Paweł Wilkowicz z Eton
Teraz są, cytując trenera Tomasza Kryka, Karolcia i Becia. Wcześniej z Becią była Aneta. A jeszcze wcześniej z Anetą inna Becia. I tak już od 2000 roku: kogokolwiek by posadzić do kajaka, kobieca dwójka w wyścigu na 500 m zawsze jest na podium. Najpierw dwa razy Aneta Konieczna z Beatą Sokołowską-Kuleszą zdobywały brąz, potem Konieczna z Beatą Mikołajczyk srebro, a wczoraj w Eton – Mikołajczyk z Karoliną Nają znów brąz.
Becia jest perfekcyjna, musi mieć wszystko w pokoju ułożone i plecak spakowany długo przed wyjściem. A Karolcia, pięć lat młodsza, zawsze jest 15 sekund za całym zespołem, z niezwykłym talentem do gubienia rzeczy. Obie studentki, obie charakterne. Karolina w roli szlakowej, bardziej dynamiczna i z fantazją. Beata z tyłu, wytrzymała i doświadczona.
Lubią się. Beata, mól książkowy, od dwóch miesięcy chodzi z tą samą książką i jeszcze jej nie dokończyła, bo ciągle rozmawiają o treningach i całej reszcie. Gdy Mikołajczyk pływała z Konieczną, też się na swój sposób lubiły, ale miały osobne światy. Jedna uciekała do książek, druga do krzyżówek.
Coś jeszcze się zmieniło: Mikołajczyk nie musi już tak długo czekać z radością za metą. W Pekinie z Anetą, dwie krótkowidzki (– Pływam tak dobrze, bo nie widzę mety – powiedziała kiedyś Mikołajczyk), mocno się nagimnastykowały, zanim dojrzały, że przy ich nazwiskach jest dwójka i że właśnie uratowały polskie kajakarstwo przed powrotem z igrzysk bez medalu.