Wiadomo – Kuszczak powoduje konflikt w drużynie.
To jedna z większych głupot, jaka się za mną ciągnie – nigdy nie powodowałem żadnego konfliktu. Uważam, że świetnie komunikuję się z ludźmi, lubię być w grupie. Zawsze jestem szczęśliwy, kiedy mogę spędzić czas w gronie kolegów z drużyny, znajomych czy przyjaciół. Chętnie jeżdżę na zgrupowania. Ale etykietę kogoś, kto niszczy atmosferę, przypina mi się od lat.
Urodziła się panu druga córka. Zmienił się pan? Dojrzał?
W kwietniu drugi raz zostałem tatą, urodziła się Nelly May, jestem bardzo szczęśliwy. Wczoraj ktoś mi powiedział, że dobrzy bramkarze mają córki, więc nie wiem, czy będę się jeszcze starał o syna. Życie pokaże, dla mnie najważniejsza jest rodzina, mogę cieszyć się uśmiechem moich trzech kobiet na co dzień. Poza tym zacząłem grać w klubie, coś zmieniło się w mojej karierze. Zrobiłem krok w tył, odszedłem z Manchesteru do drugoligowego Brighton, ale nadal jestem bardzo ambitny. W United zdobyłem chyba 14 medali i nie miałbym większej satysfakcji niż to, gdyby teraz po zrobieniu kroku do tyłu udało mi się wrócić do Premiership i udowodnić swoją wartość. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Każdemu z nas przybywa lat, mam nowe doświadczenia, więcej widziałem. Rzeczywiście, mam wrażenie, że jestem mądrzejszy, spokojniejszy, bardziej wyważony. Widać to na boisku. Staram się wykorzystywać doświadczenie z United, trenowałem tam przecież z Edwinem van der Sarem, Ryanem Giggsem, Paulem Scholesem. Widziałem ich podejście do piłki.
Zostanie pan w Anglii po zakończeniu kariery?
Polski i Anglii nie dzieli wielka odległość. Jestem bardzo związany z ojczyzną, a to, że żyję za granicą, o niczym nie świadczy. Marzyłem o występach w lidze angielskiej, moja droga do tego kraju wiodła przez Niemcy, ale za każdym razem powodem zmiany zamieszkania była piłka. To, czy wrócę do Polski, zależy od rodziny. To moje dzieci i moja partnerka podejmą decyzję, gdzie czują się najlepiej, a ja będę bardzo elastyczny. Mogę mieszkać w Polsce, Niemczech, Anglii, nawet na Karaibach. To, że nie będę żył w Polsce, nie znaczy, że nie będę Polakiem. Mało ważne, gdzie się mieszka, najważniejsze, co się myśli i czuje.