Anglicy ostrożniej wydają pieniądze na sport

Zapadły już decyzje jak finansować przygotowania do igrzysk w Rio, by brytyjska potęga została zachowana

Aktualizacja: 20.12.2012 13:26 Publikacja: 20.12.2012 13:16

Anglicy ostrożniej wydają pieniądze na sport

Foto: ROL

Igrzyska w Londynie to był sukces. Nikt w to nie wątpi: 65 brytyjskich medali, z czego 29 złotych i trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, za USA i Chinami, które jednak startują w oddzielnej lidze. Były powody do dumy i niewielu miało ochotę pytać, kto ile pieniędzy naprawdę potrzebował, i czy je dobrze wykorzystał. Gospodarze musieli się pokazać wszędzie. I generalnie im się udało, a ci, którzy medali nie zdobyli, ukryli się za blaskiem największych gwiazd.

Kiedy skończyło się wielkie sprzątanie, 10 września Londyn podziękował sportowcom na specjalnej paradzie: był przejazd otwartymi samochodami i wielki napis „Thank You", przeciągnięty po niebie przez samolot RAF.

Teraz amok już nikomu nie grozi, a na pewno nie księgowym. Na drodze do Rio de Janeiro zaczęło się wielkie liczenie i rozdzielanie funduszy. Na medale ochota jest, ale Brytyjczycy doszli do wniosku, że lepiej poprawić to, co już dobrze funkcjonuje, niż reanimować dyscypliny w stanie śmierci klinicznej.

Na przygotowania do kolejnych igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich UK Sport planuje wydać 347 mln funtów (15 proc. mniej niż przed Londynem). Cztery dyscypliny nie dostaną nic, jedna prawie nic, a kilku innym obcięto pieniądze.

Wioślarze: 32,6 mln funtów (zamiast 27,3 mln), Bradley Wiggins i sir Chris Hoy oraz reszta kolarzy - 30,1 mln (zamiast 26), lekkoatleci - 26,8 mln (25,1 mln), jeździectwo - 17,9 mln (13,3 mln).

Ktoś musi jednak płakać, żeby śmiać mógł się ktoś. Największy smutek panuje w koszykówce, której budżet z 8,6 mln spadł do zera. I to w sytuacji, gdy reprezentacja ma takie gwiazdy jak Luol Deng (Chicago Bulls) czy Ben Gordon (Charlotte Bobcats), choć ten drugi w Londynie nie zagrał. Nic nie dostaną też piłkarze ręczni, zapaśnicy i tenisiści stołowi. Siatkarzom uchowało się 400 tys. funtów.

Szef brytyjskiej koszykówki Roger Moreland jest oburzony. - To niszczenie dorobku, który udało nam się wypracować przez ostatnie lata. Zrobiliśmy ogromny krok do przodu, to tak jakbyśmy w futbolu awansowali z drugiej ligi do Premier League - mówi.

Koszykarze mogą głośno krzyczeć, ale wielu argumentów na swoją obronę nie mają. - Myślę, że niektóre dyscypliny powinny najpierw poprawić swój poziom w kraju, żeby zacząć rywalizować na arenie międzynarodowej. Spójrzcie na gimnastyków i hokeistów na trawie, którzy parę lat temu mieli obcięte fundusze, a mimo to sobie znakomicie poradzili. Rozczarowani powinni brać z nich przykład – mówi spokojnie Liz Nicholl, dyrektor wykonawcza UK Sport.

Ale nie wszyscy, którzy zawiedli, teraz cierpią. Bokserzy i pływacy dostaną więcej pieniędzy jeśli w ciągu 12 miesięcy  udowodnią, że warto w nich inwestować. Jeśli nie przekonają urzędników, stracą dotacje.

Igrzyska w Londynie to był sukces. Nikt w to nie wątpi: 65 brytyjskich medali, z czego 29 złotych i trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, za USA i Chinami, które jednak startują w oddzielnej lidze. Były powody do dumy i niewielu miało ochotę pytać, kto ile pieniędzy naprawdę potrzebował, i czy je dobrze wykorzystał. Gospodarze musieli się pokazać wszędzie. I generalnie im się udało, a ci, którzy medali nie zdobyli, ukryli się za blaskiem największych gwiazd.

Pozostało 82% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl