym względem niezbyt wesoło, bo lista poszkodowanych robi się coraz dłuższa.

Ale jeśli ktoś szuka w niej jakiejś prawidłowości, to raczej jej nie znajdzie. Nie da się jej ułożyć póki co wedle jakiegoś jasnego kryterium: geograficznego czy sportowego.

Są na tej liście i Europejczycy, i sportowcy z Azji, przedstawiciele sportów walki, a nawet gimnastyki. Niektórzy płaczą, inni wolą protestować. Nieszczęście jednych to także sukces innych, więc smutek i płacz mieszają się ze śmiechem i łzami radości.

Najgłośniej w pierwszym tygodniu igrzysk zrobiło się o szpadzistce Shin A Lam. Zawodniczka z Korei Południowej była o krok od awansu do finału, na sekundę przed końcem walki nawet nie musiała się specjalnie starać, mogła uciec w koniec planszy i za chwilę podnieść ręce w geście triumfu.

Reklama
Reklama

Plan był prosty, ale się nie powiódł, a przeszkodzili jej w tym sędziowie. W ciągu sekundy pozwolili Niemce cztery razy ponowić atak, aż w końcu trafiła Koreankę. Zrozpaczona zawodniczka usiadła na planszy i nie chciała się stamtąd ruszyć.

Działacze złożyli protest, sędziowie go odrzucili, a potem pomogli zapłakanej dziewczynie zejść do szatni. Nie wiadomo było, czy Shin A Lam zechce się bić o brązowy medal. W końcu wyszła do walki, ale jak się łatwo domyślić, przegrała.

Tak często bywa, że gdy wielki sukces wymyka się z rąk w ostatniej chwili, to później ciężko zebrać siły do jeszcze jednego zrywu, by nie zostać z pustymi rękami.

Wie coś o tym Paweł Zagrodnik. Polski judoka był o krok od nawiązania do pięknych tradycji Waldemara Legienia czy Pawła Nastuli. W walce o brązowy medal z Japończykiem Masashim Ebinumą wykonał akcję, którą sędziowie najpierw ocenili na ippon, dający zwycięstwo przed czasem, a potem zmienili swoją decyzję. Doszło do dogrywki, w której górą był już Japończyk.

Ebinuma powinien z wdzięcznością myśleć o londyńskich arbitrach, bo przedłużali mu w turnieju życie dwa razy, holując do szczęśliwego końca.

W ćwierćfinale sędziowie najpierw ogłosili po dogrywce (zakończonej remisem) zwycięstwo Koreańczyka Cho Jun-Ho, ale zreflektowali się, że coś jest nie tak i naradzili się raz jeszcze. Chwilę później orzekli, że jednak wygrał Japończyk. Publiczność gwizdała.

Reklama
Reklama

Podobną sytuację przeżyli również japońscy gimnastycy, tylko że w tej sytuacji sędziowie słusznie naprawili swój błąd. Kohei Uchimura za ćwiczenia na koniu z łękami dostał zbyt niską notę, którą później zweryfikowano. Japończycy przesunęli się z czwartego na drugie miejsce w końcowej klasyfikacji.

Niemal do absurdu doszło w turnieju bokserskim. I tu, zbiegiem okoliczności, znów w głównej roli wystąpił Japończyk. Satoshi Shimizu najpierw tłukł w Magomeda Abdulhamidowa jak w bęben, posyłając go sześć razy na deski, a później ze zdziwieniem zobaczył, jak sędzia ringowy unosi rękę Azera na znak zwycięstwa.

Abdulhamidow nie był w stanie się cieszyć z przyznanego zwycięstwa, ani nawet zejść o własnych siłach z ringu. Japończycy złożyli protest, który sędziowie szczęśliwie tym razem rozpatrzyli pozytywnie. Dzięki temu udało się uniknąć przynajmniej jednej farsy.

Japończyk słysząc o zmianie decyzji, tylko gorzko się uśmiechnął. Przeszedł do następnej rundy, ale przypomniał, że cztery lata wcześniej w Pekinie też miał z sędziami ciężką przeprawę. Pewne rzeczy chyba się nie zmieniają.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama